PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Sobota kończąca Krakowski Festiwal Filmowy to tradycyjny termin integracji środowiska twórców filmów animowanych i dokumentalnych. Wydarzenie, skromnie nazwane „Spotkanie filmowców. Panele animacji i dokumentu” wieńczyło wydarzenia sekcji Industry 63. Krakowskiego Festiwalu Filmowego i zastąpiło dawne Forum.
 KFF
Panel o animacji, fot. Tomasz Korczyński KFF / SFP

Zorganizowane zostało 3 czerwca 2023 roku przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich we współpracy z Krajową Izbą Producentów Audiowizualnych i Krakowską Fundacją Filmową, jak co roku w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w Krakowie.

- Miło mi was widzieć! Pandemia odchodzi, festiwal powoli się kończy, ale widzimy, że to przede wszystkim są spotkania z ludźmi – spontanicznie przywitał gości dyrektor KFF Krzysztof Gierat. – Spotykamy się pod trochę inną nazwą ale i tak nadal będziemy mówić, że idziemy na Forum.

Żeby nie być tylko dawcą organów

Gospodarz spotkania Kamil Skałkowski (szef Sekcji Filmu Dokumentalnego SFP) powitał prezeskę KIPA Irenę Strzałkowską, byłych przewodniczących sekcji: Marka Drążewskiego, profesora Jerzego Kucię i przewodniczącą Sekcji Animacji Alicję Witkowską. W tym roku na pierwszy ogień poszła animacja, a to za sprawą ogłoszonej dwa tygodnie temu pierwszej w Polsce kompleksowej strategii edukacji dla animacji, która powstała z inicjatywy łódzkiej firmy MOMAKIN (patrz: ramka). – Przez kilkanaście miesięcy z tzw. funduszy norweskich analizowaliśmy, jakie są potrzeby filmów animowanych i ich producentów – mówił moderujący dyskusję dr Michał Pabiś-Orzeszyna (UŁ). Siłą rzeczy dyskusja skupiła się wokół edukacji i młodego, wchodzącego na polski rynek pokolenia. – Młodzi ludzie łączą różne specjalności i myślą o swojej przyszłości w bardzo różnorodny sposób. Ale wyobrażają sobie świat polskiej animacji jako ten, w którym będą bezrobotni, są zniechęcani przez rodziców – badacz przywołał niektóre opnie z wywiadów z twórcami. – Nie myślą o tym świecie jako miejscu nawiązywania dobrych relacji.

Wykładowcy, twórcy, producenci starali się możliwe szeroko przedstawić temat pracy w animacji. – Ciężko się temu poświęcić, jeśli nie ma się osobnej innej pracy. Aby wyżyć z pracy reżyserskiej, młody twórca powinien realizować jeden, dwa odcinki miesięcznie. Wszystko rozbija się o pieniądze, brakuje nam znanego w świecie mechanizmu rozwoju marki, merchandisingu – zauważyła reżyserka Marzena Nehrebecka. – W filmie autorskim sytuacja jest odrobinę lepsza, ja mam etat wykładowcy z Szkole Filmowej w Łodzi – zwróciła uwagę reżyserka Joanna Jasińska-Koronkiewicz. – Okres realizacji filmu autorskiego wspominam jako trzy lata stabilności i tego życzę studentom. – Jeśli chodzi o seriale, tu jest o wiele więcej do zrobienia. Filmy autorskie robi się indywidualnie. Reżyserzy animacji nie zawsze umieją pracować w zespole – a przecież ważne, żeby nauczyć się skorzystać z doświadczeń innych.  Nie są uczeni pracy zespołowej, reżyser jest sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem – zauważyła producentka Maria Deskur.

– Prowadzę zajęcia z ostatnim rokiem, staram się przybliżyć realia. Ale nie mówię im, że najważniejszy jest etat. Studenci dzisiaj szukają balansu między ciekawym życiem a zarobkami. Są w stanie zarobić na projekcie komercyjnym po to, by przez miesiące zajmować się filmem autorskim – mówił  Marcin Podolec, reżyser i producent, który przyznał, że cieszy się, że jest częścią pewnej grupy produkcyjnej i twórczej, odbiera swoje środowisko jako wspierające, uczciwe i kreatywne. Animacja pozwala łączyć różne techniki, gatunki, rodzaje filmowe - sam reżyser pochodzi ze świata komiksu.

Janusz Martyn, Marcin Podolec, Robert Sowa fot. Tomasz Korczyński KFF / SFP

- Ludzie po szkole mają za mało wiedzy fachowej, słabo się orientują w profesjonalnym rynku. Na akademiach jest piękny świat. Ale na rynku posiedzą dwa, trzy lata i zaczyna się dramat.  Żeby nauczyć się tworzenia postaci, charakterów, tricków, to wymaga czasu, do tego się dojrzewa – mówił animator Janusz Martyn. Aby być dobrym animatorem, trzeba mieć wiele wyjątkowych umiejętności i cech. Z drugiej strony młodzi ludzie są „nieopatrzeni”, niekonwencjonalni, a więc mogą wnieść coś nowego, z akademii może przychodzi świeżość. Jednocześnie Martyn zauważył, że na rynku potrzeba zawodowców, którzy mogą łączyć się w zespoły i odpowiadać na bieżące zapotrzebowania. Także czasem, kiedy tego wymaga potrzeba, podporządkować się wizji i koncepcji reżysera, który odpowiada nazwiskiem za gotowe dzieło (serial czy film).

I tak oto dyskusja zeszła na balans między kształceniem twórców na akademiach i kształceniem zawodowym. Dopiero co wyodrębniony został formalnie zawód animatora, którego można będzie uczyć się w szkołach pomaturalnych i który łączy w sobie umiejętności techniczne z cechami zawodów artystycznych.

- Stanę w obronie szkół animacji – odpowiedziała Maria Deskur. Jak zauważyła, najpierw trzeba nauczyć studentów klasycznej animacji a potem dodawać kolejne umiejętności. Zwróciła uwagę na deficytowe zawody, jak właśnie animatorzy. Na rynku jest za mało pieniędzy, dla filmu animowanego w zasadzie tylko w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej, nadawcy od lat się nie palą do finansowania filmu animowanego. Twórcy mają oczywiście możliwość pracy w usługach, ale jednocześnie możemy stać się poletkiem dla zachodnich produkcji. – Rolą uczelni jest stworzenie przestrzeni dla wolności artystycznej. Ale rynek, z którym się stykają potem absolwenci, jest bardzo sformatowany. Artysta ma osobowość, szukamy ich, ale potem ta osobowość musi się znaleźć na twardym rynku – zauważył prof. Robert Sowa, producent i reżyser animacji i prorektor ASP w Krakowie. – Przedstawiciele producentów i firm powinni być zapraszani do prowadzenia zajęć, żeby studia nie stały się bańkami, po których nie wiadomo, co dalej. Ale będę stał twardo na stanowisku, żeby wspierać osobowości, szukać osób kreatywnych. Bo jeśli nie, to za kilka lat będziemy "dawcami organów".

fot. Tomasz Korczyński KFF / SFP

Widać, że inicjatywa badawcza Momakinu wsparta badawczo przez Uniwersytet Łódzki ma głębokie uzasadnienie. Zwłaszcza, że wskazuje ona na różne drogi edukacji, specjalizacji i doskonalenia zawodowego. W tym kontekście szczególnie interesująco wygląda (prywatna – podkreślmy) inicjatywa Warszawskiej Szkoły Filmowej, którą przedstawiła prorektor Ewa Maria Szczepanowska. Zwróciła ona uwagę, że w branży gier jest ogromny deficyt animatorów. Ze świata filmu animatorzy przechodzą do świata gier, który kusi ich stabilnością, stawkami, etatem (o którym było sporo), przewidywalnością, kulturą pracy. Branża polskich gier jest dobrze rozwinięta, świetnie radzi sobie świecie, ma swoje własne kanały dystrybucji.  Producenci gier mniej patrzą na edukacje i dyplomy, za to bardzo uważnie sprawdzają umiejętności. Młodzi specjaliści nierzadko uczą się sami za pomocą bezpłatnych narzędzi w necie czy tutoriali. Warszawska Szkoła Filmowa, widząc deficyty na rynku pracy, uruchomiła liceum z autorskim programem edukacji multimedialnej a także wyższe studia dla twórców gier wideo. Szczepanowska podkreśliła, tak a propos pracy zespołowej, że szkoła wypracowała mechanizmy, które  owocują współpracą między studentami gier, operatorki, reżyserii, scenariopisarstwa, produkcji.

Dyskusja, czy animator jest zawodem twórczym czy technicznym, nie ma może większego sensu, ważne, żeby nowe programy kształcenia do tego zawodu były zbalansowane i odpowiadały potrzebom rynku. O tym, jak ważna jest to kwestia dla środowiska filmowego świadczy ożywiona dyskusja na FB Sekcji Animacji SFP, którą zainicjowała Joanna Jasińska-Koronkiewicz.  – Program kształcenia realizatora filmu animowanego na PWSFTViT w Łodzi jest bogaty, ale nie jesteśmy w stanie zagwarantować, aby nasz absolwent od razu wskoczył w produkcję serialową i żeby „wszyscy byli zadowoleni”. Z tym wiąże się praktyka i doświadczenie, a na to nie ma czasu w szkole. Bardzo mi się podoba idea kształcenia pomaturalnego animatorów, liczę, że oni przyjdą później do szkoły, do nas.

Wioletta Sowa,fot. Tomasz Korczyński KFF / SFP

Wąsy małego Wałęsy

Podczas panelu o animacji kilkukrotnie podkreślano, że rynek jest ogromnie podatny na zmiany technologiczne i jak bardzo się trzeba „gimnastykować”, by w procesie edukacji nadążyć za zmianami. Znakomicie to rezonowało z zaskakującą częścią dokumentalną konferencji. Temat wykorzystania w dokumencie (i innych formach filmowych) sztucznej inteligencji okazał się tak żywy, że rozmowy wokół AI trwały długo na lunchu. Moderująca spotkanie producentka Dorota Roszkowska  zaprosiła do zaprezentowania możliwości sztucznej inteligencji reżysera Matta Subietę.

W bogatej i barwnej prezentacji reżyser przedstawił różne programy z zakresy AI oraz sposoby jej stosowania. Nie ukrywał, że bada obszar metodą prób i błędów, pokazywał narzędzia czasem mocno niedoskonałe, ale z perspektywami. Przykłady z filmowego życia? Najprostsze to zdjęcia z archiwów domowych czy instytucjonalnych, które dzięki programom nabierają kolorów, ostrości, można je też animować. Matt jednocześnie wykazywał sceptycyzm co do jakości wykorzystania do warstwy wizualnej obrazów, kompilacji, grafik, które powstają „na zamówienie”. Stwarza to obszar możliwych nadużyć, kiedy producent realizujący np. zlecenie może wybrać zamiast oryginalnego dzieła artysty obraz wykreowany przez mechanizmy neuronowe – nie dlatego, że nie może sobie na dzieło artysty pozwolić, ale dlatego, że jest łatwiej, że się oszczędza.

Wąsy małego Wałęsy, fot. Tomasz Korczyński KFF / SFP

Matt Subieta pokazał kilkanaście swoich obszarów poszukiwań i ich rezultaty – czasem są lepsze, czasem gorsze. Zwrócił jednak uwagę, że programy te są wyjątkowo przydatne przy wszelkich pracach z zakresu preprodukcji, zwłaszcza developmentu wizualnego. Słowem kluczem są tu referencje – są niezbędne na pitchingach,  w prezentacjach, projektach. To tylko przykłady. I tu program, który stworzy obraz lub / i dźwięk na podstawie naszego precyzyjnego zapytania może być niezwykle pomocny, oszczędzić czas i pieniądze. Innymi słowy, jak wykorzystywać, to z głową. Ba! Nawet błędy, jakie popełnia AI mogą  być inspirujące, „otwierać głowy”. Choć zdarzają się błędy tak spektakularne i zabawne, jak wizerunek małego Lecha Wałęsy z... wąsami!

- Należą się brawa za inspirujące obrazy i myśli – podsumowała Dorota Roszkowska. Producentka Małgorzata Prociak przytoczyła kilka przykładów z własnego doświadczenia, które świadczą, że umiejętne wykorzystanie nowych technologii AI oszczędza w produkcji czas i pieniądze. Z FiNA przygotowuje dokument, w którym wykorzystano mechanizmy AI do obróbki czarno-białych zdjęć. Ostatecznie zdjęć nie pokolorowano, zachowując ich pierwotną koncepcję, ale usunięto uszkodzenia, poprawiono ostrość – dosłownie w jedno popołudnie. Producentka wykorzystała także program do generowania tłumaczeń napisów z time-kodami, które następnie wędrują do montażysty.  Tak samo programy te są niezwykle przydatne, jeśli chodzi o włączenie do filmu animacji, można się dzięki nim „przymierzyć”, aby wskazać kierunek.

Katarzyna Wilk z Krakowskiej Fundacji Filmowej przyznała, że jest sceptyczna, jeśli chodzi o generowanie za pomocą AI filmów – za filmami stoją emocje, dzieło jest osobiste. Ale widzi wielką szansę dla promocji i marketingu. – Za promocją filmu idą pieniądze i ogrom pracy. Ja bym się cieszyła, gdybym część zadań mogłabym sobie ułatwić. Stworzenie materiałów promocyjnych jest bardzo drogie, wciąż cierpimy na niedobór środków, sztuczna inteligencja będzie przydatna dla projektowania kampanii reklamowych.

Całe szczęście, że na sali znajdował się stały współpracownik KFF prawnik Marcin Lassota, bo został wręcz zasypany pytaniami o status prawny dzieł generowanych przez AI. Treść stworzona przez AI nie ma autora. Programy, które korzystają z treści, w większości mają licencje, regulaminy, dzięki którym użytkownik może korzystać z tego, co wygeneruje. Sztuczna inteligencja, jak wiemy, cały czas uczy. Ale jednocześnie może popełnić błąd przy korzystaniu z cudzej pracy. Nie na wszystkie pytania dzisiaj można już znaleźć odpowiedzi.

Panel dokumentalny, fot. Tomasz Korczyński KFF / SFP

 – Świat, który znamy, zbudowany został przez rewolucję przemysłową. Teraz mamy kolejną rewolucję. Liczba zmian jest niewyobrażalna – skomentował Tomasz Piechal z Filmoteki Narodowej Instytutu Audiowizualnego. – Jaka będzie rola filmu, sztuki? Jesteśmy na Krakowskim Festiwalu Filmowym, widzimy, jakie tematy są najbardziej inspirujące – na przykład te związane z tematami społecznymi. Jak dokument ma ten świat opisać? Jakaś epoka się kończy, film nie zniknie, tak jak nie znikła opera czy teatr. Zaczyna się era kontentu audiowizualnego, a kończy się czas odbioru treści wymagających koncentracji. Każdy twórca musi znaleźć odpowiedź na te wyzwania.

Irena Strzałkowska, Alicja Witkowska, fot. Tomasz Korczyński KFF / SFP

  63. Krakowski Festiwal Filmowy odbywa się w dniach 28 maja – 4 czerwca 2023 roku.
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  8.08.2023
Zobacz również
63. KFF: Nagrody industry
Jacek Bromski z nagrodą Festiwalu Reżyserii Filmowej
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll