PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Juliusz Machulski otrzymał w piątek tytuł Honorowego Obywatelstwa Miasta Lublin „za zasługi związane z budowaniem prestiżu i wzmacnianiem pozycji Lublina jako rozpoznawalnego ośrodka kulturalnego w Polsce”. Machulski jest osiemnastą osobą, która otrzymała to wyróżnienie.
Laudację podczas uroczystości nadania tytułu Honorowego Obywatela Miasta Lublin Juliuszowi Machulskiego wygłosił prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski. Jak podkreślił, ich znajomość trwa od 48 lat, kiedy poznali się na egzaminach do łódzkiej szkoły filmowej: - Chcieliśmy robić kino gatunkowe – dla widzów, stąd też wzięły się jego sukcesy. Zrobił "Vabank", "Seksmisję", "Vabank II". To był fenomen. To były filmy, które pobiły wszelkie rekordy popularności, a krytyka okrzyknęła go cudownym dzieckiem kina. Od początku wywracał polskie kino do góry nogami. Krytycy patrzyli ze zdumieniem, a widzowie biegli po bilety” – podkreślił prezes. 

Juliusz Machulski i Jacek Bromski fot. Kancelaria Prezydenta Miasta Lublin

Uchwałę w sprawie nadania tytułu Honorowego Obywatelstwa Miasta Lublin Juliuszowi Machulskiemu podjęła Rada Miasta pod koniec stycznia br.: - Nadanie tytułu Honorowego Obywatela Miasta Lublin jest wyrazem wdzięczności dla zasług Juliusza Machulskiego związanych z budowaniem prestiżu i wzmacnianiem pozycji Lublina jako rozpoznawalnego ośrodka kulturalnego w Polsce – zaznaczył prezydent Lublina Krzysztof Żuk podczas uroczystości w Teatrze Starym w Lublinie.

Juliusz Machulski i Krzysztof Żuk fot. Kancelaria Prezydenta Miasta Lublin

Przypomniał, że reżyser związany jest z Lublinem od dzieciństwa. Jego rodzice Halina i Jan Machulscy występowali w Teatrze im. Juliusza Osterwy, zaś ojciec również na deskach Teatru Andersena. - Jak podkreśla sam Juliusz Machulski, w dużej mierze ukształtował się artystycznie właśnie w Lublinie – dodał prezydent. W 2014 roku odbyła się prapremiera sztuki „Machia” Machulskiego napisanej specjalnie na zamówienie Teatru Starego w Lublinie. Zaś w 2017 r. reżyser w sposób szczególny włączył się w obchody 700-lecia Lublina, przygotowując z tej okazji film "Volta". - Bohaterem w "Volcie" jest Lublin i bohaterem wielu działań Juliusza Machulskiego jest właśnie nasze miasto i jego mieszkańcy – zwrócił uwagę Żuk.


Juliusz Machulski fot. Kancelaria Prezydenta Miasta Lublin

Juliusz Machulski wspominał swoje dzieciństwo na osiedlu ZOR „Zachód” przy Al. Racławickich w Lublinie, gdzie mieszkał w rodzicami, pierwsze seanse w kinie, wizyty w popularnych kawiarniach. - Mam takie fragmenciki tego miasta, które mi się bardzo ciepło kojarzą na sercu – powiedział reżyser, dziękując za nadanie tytułu.

***

Laudacja Juliusza Machulskiego wygłoszona przez Jacka Bromskiego:

Z Julkiem poznaliśmy się 48 lat temu. Dokładniej - to 48 będzie pod koniec czerwca. To było na egzaminach do łódzkiej szkoły filmowej na wydział reżyserii. Od razu zwróciłem na niego uwagę i słusznie, jak się potem okazało w czasie studiów, to był jedyny inteligentny facet z dużym poczuciem humoru.

Jedna rzecz nas zawodowo najbardziej połączyła jeszcze w szkole – niechęć do rzeczywistości PRL-u. Niechęć do robienia filmów o tym przaśnym czymś, co było widać za oknem. Totalnie to odrzucaliśmy. Po koniec lat siedemdziesiątych zaczęło się tak zwane kino moralnego niepokoju, które zapoczątkował nasz kolega z roku Janusz Kijowski. Na własny użytek definiowaliśmy to tak: na mój dom napadli bandyci. Związali mnie, żonę, posadzili nas na fotelu i przypalali papierosem, żeby im powiedzieć, gdzie są schowane pieniądze. No i ten herszt bandytów, co mnie przypalał, przy okazji strzepuje papierosa na dywan. I ja robię film o tym, że on strzepuje tego papierosa na dywan.

Takie kino publicystyczne to nie było dla Julka. Myśmy chcieli robić kino gatunkowe, kino dla widzów. Stąd jego sukcesy, zaraz po szkole – „Vabank”, „Seksmisja”, „Vabank II, czyli riposta” – to był fenomen, filmy dla widza, które pobiły wszelkie rekordy popularności. A krytyka okrzyknęła go cudownym dzieckiem kina. Od samego początku wywracał polskie kino do góry nogami. Krytycy patrzyli zdumieni, a widzowie biegli po bilety. Jest rekordzistą w kolekcjonowaniu Złotych Kaczek, Klakierów i innych nagród publiczności.

Zawsze mówił, że nie chce być twórcą festiwalowym, że za festiwalami w istocie nie przepada – a za swój debiut zbierał nagrody w Manilli , Koszalinie, Gdańsku, Gdyni, Karlowych Warach. Znakami rozpoznawczymi Machulskiego stały się: perfekcyjna realizacja, trafna obsada, finezyjny scenariusz.

„Kingsajz” z 1987 dorównuje popularnością poprzednim filmom, a scena Jacka Chmielnika na biodrze Katarzyny Figura wygrała plebiscyt na najsłynniejszą scenę miłosną polskiego kina.

„Jak tylko kino zaczęło opowiadać historie, jasne się stało, że służy temu, żeby rozbawić, wzruszyć, wstrząsnąć albo przestraszyć: słowem – zrobić coś z widzem. Jeśli ktoś zamiast opowiadać historie opowiada o swoim talencie, to nie jest dobrze” – mówił w jednym z wywiadów.

W „Deja vu” (1989) Julek przeniósł komediową akcję do Odessy, gdzie urządził polowanie na cytaty i nawiązania, czytelne dla wielbicieli kina światowego. Potem zgadaliśmy się, że powinniśmy pracować razem i założyliśmy zespół filmowy ZEBRA. Zaczęliśmy produkować filmy nie tylko nasze, ale również kolegów. Zaczęliśmy odnosić wielkie sukcesy frekwencyjne, „Porno” i „Dzień świra”, „Sztuka Kochania”, „Psy”, ale i artystyczne: „Szwadron”, „Dług”, „Mój Nikifor”, „Plac Zbawiciela”, „Historie Miłosne”, „W ciemności”. Posypały się nagrody, kilka Złotych Lwów dla ZEBRY jako producenta. I znowu wielkie sukcesy frekwencyjne, filmy, za którymi przepadają współczesne nastolatki, tak jak przepadali za nimi ich rodzice: „Kiler”, „Kiler-ów 2-óch”, „Pieniądze to nie wszystko”, „Vinci”.

Ostatnie kilkanaście lat to nadal czas reżyserskiej aktywności Juliusza Machulskiego: komediowy horror „Kołysanka” z 2010, pastiszowa „Ambassada” z niezapomnianą wizją współczesnej, barwnej Warszawy, niezburzonej w czasie II wojny, z alternatywnej wersji historii. Mówi, że nie znosi komedii romantycznych, ale zrobił „Ile waży koń trojański?” Po „Matkach, żonach i kochankach” wrócił do seriali, realizując „Mały Zgon”.

Dziś spotykamy się w Lublinie, co nie wymaga uzasadnienie. Z Lublinem wiążą się jego najlepsze wspomnienia. Tak napisał: „W Lublinie pojawiłem się mając 2,5 roku (1957), a wyjechałem sześć lat później. Nauczyłem się tu czytać, pisać, jeździć na rowerze; tu pierwszy raz byłem w kinie, w teatrze i w cyrku. Tu oglądałem pierwsze mecze piłkarskie :). Pierwsze przyjaźnie. Pierwsze lekcje angielskiego. Czas spędzałem na podwórku z kluczem na szyi, albo w teatrze Osterwy, gdzie oglądałem przedstawienia rodziców, głównie zza kulis. Nie mieli z kim mnie zostawić, więc czasem brali mnie nawet w trasę (na przykład do Radomia). To mieszkanie przy alejach Racławickich na nowo wybudowanym osiedlu ZOR-Zachód, to był kraj lat dziecinnych. Zabawy na podwórku. Znałem wszystkich lokatorów w bloku, w którym mieszkałem (27 mieszkań). Ojciec zaczynał robić karierę filmową, więc w domu pojawiały się co pewien czas scenariusze, które z uwagą czytałem. Niechętnie stąd wyjeżdżałem, nie rozumiałem rodziców, dlaczego opuszczają Lublin, zwłaszcza, że ojciec był ulubionym aktorem w tym mieście obok Mikulskiego. Miasto chciało mu dać dom, żeby został, ale mama się uparła, jak się po latach dowiedziałem i wyjechaliśmy we wrześniu 1963.”

Nic więc dziwnego, że wrócił do Lublina, najpierw do Teatru Starego, z prapremierą swojej sztuki „Machia”, a następnie na plan „Volty”, filmu, który najpiękniej ze wszystkich filmów pokazuje LUBLIN.

I na koniec jeszcze jeden cytat z wywiadu:
- Sądzę, że dla myślącego człowieka świat jest komedią, a dla czującego - tragedią, bo tak naprawdę wszyscy wiemy, jak to się skończy – mówi Juliusz Machulski.

Bez jego humoru, cytatów, które żyją już własnym życiem i dawno oderwały się od twórców – trudno było w tym świecie wytrzymać.
LK
PAP/SFP
Ostatnia aktualizacja:  15.05.2022
Zobacz również
Trzymajmy się razem. SFP w Łódzkiej Alei Gwiazd
Znamy skład konkursu dokumentalnego 41. Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll