Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Development w dokumencie to temat wyraźnie deficytowy. Rzadko się o nim mówi, a przecież ten etap realizacji ma ogromne znaczenie dla filmu dokumentalnego. Dlatego Sekcja Filmu Dokumentalnego poświęciła rozwojowi projektów dokumentalnych specjalne spotkanie podczas Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Odbyło się ono 28 maja 2025 roku na Akademii Sztuk Pięknych.
Panel prowadził przewodniczący Sekcji Kamil Skałkowski, serdecznie powitany przez dyrektora KFF Krzysztofa Gierata. - Bardzo cieszy mnie stała obecność Stowarzyszenia Filmowców Polskich na Festiwalu, wszak współorganizacja to nie tylko partnerstwo, ale też inspiracja i wspólne wychodzenie naprzeciwko problemom. Bądźmy razem w tych niespokojnych czasach! – mówił na wstępie Krzysztof Gierat.
Kamil Skałkowski, Weronika Mliczewska, Julia Groszek, Stanisław Zaborowski, Katarzyna Wilk, fot. T. Korczyński / FKK
Kamil Skałkowski zauważył, że dokładnie tego samego dnia odbywają się pitchingi Docs to Go, więc moment na dyskusję jest idealny. Swoim gościom zadał pierwsze, podstawowe pytanie, tylko pozornie proste: co rozumiecie przez rozwój projektów dokumentalnych? Weronika Mliczewska, reżyserka i producentka filmu konkursowego „Dziecko z pyłu” stwierdziła, że jest to etap fundamentalny, w którym sprawdza się, czy temat zafunkcjonuje, moment na poszukiwanie formy, ale także budowania brandu filmu w ten sposób, by dotarł on do publiczności i w Polsce i poza nią. – Jestem producentem kreatywnym, staram się supportować projekt, na narzucam swojej wizji ale uważam, że poszukiwanie słabych stron projektu, by stał się lepszy, to forma mojego kreatywnego wkładu – mówiła. – Development jest sprawdzianem dla siebie samego, dla materii filmowej, bohatera lub tematu – stwierdziła reżyserka Julia Groszek. – Nawet jeśli nie mamy na niego oddzielnych środków, to i tak zawsze ma miejsce. Wyodrębnienie funduszy pozwala w bezpieczny sposób sprawdzić projekt, to czas nawiązywania relacji z producentem, sprawdzania bohatera. Można zatrzymać się, jak coś nie działa i nie utopić czasu ani pieniędzy.
Stanisław Zaborowski z Silver Frame z kolei rozdziela dwa etapy rozwoju projektu: development produkcyjny i development z założenia niefinansowany z założenia, kiedy sam dokumentalista wykonuje część pracy, pierwszy research, może nawet jeden czy dwa dni zdjęciowe. Dopiero potem zazwyczaj udaje się do producenta w miarę przygotowanym projektem. – Research scenariuszowy jest na barkach reżysera – przyznaje Weronika Mliczewska. – Kiedy nie mam jeszcze decyzji podjętych, jest moment na wycofanie się, ewentualnie na pracę scenariuszową. Kluczowe jest zbudowanie zaufania, tego nie da się zmierzyć czasem, pieniędzmi. Jeśli projekt na to pozwala, można zacząć zderzać go z branżą, zobaczyć, czy rezonuje. Czasem ma się szczęście, czasem intuicję.
Spotkanie "Rozwój projektu dokumentalnego", fot. T. Korczyński
- Rozwój projektu jest momentem niepewnym, zadajemy sobie pytanie, czy w tę czy nie. W którym momencie idziecie do producenta? – pytał Kamil Skałkowski. – Trzeba posprawdzać, na ile można zbudować więź z bohaterem, na ile on czy ona wpuści nas do swojego życia – mówiła Julia Groszek. – Musimy być pewni, że to ten producent, to wielka emocjonalna inwestycja – zauważyła Weronika. – Trwa to szybciej, kiedy się znamy, mamy do siebie zaufanie. Dłużej, kiedy producenta nie znamy. Bardzo cenię sobie, jeśli mam zarys, strukturę, żebyśmy się mogli od tego odbić, sprawdzić, jak to z nami rezonuje, żebyśmy mogli nad tym pracować. Nie za wcześnie, by nie spalić projektu i nie za późno, bo producenci też mają swoje ograniczenia. Jeśli zgłosicie się na tydzień przed sesją (do PISF – przyp. aut.), to nie będzie na to czasu – mówił Stanisław Zaborowski. – Długo dochodziłem do tego, żeby odmawiać przyjaciołom. Wszyscy jesteśmy ludźmi, mamy różne momenty, ale o projekcie myślę w perspektywie pięciu lat. Jeśli ktoś się do mnie zgłasza dwa tygodnie przed sesją, zapala mi się pomarańczowa lampka – przyznał Kamil Skałkowski. – Pierwszy konflikt pokazuje, czy możemy pracować. Jeśli kończy się eskalacją, to jest to najlepszy moment, żeby się rozstać. Reżyser angażuje swój czas, pieniądze, ale producent również – czytanie, „mielenie” projektu zajmuje czas.
W dyskusji poruszano temat pitchingów i ich roli w developmencie. Julia Groszek opowiedziała o swoich doświadczeniach z pierwszej edycji Doc Development, także na KFF. Była zachwycona swoim bohaterem, ale obserwujący wskazali inną osobę z projektu. Ostatecznie reżyserka dostała dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej na development. Dzięki temu zweryfikowała projekt, uznała, że powstanie nie długi, a krótki metraż, jak się wyraziła, „z tej przygody”. – Jestem ogromną orędowniczką pitchingów, ja swoją producentkę znalazłam na MDAG. Pitchingi są o tym, jak ludzie odbierają projekt. Od razu widzisz, co działa. Ważna jest widoczność. Jest nadprodukcja filmów, a jeśli się pitchuje swój projekt, to wbija się w on w pamięć.
Katarzyna Wilk z Krakowskiej Fundacji Filmowej opowiadała o procesie rozwoju pitchingów na KFF i rozwoju marketu koprodukcyjnego, który w gruncie rzeczy jest dzisiaj „solą” Festiwalu. Zebrani docenili inicjatywę Fundacji im. Władysława Ślesickiego w postaci Doc Lab Poland i Doc Development, które skutkowały dziesiątkami znakomitych dokumentów w ostatniej dekadzie. Katarzyna Wilk jednocześnie przestrzegała przed rozmienianiem się na drobne. – Jest bardzo dużo takich wydarzeń, ale w tym tkwi pułapka, bo nie należy być wszędzie. Efekt zauważenia może podziałać odwrotnie – mówiła. Zwracała uwagę, że pitchingi mogą mieć profil zbliżony do festiwalu, przy którym działają. – Czy festiwale lubią, kiedy pitchowane u nich projekty wracają? – zapytał Kamil. – Bardzo. To początek selekcji – odpowiedziała Katarzyna.
Kamil Skałkowski i Stanisław Zaborowski uporządkowali informacje na temat dofinansowania etapu developmentu przez PISF, różnicy między stypendium scenariuszowym. Stypendium scenariuszowe jest dla twórców, kiedy nie są jeszcze gotowi przyjść do producenta, to rodzaj pożyczki, którą należy oddać w momencie sprzedaży praw. Natomiast na development do PISF trzeba złożyć cały pakiet, przygotować założenia informacyjne, budżetowe, o partnerach, dokumenty opisowe, które nie są do końca scharakteryzowane. Z jednej strony to przestrzeń cennej wolności, z drugiej – czasem trudno ekspertowi odczytać intencje. Poruszono także temat prowadzonego przez Studio Munka SFP programu „Pierwszy Dokument”, w którym powstał m.in. „Bałtyk” Igi Lis.
Julia Groszek, fot. T. Korczyński / KFF
- Development to moment budowania pomostów relacji. Rolą producenta jest hodowanie relacji z innymi partnerami, koproducentami międzynarodowymi, rynek się zmienił, duże projekty nie mają szansy na finansowanie z jednego źródła. Sprawdźmy, jak możemy się podzielić pieniędzmi, jak będzie wyglądała współpraca z reżyserem od strony produkcyjnej – zauważył Zaborowski. - Impuls na początku jest absolutnie kluczowy, musimy się zastanowić, czy ta iskra jest dostatecznie silna, by nas popychała kilka lat, bo wiadomo, że będzie ciężko. Pytanie, o czym jest ten film, trzeba sobie zadawać na każdym etapie – spuentowała Julia Groszek. – I czy ja ja jestem najlepszą osobą, żeby opowiedzieć tę historię? W naszym zawodzie nie można brać rzeczy osobiście, bo byśmy zwariowali – dodała Weronika.
Weronika Mliczewska, fot. T. Korczyński / KFF
W najbliższych dniach zapraszamy na relacje ze spotkania Sekcji Animacji oraz Forum SFP na Krakowskim Festiwalu Filmowym, który kończy się 1 czerwca 2025 r.
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja: 31.05.2025
Laureaci 65. Krakowskiego Festiwalu Filmowego
14. Grand Prix Komeda czas zacząć
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025