Wizjonerski, wypełniony muzyką "Silent Twins", choć
zrealizowany w oparciu o reportaż Marjorie Wallace, nosi wyraźne piętno
autorskiego stylu. I – podobnie jak poprzednie filmy Smoczyńskiej –
pokazuje perspektywę kobiet. Tym razem są to bliźniaczki z Walii: June i
Jennifer Gibbons, które przestają komunikować się ze światem. Od ponurej
prowincji, która czarnym dziewczynkom ma do zaoferowania głównie upokorzenia,
„milczące bliźniaczki” uciekają w eksplodujące neonowymi kolorami, oprószone
słonecznym blaskiem fantazje o pisarskiej sławie, romantycznej miłości i
basenach pełnych Pepsi-Coli. Ale podkręcona hormonami nastoletnia
wyobraźnia June i Jennifer ma także mroczną stronę – podobnie jak ich podszyta
rywalizacją więź.
Kreując na ekranie wewnętrzny świat bliźniaczek, Agnieszka Smoczyńska pełnymi
garściami czerpie z estetyki starych reklam, kolorowych magazynów czy mydlanych
oper. Sięga po thriller i zmysłowy musical, dramat i poklatkową animację. Ale
emocjonalna bomba, jaką jest "Silent Twins", swoją energię zawdzięcza także
Letitii Wright („Czarna Pantera”, serial „Czarne lustro”) i Tamarze
Lawrance (serial „Mały topór”). Aktorki tworzą przejmujące role dziewczyn,
które nie mogą żyć ani bez siebie, ani razem, i których nastoletni bunt wymknął
się spod kontroli. Film Smoczyńskiej można odczytywać jako studium toksycznej
więzi, artystycznego geniuszu czy kobiecego buntu. Może to opowieść o ucieczce
od rasistowskiego społeczeństwa, a może ballada o niemożliwej miłości?
„Silent Twins" w kinach od 21 października.