Podczas piątkowej konferencji prasowej "Zielonej granicy", w której z ważnych powodów osobistych nie wzięła udziału Agnieszka Holland, dyskutowano o zmianach, które zaszły od premiery filmu we wrześniu 2023 roku. "Kiedy odbywała się premiera w Wenecji, mieliśmy inną Polskę. Po kilku tygodniach sytuacja zmieniła się. Rozpoczęła się podróż tego filmu, a to są olbrzymie emocje. Ten film to była potrzeba serca, zryw energii i pasji. Cieszymy się, że został zauważony. Natomiast dla samych uchodźców niewiele na granicy się zmieniło" - zwrócił uwagę producent Marcin Wierzchosławski.
Współscenarzystka Gabriela Łazarkiewicz-Sieczko wspominała okres pracy nad tekstem. "Dość szybko podzieliliśmy się w naszym zespole na wątki. Agnieszka Holland pisała wątek rodziny próbującej dostać się na Zachód, Maciej Pisuk zajmował się wątkiem aktywistycznym, a ja strażnikiem granicznym. Chociaż byliśmy w procesie wspólnej pracy i dużo się spotykaliśmy - osobiście i na Zoomie - to w pewnym momencie każdy zajął się swoim wątkiem. Z moim był duży problem. Przez długi czas nie mogłam pozyskać wiarygodnych źródeł wśród osób ze Straży Granicznej. Nikt nie chciał z nami rozmawiać. W końcu udało się pozyskać takie osoby. To było bezcenne. Strażnicy graniczni to dla mnie niezwykle ważni widzowie. Jestem bardzo wdzięczna, że zgodzili się rozmawiać" - podkreśliła.
W trakcie spotkania głos zabrały również Katarzyna Warzecha i Kamila Tarabura, które współpracowały reżysersko z Agnieszką Holland. Jak podkreśliły, zamysłem twórczyni było, by cała ekipa stworzyła wspólnotę. "Już sama budowa scenariusza, mnogość perspektyw dawała możliwości, żebyśmy mogli działać na planie równolegle, na dwie ekipy. Nasza obecność przy tym projekcie nie jest przypadkowa, podobnie jak pozostałych członków ekipy. Wszyscy byli tam z potrzeby serca, bo bardzo angażowali się w pomoc i mieli wrażliwość potrzebną do zrealizowania tego obrazu. Dla nas, młodych twórczyń, które robią pewną część filmu, Agnieszka była ewidentnym kapitanem tego okrętu. Miałyśmy unikatową szansę, by obserwować ją przy pracy" - dodała Tarabura.
W Konkursie Głównym zaprezentowano też "Utratę równowagi". Film jest pełnometrażowym debiutem fabularnym Korka Bojanowskiego. Opowieść rozgrywa się w środowisku młodych aktorów, ale to nie jest film obyczajowy, bliżej mu, jak mówi sam twórca, do thrillera. – "Utrata równowagi" powstała siłą debiutantów: dla 80 proc. osób, które przy tym filmie pracowały, był to debiut fabularny. A dla pozostałych jest to debiut na tym festiwalu w Konkursie Głównym- mówił Korek Bojanowski.
ZOBACZ KONFERENCJĘ PRASOWĄ FILMU "UTRATA RÓWNOWAGI" PODCZAS 49. FPFF:
Korek Bojanowski, fot. K. Mystkowski