Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Janusz Pawłowski, operator kamery oraz autor zdjęć filmowych, stały współpracownik Romana Załuskiego i Marka Piestraka, wieloletni członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, zmarł 1 grudnia 2020 roku w Łodzi. Miał 83 lata.
Uroczystości pogrzebowe odbędą się w czwartek, 10 grudnia 2020 roku o godz. 12:45 na cmentarzu rzymskokatolickim pw. Św. Józefa w Łodzi przy ul. Ogrodowa 39.
***
Janusz Pawłowski dał się poznać najpierw jako świetny operator kamery, a następnie utalentowany autor zdjęć filmowych. Jego artystyczny i techniczny wkład w powstanie wielu filmów polskich sprzed trzydziestu, czterdziestu lat, godny jest imponujący.
Z łódzkiego dzieciństwa Janusz Pawłowski (rocznik 1936), uczuciowo związany z Wrocławiem, pamięta fascynację komiksami. Z czasem sam zaczął je rysować. Jako dorastający chłopak często odwiedzał tereny przedwojennych wyścigów konnych w Rudzie Pabianickiej, które Wytwórnia Filmów Fabularnych w Łodzi przeznaczyła na realizację scen plenerowych. „Tam pierwszy raz zobaczyłem dekoracje filmowe. Wywarły na mnie wielkie wrażenie. Ale najbardziej imponowała mi ogromna kamera Newall w blimpie, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak się nazywała. Obserwując ją, a także pracę autora zdjęć, zakochałem się w tym zawodzie i postanowiłem, że będzie to również mój zawód” – wspominał się pan Janusz Pawłowski.
W 1954 roku został studentem Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Studia w rozkwitającej wtedy Szkole wspominał z sentymentem: „Romek Polański i Janusz Majewski, legendarni studenci, byli moimi kolegami. No i te słynne schody... Godzinami się na nich prze-siadywało, rozmawiając o filmach”. Do współpracy przy etiudach, studenci reżyserii, często sami dobierali sobie studentów operatorki. Wielu kontynuowało tę współpracę po studiach, np. Andrzej Wajda z Jerzym Lipmanem, Kazimierz Kutz z Wiesławem Zdortem. „Mnie w Szkole los zderzył z Romkiem Załuskim, bo okazało się, że przyszliśmy na świat w tym samym dniu, miesiącu i roku. Z miejsca znaleźliśmy wspólny język. Zrobiliśmy razem szereg etiud studenckich. Jesienią 1956 roku przyjechaliśmy do Warszawy z zamiarem nakręcenia fil-mu o Powązkach. Ale wybuchło powstanie węgierskie, więc spod naszych rąk wyszedł dokument »Węgry potrzebują pomocy«. O ile wiem, został celowo zniszczony” – mówił operator. Po ukończeniu Szkoły pracował z Romanem Załuskim przy dziewięciu filmach fabularnych – ośmiu kinowych i jednym telewizyjnym.
Drugim, po Załuskim, reżyserem, z którym Janusz Pawłowski najczęściej współpracował, był Marek Piestrak. „Operatorowi raz w życiu trafia się tak wspaniała przygoda, jaką dla mnie była realizacja jego »Testu pilota Pirxa«, nagrodzonego Złotym Asteroidem na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Fantastycznych w Trieście, opartego na opowiadaniu Stanisława Lema. Sceny aktorskie, w które miały być wkopiowane widoki kosmosu, kręciliśmy w Studio im. Aleksandra Dowżenki w Kijowie frapującą techniką infraekranu. Dwutaśmowa kamera rejestrowała na jednej taśmie aktorów, a na drugiej ów olbrzymi, rozbłyskujący trzema tysiącami lamp, infraekran, będący tłem pod przyszłe wkopiowania. Inną atrakcję zafundowało mi Ludowe Wojsko Polskie, nie zezwalając w stanie wojennym na plenerowe zdjęcia nocne do horroru Piestraka »Wilczyca«. Cóż, przeprosiłem się z tzw. nocą amerykańską czyli imitacją mroku w dzień i wyszło świetnie” – wspominał Janusz Pawłowski.
Swoją wiedzą i doświadczeniem Janusz Pawłowski dzielił się studentami Wrocławskiej Szkoły Filmowej.
Z łódzkiego dzieciństwa Janusz Pawłowski (rocznik 1936), uczuciowo związany z Wrocławiem, pamięta fascynację komiksami. Z czasem sam zaczął je rysować. Jako dorastający chłopak często odwiedzał tereny przedwojennych wyścigów konnych w Rudzie Pabianickiej, które Wytwórnia Filmów Fabularnych w Łodzi przeznaczyła na realizację scen plenerowych. „Tam pierwszy raz zobaczyłem dekoracje filmowe. Wywarły na mnie wielkie wrażenie. Ale najbardziej imponowała mi ogromna kamera Newall w blimpie, choć wtedy jeszcze nie wiedziałem, że tak się nazywała. Obserwując ją, a także pracę autora zdjęć, zakochałem się w tym zawodzie i postanowiłem, że będzie to również mój zawód” – wspominał się pan Janusz Pawłowski.
W 1954 roku został studentem Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Studia w rozkwitającej wtedy Szkole wspominał z sentymentem: „Romek Polański i Janusz Majewski, legendarni studenci, byli moimi kolegami. No i te słynne schody... Godzinami się na nich prze-siadywało, rozmawiając o filmach”. Do współpracy przy etiudach, studenci reżyserii, często sami dobierali sobie studentów operatorki. Wielu kontynuowało tę współpracę po studiach, np. Andrzej Wajda z Jerzym Lipmanem, Kazimierz Kutz z Wiesławem Zdortem. „Mnie w Szkole los zderzył z Romkiem Załuskim, bo okazało się, że przyszliśmy na świat w tym samym dniu, miesiącu i roku. Z miejsca znaleźliśmy wspólny język. Zrobiliśmy razem szereg etiud studenckich. Jesienią 1956 roku przyjechaliśmy do Warszawy z zamiarem nakręcenia fil-mu o Powązkach. Ale wybuchło powstanie węgierskie, więc spod naszych rąk wyszedł dokument »Węgry potrzebują pomocy«. O ile wiem, został celowo zniszczony” – mówił operator. Po ukończeniu Szkoły pracował z Romanem Załuskim przy dziewięciu filmach fabularnych – ośmiu kinowych i jednym telewizyjnym.
Drugim, po Załuskim, reżyserem, z którym Janusz Pawłowski najczęściej współpracował, był Marek Piestrak. „Operatorowi raz w życiu trafia się tak wspaniała przygoda, jaką dla mnie była realizacja jego »Testu pilota Pirxa«, nagrodzonego Złotym Asteroidem na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Fantastycznych w Trieście, opartego na opowiadaniu Stanisława Lema. Sceny aktorskie, w które miały być wkopiowane widoki kosmosu, kręciliśmy w Studio im. Aleksandra Dowżenki w Kijowie frapującą techniką infraekranu. Dwutaśmowa kamera rejestrowała na jednej taśmie aktorów, a na drugiej ów olbrzymi, rozbłyskujący trzema tysiącami lamp, infraekran, będący tłem pod przyszłe wkopiowania. Inną atrakcję zafundowało mi Ludowe Wojsko Polskie, nie zezwalając w stanie wojennym na plenerowe zdjęcia nocne do horroru Piestraka »Wilczyca«. Cóż, przeprosiłem się z tzw. nocą amerykańską czyli imitacją mroku w dzień i wyszło świetnie” – wspominał Janusz Pawłowski.
Swoją wiedzą i doświadczeniem Janusz Pawłowski dzielił się studentami Wrocławskiej Szkoły Filmowej.
Andrzej Bukowiecki
SFP
Ostatnia aktualizacja: 9.12.2020
fot. SFP
Znamy laureatów 18. Gdańsk DocFilm Festival. Grand Prix dla "Synka"
Dzień Otwarty w Liceum Filmowym i Liceum Kreacji Gier Wideo przy WSF
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024