W młodości byłem piekielnym kinomanem. Marzyło mi się właśnie kino w domu, na co dzień... Z czasem zrozumiałem, że film jest również sztuką - wielką sztuką, dla której nie szkoda życia - mówił Stanisław Lenartowicz w wywiadzie dla "Filmu" w 1960.
Kadr z filmu "Zimowy zmierzch", 100latpolskiegofilmu.plWywiady, teksty własne i wspomnienia autora, archiwalne recenzje jego filmów - składają się na książkę "Stanisław Lenartowicz. Twórca osobny". To także próba spojrzenia na dziesięć filmów Lenartowicza z perspektywy pierwszej dekady XXI wieku - dzieło kilkunastu filmoznawców, wśród nich grupy młodych wrocławskich autorów,
Stanisław Lenartowicz był outsiderem. Z perspektywy roku, który minął od jego śmierci, tym wyraźniej widać, że bycie obok, osobność, dystans wobec zbiorowych uniesień i fascynacji, ale też wobec samego siebie, to rys losu, który w sposób wyrazisty naznaczył jego życie i twórczość. – piszą we wstępie Rafał Bubnicki i Andrzej Dębski.
Debiutującego „Zimowym
zmierzchem”, Lenartowicza wiąże się z przede wszystkim ze „szkołą polską” i z
Wytwórnia Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Z Wytwórnią rzeczywiście związany
był przez całe życie, ze „szkołą” jego więzy z czasem się poluzowały,
a martyrologiczne ujecie historii, zastępował lekkością i humorem. W „Giuseppe w
Warszawie” – wojennej komedii, reżyser pracuje nad odbrązowieniem heroicznego
wizerunku Polaków z czasów wojny - razem ze Zbyszkiem Cybulskim, notabene
spętanym legendą Maćka Chełmickiego. Na łamach książki Lenartowicz wspomina kłótnie z Cybulskim, kończące się kapitulacją przed intuicją aktora co do granych przez niego postaci.
Wydawcy przybliżają Lenartowicza filmowca ale i teoretyka-erudytę, który poświęcał się gorącej dyskusji o kinie i literaturze, broniąc się przed zarzutem, jak gdyby film tworzyła przede wszystkim maszyna. Autor i jego dzieła: "Pigułki dla Aurelii" i "Czerwone i złote" występują w książce jako przedmiot analizy feministycznej, jak i pod kątem ważnego tematu – nieobecności w kulturowej przestrzeni ludzi starych.
Ta świeża publikacja to swoisty rachunek sumienia polskiego filmoznawstwa, które z filmami Lenartowicza, nie zawsze sobie radziło. To próba zebrania rozproszonych materiałów, dotyczących tego "najbardziej literackiego z reżyserów". Jest, jak deklarują autorzy, opowieścią o outsiderze i dokładnym przeglądem zjawisk, które reprezentował – tworząc kino o mocnym, autorskim charakterze jak i komedie czy „romanse grozy” wpisujące się w nurt kultury masowej.
Ksiażka „Stanisław Lenartowicz – twórca osobny”, pod redakcją Andrzeja Dębskiego i Rafała Bubnickiego, została wydana przez „Odra-Film” w ramach projektu o tym samym tytule.