PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Bartosz Żukowski po sześcioletniej przerwie powraca do serialu „Świat według Kiepskich”. Aktor opowiada nam m.in. o tym dlaczego zdecydował się na powrót i czego nie lubi w postaci Waldusia Kiepskiego.



Bartosz Żukowski (Walduś Kiepski) w "Świecie według Kiepskich", fot. ATM

Dagmara Romanowska: W sumie przerwa od "Świata według Kiepskich" trwała sześć lat? Stęskniłeś się?

Bartosz Żukowski: Trochę tak. Ciekawiło mnie czy potrafię jeszcze zagrać tę postać. Czy jeszcze umiem być Waldkiem. Czy to co się wydarzyło w moim życiu podczas przerwy, sprawi, że uda mi się jeszcze bardziej wzbogacić postać. Jestem starszy, dojrzalszy, w życiu prywatnym dużo bardziej poukładany. Dlatego bałem się powrotu i oceny widzów. Ale brakowało mi dreszczyku emocji, który towarzyszy pracy na wysokich obrotach jaką jest granie w serialu. I to skłoniło mnie do powrotu.

Gdy odchodziłeś, to dlatego, że ciężko było Ci z rolą głupka?

Nie powiem, że nie było to uciążliwe. Nie mogłem poruszać się po Wrocławiu, bo ludzie ciągle brali mnie za Kiepskiego. Jednak odchodziłem z innych powodów. Pojawiły się wówczas w moim życiu ciekawe możliwości, między innymi odbycia kilku dalekich podróży i chciałem z nich skorzystać. Potrzebowałem wolności, większej swobody, a praca w serialu wtedy mnie ograniczała.

Za czym przez te ostatnie lata najbardziej się tęskniłeś? A za czym najmniej?

Najbardziej stęskniłem się za intensywną pracą. W ostatnich latach wiele robiłem dla samego siebie, rodziny i bliskich. Potrzebowałem znowu większego zobowiązania wobec ludzi. Bycia ciągle w akcji. To fajne uczucie, które warto sobie od czasu do czasu przypomnieć. A ja lubię różnorodność w życiu.



Bartosz Żukowski (Walduś Kiepski) i Andrzej Grabowski (Ferdynand Kiepski) w "Świecie według Kiepskich"
fot. ATM


Lubisz Waldusia? Za co?

Chyba za to, że ta postać to moje "narzędzie" do sprawiania ludziom radości. Przynajmniej staram się tak ją kreować, by widzowie dobrze się bawili patrząc na mojego bohatera.

Muszą być też momenty, w których Walduś Cię irytuje. Mylę się?

Irytuje mnie popularność, która się wiąże z Kiepskimi. Myślałem, że ludzie mnie już trochę zapomnieli. Ta popularność bywa kłopotliwa. Zwłaszcza w prywatnych sytuacjach. Na przykład  na wakacjach. Oczywiście kiedy kelner podaje mi zamówione danie w restauracji i prosi o autograf to miłe, a wolałbym być w takich sytuacjach anonimowy. Nie myślałam też, że jestem aż tak znany. Niedawno jechałem pociągiem z Warszawy do Wrocławia. Razem ze mną w przedziale siedział Polak, który od 40 lat mieszka w Australii. Przez jakąś godzinę gawędziliśmy sobie jak przygodnie poznani podróżni, o tym co się zmieniło w Polsce, jak się żyję w Australii itd..  W pewnym momencie wchodzi konduktor i prosząc o bilet mówi do mnie: "To pan? Czy mogę prosić o autograf?". Po jego wyjściu mój rozmówca oznajmia: "Cały czas miałem wrażenie, że pana znam, ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd!".  Potem opowiada jaką popularnością "Świat według Kiepskich" cieszył się kilka lat temu wśród australijskiej Polonii. W wypożyczalniach, gdzie były kasety z odcinakami serialu, były na nie zapisy i trzeba było czekać w długiej kolejce chętnych. To miłe. Ten człowiek nie przekroczył granic kultury i prywatności. Jednak zdarza się też inaczej. Nie każdy czuje te granice.

Jego najbardziej irytująca maniera?

Śmiech Waldusia. Nigdy do końca nie jestem pewny czy wychodzi naturalnie.

Jego najbardziej irytujące powiedzenie?

Kurde. Jak nie, jak tak. Prosty język, którego używa Cyc, to egzotyczne słownictwo dla mnie. 



Bartosz Żukowski (Walduś Kiepski) w "Świecie według Kiepskich", fot. ATM

Prawdziwego Waldusia poklepałbyś po ramieniu i powiedział: "Chłopie, nie kombinuj". Czy może dałbyś mu w zęby?

Ani to, ani to. Chyba nie mielibyśmy zbyt wielu tematów. W życiu prywatnym jestem jego przeciwieństwem.

"Świat według Kiepskich" założony był jako drwina z najgorszych cech naszego społeczeństwa. Wedle powiedzenia: Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie. Tylko w ten sposób można było to zrealizować. A że dla niektórych młodych ludzi to stało się jakimś filmem kultowym, to... święć im Boże i niech oprzytomnieją!(śmiech) - tak o serialu i jego popularności mówiła Krystyna Feldman. A Twoim zdaniem tym, którzy nie rozumieją drugiego dna należy życzyć oprzytomnienia? Czy też spojrzeć z pobłażaniem?

Myślę, że serial jest tak różnorodny, że szybko się nie nudzi. Nie wszystko też trzeba brać wprost. Widzowie też dostrzegają drugie dno. Konfrontację z codziennym życiem w Polsce. "Świat według Kiepskich" to pewien pastisz polskiej rzeczywistości. I my wszyscy pracujący przy serialu, mniej więcej po trzecim odcinku, rozumieliśmy po co go robimy.

Pamiętasz jeszcze swój pierwszy odcinek? Gdy zjawiłeś się na planie, po raz pierwszy usłyszałeś słowa: Akcja. Jak ten dzień wyglądał?

Byłem mocno zdenerwowany. Na szczęście nie trwało to długo. Ekipa i produkcja bardzo mi pomogła szybko się zaaklimatyzować.

I co się zmieniło od tamtej pory? Jak wyglądał pierwszy klaps po przerwie? Jak przywitała Cię ekipa i jej starzy oraz nowi członkowie? Czego Ty sam nauczyłeś się o tym serialu, ludziach, aktorstwie...
 
Po przerwie pracuję trochę inaczej. Jestem spokojniejszy, bardziej wyważony, potrafię myśleć o scenach bardziej analitycznie, mimo tempa pracy. Sześć lat przerwy pomogło mi się zdystansować do postaci. Czuję, że pozbyłem się rutyny. Mam większą świeżość spojrzenia niż kiedyś. Jestem po prostu głodny grania.  To sprawia, że gra mi się przyjemniej niż przed przerwą.

Od premiery "Świata według Kiepskich" na antenie telewizyjnej ponad dekadę temu zmieniła się Polska. Czy zmienili się Polacy, których "Świat według Kiepskich" portretuje/pastiszuje?

Myślę, że to jakoś nie miało wpływu na ludzi, których portretuje. To też pewien znak rozpoznawczy "Świata według Kiepskich". Ten serial jest bardzo uniwersalny.

Jak wygląda proces realizacyjny? Czy aktorzy znają już swoje postacie tak świetnie, że scenarzyści i twórcy dialogów nie są może już tak istotni? To Wy na planie kreujecie rodzinkę Kiepskich?

Oczywiście, że wszyscy mamy wpływ na to jak finalnie zobaczy ją widz. Zawsze podczas pracy są momenty, kiedy się zatrzymujemy i konsultujemy. Na przykład, gdy reżyser proponuje bym wypowiedział jakąś kwestię, a ja pamiętam, jak grałem wcześniej i wiem, że to nie pasuje do postaci. Zdarza się to w przypadku specyficznych dla danej postaci powiedzonek. W ferworze pracy bywa, że któryś z kolegów podchwytuje język Waldusia. Wówczas protestuję.

Pierwsze kroki w "Kiepskich..." stawiałeś jako młody aktor, owszem, już z jakimś dorobkiem, ale to tutaj zyskałeś popularność. Czy kiedykolwiek żałowałeś udziału w tym przedsięwzięciu? Żałowałeś podpisania serialowego kontraktu z diabłem?

Nie absolutnie nie. Myślę, że wielu aktorów chciałoby się zmierzyć z taką rolą.

Popularność Cię boli czy dodaje CI skrzydeł?

Boli. Lubię być anonimowy. Jestem raczej cichy, wycofany, nieco introwertyczny.

Co dalej?

Przyjąłem propozycję od reżysera Marcina Krzyształowicza, który pracuje nad filmem "Obława". Mam  w nim zagrać jedną z głównych ról. Mam propozycje serialowe. Rozmawiam też z teatrami.
 
Dziękuję za rozmowę!
Dagmara Romanowska
Portalfilmowy.pl
Ostatnia aktualizacja:  22.05.2012
Zobacz również
Film dla miłośników Lego
Plus Camerimage: współpraca z American Film Institute
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll