Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
„Braty” Marcina Filipowicza to jeden z najbardziej oryginalnych debiutów powstałych w Studiu Munka SFP. Z widzami festiwalu BNP Paribas Dwa Brzegi spotkali się twórcy filmu: producent Jerzy Kapuściński, reżyser Marcin Filipowicz i odtwórca jednej z głównych ról – Sebastian Dela. Goście Grażyny Torbickiej rozmawiali też o utrudnionym obiegu kina artystycznego.
Rozmowę prowadziła Grażyna Torbicka, dyrektorka artystyczna BNP Paribas Dwa Brzegi. Rozpoczęła od pytań o korzenie i tradycję Studia Munka SFP, które liczy już blisko 15 lat. Wcześniej, od 2005 roku w Stowarzyszeniu działał Program Trzydzieści Minut, zalążek przyszłego Studia.
- Głównym powodem założenia Studia była chęć pomocy młodym reżyserom, którzy w tym momencie nie mieli zbyt wielu możliwości debiutu. Po programie „trzydziestek” otworzyliśmy Pierwszy Dokument a potem Młodą Animację – wyjaśniał Jerzy Kapuściński, dyrektor artystyczny Studia Munka. – Studio szybko zaczęło realizować pełnometrażowe filmy fabularne. Najnowszą inicjatywą programową jest moje „oczko w głowie”, czyli Program Sześćdziesiąt Minut. Powstał w 2017 roku i dość szybko przyniósł efekty. Chcieliśmy przyspieszyć debiut młodych twórców. Mamy swój tryb i swoją energię, własne rady artystyczne, coraz więcej w nich jest reżyserów młodszych pokoleń. Chcemy odchodzić od modelu mistrz – mentor, znanego ze szkół filmowych.
„Braty” Marcina Filipowicza powstały w ramach programu Sześćdziesiąt Minut. Pierwszymi filmami były: „Supernova” Bartosza Kruhlika i „Eastern” Piotra Adamskiego, następnie – „Wiarołom” Piotra Złotorowicza. Wielkim wydarzeniem jest zakwalifikowanie się „Chleba i soli” Damiana Kocura do konkursu Orizzonti na MFF w Wenecji.
W ramach programu powstają filmy niskobudżetowe o tematyce społecznej. – Od samego początku pracy nad filmem otaczamy młode zespoły opieką. Kiedyś taką atmosferę tworzyły zespoły filmowe, do których „Munk” nawiązuje - mówił producent. Jak zauważyła Grażyna Torbicka, wielu znanych obecnie reżyserów zaczynało od krótkich filmów w Studiu – jak Piotr Domalewski, Agnieszka Smoczyńska, Aleksandra Terpińska. Podobnie było z Marcinem Filipowiczem, który w „Munku” zrobił „trzydziestkę” „Chłopcy z motylkami”. Zdaniem Kapuścińskiego, to idealna droga do przyspieszenia debiutu.
Grażyna Torbicka pytała reżysera o źródło inspiracji i wybór tematu. – To wynikało z moich poszukiwań, wszystkie etiudy poświęcałem tematyce dorastania, które może zamknąć pewien etap lub go otworzyć. To eksploracja czasu, kiedy wchodzi się w dorosłość i nie ma narzędzi, by sobie z nim poradzić. Bazowaliśmy na przykładach z życia, jako punkt odniesienia wzięliśmy założenie, że jeden z nich jest bardziej zbliżony charakterem do ojca, a drugi – do nieżyjącej matki - opowiadał Marcin Filipowicz. - Znaliśmy się wcześniej z Hubertem Miłkowskim. Przed zdjęciami Marcin zabrał nas na „obóz integracyjny” na trzy dni, mieszkaliśmy w jednym domu, oglądaliśmy filmy, które nas inspirowały, rozmawialiśmy i to pomogło nam wyluzować się – opowiadał Sebastian Dela, odtwórca roli starszego brata. – Nie jest to film przegadany, nie opieramy się na słowach, tylko na byciu ze sobą w danym momencie, na emocjach. – Na pierwszym miejscu w kinie są emocje i na tym skupialiśmy się, chcieliśmy, żeby było to film, przez który jesteśmy w stanie raz jeszcze przeżyć emocje podobne jak wówczas, kiedy ma się 15 czy17 lat – dodał Marcin Filipowicz.
Reżyser podkreślał, że debiut w Studiu Munka SFP jest dla twórcy dobry, bo ma się dużą wolność artystyczną i można podejmować ryzyko: - Profesor Jerzy Stuhr powiedział mi kiedyś: debiut robi się raz w życiu, zrób go więc tak, jakbyś sam chciał obejrzeć w kinie. Chciałem zaprzyjaźnić się z bohaterami i obejrzeć kawałek ich życia.
Grażyna Torbicka zwróciła uwagę, że często jak ogląda debiuty, ma wrażenie, że twórca chce zmieścić w nich wszystko, co wie o filmie, o historii: – Często mam wrażenie, że w debiutach jest „za dużo”. A w tej historii jest asceza i jest to jej siła. W podobnym duchu wypowiadali się widzowie. - To bardzo dojrzały debiut, inny, nie szalony, przemyślany. Sama końcówka była zaskakująca, nie było happy endu, ale po seansie rozmawialiśmy o tym, co się stało z chłopakami – mówili. – Bardzo lubię w tym filmie to, że przez cały seans czułam, jakbym ich podglądała zza szafy. Jesteśmy z bohaterami i to buduje intymność – mówiła jedna z widzek. – Uwielbiam filmy, które mogę przeżyć z bohaterami i być obserwatorem ich życia – odparł Marcin Filipowicz. – Naszym założeniem było to, żeby młodszy brat mógł wyjść z domu i znaleźć swoją „watahę”. Nie chciałem iść w kierunku kina o patologii. Kino potrzebuje postawić bohaterów pod ścianą, żeby sprawdzili, kim są. Każdy z nich radzi sobie na swój sposób i o dziwo, najtrudniej idzie to najstarszemu z nich – ojcu.
Jerzy Kapuściński wyjaśnił, że film ma dystrybutora, wejdzie do kin jesienią, następnie będzie emitowany przez Canal+ Polska, który jest koproducentem filmu. – Działamy przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich i dlatego jesteśmy niezależni. Ale potrzebujemy instytucji, które popierają kino artystyczne i debiuty – mówił producent, jednocześnie prosząc o polecanie filmu widzom. Wątek podchwyciła natychmiast Grażyna Torbicka, która zauważyła, że filmy artystyczne często nie mają szans na szeroką dystrybucję kinową, jak to jest z wielkimi komercyjnymi hitami. – Na festiwalach oglądacie piękne filmy, które was zachwycają. Potem wszyscy pytają, gdzie i kiedy te tytuły można będzie obejrzeć. A kiedy już film wchodzi do film, po kilku dniach kiniarze go przesuwają, zmniejsza się liczba seansów, coraz mniej atrakcyjne godziny… To jest duży problem od zawsze, nawet wówczas, kiedy z Jerzym Kapuścińskim robiliśmy w TVP2 program „Kocham kino” – mówiła dyrektorka festiwalu „Dwa Brzegi”. Wspomniała także powstały z inicjatywy Kapuścińskiego pierwszy program produkcji filmów debiutanckich „Pokolenie 2000”. Ale, jak stwierdziła zamykając dyskusję, pozytywnym zjawiskiem jest popularność festiwali filmowych. Organizuje się je i w dużych, i w małych miastach – w tych ostatnich nie ma kin albo jest ich niedostateczna liczba. BNP Paribas Dwa Brzegi to festiwal wakacyjny, letni, organizowany wtedy, gdy widzowie mają więcej czasu i mogą nacieszyć się tym, na co nie mają czasu cały rok: filmami, spotkaniami z twórcami, dyskusjami po seansach.
Grażyna Torbicka
BNP Paribas Dwa Brzegi — 16. Festiwal Filmu i Sztuki odbywał się w dniach 30 lipca – 7 sierpnia 2022 roku w Kazimierzu Dolnym i Janowcu. Stowarzyszenie Filmowców Polskich jest partnerem imprezy.
Fot: Krzysztof Wójcik/BNP Paribas Dwa Brzegi
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja: 11.08.2022
Konkurs na scenariusz filmu inspirowanego „Pociągiem”. Zgłoszenia do 16 sierpnia
Pięć filmów z dofinansowaniem Dolnośląskiego Funduszu Filmowego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024