Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
W ubiegłym tygodniu zakończył się 32. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Tromso, największym mieście północnej Norwegii, 350 km za kołem polarnym.
Pierwsze zaskoczenie? Tu wcale nie jest tak zimno, jak mogłoby się wydawać. Gdy wylądowałem w Tromso, temperatura była o jeden stopień wyższa niż w Warszawie, skąd przyleciałem. Jak to możliwe? Okazuje się, że klimat w norweskim mieście jest stosunkowo łagodny z powodu Golfsztromu, prądu morskiego północnego Atlantyku, sprawiającego, że powietrze jest tu znacznie cieplejsze niż na podobnych szerokościach geograficznych.
Kino pod arktyczną „chmurką”
Większość pokazów odbywała się jednak w komfortowych warunkach wielosalowego kina Aurora Fokus, Domu Kultury (Kulturhuset) czy Verdensteatret, zabytkowego kina zbudowanego w 1917 roku. Ważne miejsce w programie zajmowały filmy walczące o główną nagrodę festiwalu – Aurora. W tym roku otrzymała ją brazylijska reżyserka Anita Rocha de Silverira za film „Medusa”. Zwyciężyła m.in. z takimi tytułami jak „Matki równoległe” Pedro Almodovara, głośny „Brighton 4th” Levana Koguashvilisa, czy „The Souvenir: Część 2” Joanny Hogg. Nagrodę FIPRESCI przyznano ponad 3,5 godzinnemu niemieckiemu filmowi dokumentalnemu „Pan Bachmann i jego klasa”, hołdu dla pedagogicznego talentu tytułowego nauczyciela i wychowawcy.
Specjalnością norweskiego festiwalu są sekcje Focus Norway, prezentującej premiery norweskich filmów i Films from Norway – przedstawiającej najważniejsze filmy regionu, wykraczające daleko poza Skandynawię, bo z Laponii, Norwegii, Szwecji, Finlandii, Rosji, Kanady i Islandii. To wyjątkowa okazja, aby zobaczyć produkcje krótko- i pełnometrażowe, pomijane przez selekcjonerów nawet niszowych imprez. Sporo dyskusji wywołał dokument „The Silence in Sápmi”, podejmujący temat #metoo w Laponii. Mocno wybrzmiał też norweski film otwarcia „A Human Position”, wysmakowany wizualnie dramat Andersa Emblema, łączący temat pamięci, traumy i solidarności wobec uchodźców w Norwegii.
FilmCamp
Tromso jest największym miastem północnej Norwegii, żyje w nim 77 tys. ludzi. Bogactwo „śnieżnych” krajobrazów: bajeczne fiordy, malownicze wioski rybackie, doliny, tundry, góry na wyciągnięcie ręki – to wszystko sprawia, że północna Norwegia jest miejscem atrakcyjnym dla filmowców szukających zimowych plenerów. Filmową infrastrukturę wzbogaca znajdujący się nieco ponad 100 km od Tromso FilmCamp – studio filmowe zbudowane na terenie dawnego obozu wojskowego na niewielkiej wyspie. Dysponuje ponad 1800-metrową halą produkcyjną, 60-metrowym greenscreenem, pracownią stolarską, zewnętrznymi budynkami do scen plenerowych, hotelem z 52-pokojami i restauracją.
Polskie akcenty
Podczas tegorocznej edycji festiwalu filmowego w Tromso był polski akcent – pokaz nowego „Wesela” Wojtka Smarzowskiego. Wydawałoby się, że to niewiele, biorąc pod uwagę dobrą passę rodzimego kina. Organizatorzy mają jednak nadzieję, że w kolejnych latach polska obecność na festiwalu będzie coraz bardziej widoczna. W końcu Polacy w Norwegii stanowią największą mniejszość narodową – nie brakuje ich również w Tromso. Nic dziwnego, że język polski był również słyszany w festiwalowym zgiełku.
Kino pod arktyczną „chmurką”
32. Festiwal Filmowy w Tromso odbywał się w dniach 17-23 stycznia. Pobyt na festiwalu w tym czasie pozwala doświadczyć ostatnich dni nocy polarnej, która trwa tam od 27 listopada do 19 stycznia. Stosunkowo łagodny klimat i ciemności spowijające większą część dnia organizatorzy festiwalu wykorzystują do projekcji „pod chmurką”. To nie żart! Kino plenerowe było atrakcją w szczególności dla dzieci i rodziców, którzy przybywali tłumnie na projekcje krótszych i dłuższych form. Hitem był pokaz „Spirited Away: w krainie Bogów” Hayao Miyazakiego, zaprezentowanego z dubbingiem w języku północnosaamskim, używanym przez rdzenną ludność Samów i napisami norweskimi.
Kino plenerowe na festiwalu filmowym w Tromso / fot. Mats Gangvik
Niezapomniany pokaz odbył się również na terenie... byłego basenu. Radzieckiemu melodramatowi z 1927 roku w reżyserii Iwana Prawowa i Olgi Prieobrażenskiej towarzyszyła muzyka na żywo z udziałem norweskich i rosyjskich muzyków. Efekt był znakomity. Na oklaski zasługiwał pomysł, znakomita muzyka skomponowana przez Herborg Rundberg, jak i jej wykonanie w niełatwej do opanowania dla realizatorów dźwięku przestrzeni.
Pokaz specjalny na festiwalu filmowym w Tromso fot. Łukasz Knap
Specjalnością norweskiego festiwalu są sekcje Focus Norway, prezentującej premiery norweskich filmów i Films from Norway – przedstawiającej najważniejsze filmy regionu, wykraczające daleko poza Skandynawię, bo z Laponii, Norwegii, Szwecji, Finlandii, Rosji, Kanady i Islandii. To wyjątkowa okazja, aby zobaczyć produkcje krótko- i pełnometrażowe, pomijane przez selekcjonerów nawet niszowych imprez. Sporo dyskusji wywołał dokument „The Silence in Sápmi”, podejmujący temat #metoo w Laponii. Mocno wybrzmiał też norweski film otwarcia „A Human Position”, wysmakowany wizualnie dramat Andersa Emblema, łączący temat pamięci, traumy i solidarności wobec uchodźców w Norwegii.
Studio filmowe FilmCamp mat. promocyjne
Tromso jest największym miastem północnej Norwegii, żyje w nim 77 tys. ludzi. Bogactwo „śnieżnych” krajobrazów: bajeczne fiordy, malownicze wioski rybackie, doliny, tundry, góry na wyciągnięcie ręki – to wszystko sprawia, że północna Norwegia jest miejscem atrakcyjnym dla filmowców szukających zimowych plenerów. Filmową infrastrukturę wzbogaca znajdujący się nieco ponad 100 km od Tromso FilmCamp – studio filmowe zbudowane na terenie dawnego obozu wojskowego na niewielkiej wyspie. Dysponuje ponad 1800-metrową halą produkcyjną, 60-metrowym greenscreenem, pracownią stolarską, zewnętrznymi budynkami do scen plenerowych, hotelem z 52-pokojami i restauracją.
Polskie akcenty
Podczas tegorocznej edycji festiwalu filmowego w Tromso był polski akcent – pokaz nowego „Wesela” Wojtka Smarzowskiego. Wydawałoby się, że to niewiele, biorąc pod uwagę dobrą passę rodzimego kina. Organizatorzy mają jednak nadzieję, że w kolejnych latach polska obecność na festiwalu będzie coraz bardziej widoczna. W końcu Polacy w Norwegii stanowią największą mniejszość narodową – nie brakuje ich również w Tromso. Nic dziwnego, że język polski był również słyszany w festiwalowym zgiełku.
Łukasz Knap
SFP
Ostatnia aktualizacja: 10.02.2022
Łódzkie lalki z szansą na Cezara
Script Fiesta 2022: ogłoszono pełne składy jurorskie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024