PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Na ekranach polskich film można oglądać drugą część „Tarapatów” Marty Karwowskiej. Akcja sequela tym razem toczy się w Poznaniu. Scenarzystka i reżyserka Marta Karwowska postanowiła tym razem nakręcić „prawdziwy wakacyjny film”, a zainspirowała się autentyczną historią kradzieży obrazu Claude’a Moneta „Plaża w Pourville” ze zbiorów poznańskiego Muzeum Narodowego.
Naszą redakcję zainteresowała oryginalna struktura finansowania filmu, ciekawa zwłaszcza w kontekście historii, mocno osadzonej w realiach Poznania i okolic. Producentem filmu jest Koi Studio, koproducentami: Haka Film, Piramida Film, Di Factory, Next Film, a partnerem współfinansującym - MAKonLine Ubezpieczenia. "Tarapaty 2" otrzymały wsparcie PISF w wysokości 1 800 000 zł na produkcję i 200 000 zł na development. Całość produkcji kosztowała 4 580 000 zł. Uwagę zwraca zaangażowanie regionalnych funduszy filmowych. Na tę kwotę złożyły się także: Mazowiecki i Warszawski Fundusz Filmowy, Poznańska Lokalna Organizacja Turystyczna, Warmińsko-Mazurski Fundusz Filmowy, Podkarpacki Fundusz Filmowy. Jak to jest możliwe?

- Historia poznańskiej kradzieży była do tego dobrym punktem wyjścia. Ale poza tym, że ginie jedyny obraz Moneta w polskich zbiorach muzealnych, nie ma wielu punktów styczności pomiędzy tymi dwoma historiami. Poznań z okolicami miał obie te rzeczy, super plenery i ciekawą historię – mówi reżyserka Marta Karwowska.

O to, jak poukładać te klocki, by wilk był syty i region zadowolony, zapytaliśmy producentkę Agnieszkę Dziedzic (Koi Studio). - Chciałyśmy, żeby druga część była wizualnie bardziej zróżnicowana i bogatsza, miał to być prawdziwy film wakacyjny, pełen powietrza, światła i plenerów. Poznań i Wielkopolska stały się naturalnym tłem historii. Niestety, w Poznaniu nie było w 2019 roku konkursu na wsparcie produkcji filmowych, musiałyśmy więc iść innym tropem – mówi producentka.

Agnieszka Dziedzic na planie filmu, fot. Koi Studio

Kluczowe było przyjęcie przez wszystkich partnerów producenckiego podejścia do projektu. Najprostszym sposobem wiązania produkcji z regionem jest temat lub miejsce akcji, tu trzeba było więc przekonać RFF-y do przyjęcia innej optyki.

W rozmowach z Warmińsko-Mazurskim Funduszem Filmowym twórcy podkreślali więc wakacyjną aurę filmu. Mazurskie lokacje okazały się idealne – jeziora, pejzaże, architektura wizualnie wiązały film z Wielkopolską. Na Mazurach nakręcono więc sceny na pomoście, na jeziorze we wsi Rybaki, a także kluczowe sceny w domu Kai i jej córki Felki.

Młodzi aktorzy na planie na Mazurach, fot. Hubert Komerski / Koi Studio

To jedna z najpiękniejszych lokacji, jakie ostatnio oglądaliśmy w polskim filmie: nieczynna stacja kolejowa zmieniona w artystyczny dom malarki i edukatorki muzealnej. – Szczerze mówiąc, często wątpiłam, czy znajdziemy taką stację – przyznaje Agnieszka Dziedzic. – Ale Marta była bardzo przywiązana do tego pomysłu. Dworzec w Kobułtach był idealny, włącznie z otoczeniem, przecinką w lesie, która również „zagrała”. To była kompletna ruina, od dawna wystawiona do sprzedaży. Weszli tam nasi scenografowie i wykonali robotę tak doskonale, że dwa dni po zakończeniu zdjęć właściciel sprzedał dworzec od ręki. Fotografie zrobiły wielkie wrażenie na klientach. Dzisiaj znajduje się tam agroturystyka.

Dworzec w Kobułtach zamieniony przez scenografów na artystyczny dom Kai i Felki. Tu powstała scena finałowa filmu. Fot. Hubert Komerski / Koi Studio
  
Wyzwaniem była także współpraca z Podkarpackim Funduszem Filmowym. Od początku rzeszowski fundusz był otwarty na kino familijne, producenci liczyli więc na przychylność oceniających projekty. Twórcy filmu zdecydowali się na kilka atrakcyjnych podkarpackich lokacji. Znaleźli urokliwe plenery leśne, świetny most, a także atrakcyjny kompleks pałacowo-parkowy w Julinie, w którym znajdować się miało Muzeum Przyrody. W istocie w Wielkopolsce jest takie muzeum, ale można je było wyczarować na Podkarpaciu.  – Przedstawiciele Funduszu okazali się otwarci na filmową magię. Mam wielki dług wdzięczności za zrozumienie, że film w regionie to coś więcej niż lokacje – mówi Agnieszka Dziedzic.

Kompleks pałacowo-parkowy w Julinie, który zagrał wielkopolskie Muzeum Przyrody, widok zewnętrzny, fot. Koi Studio

Warto dodać, że Marta Malikowska, charyzmatyczna odtwórczyni roli Kai, pochodzi z Podkarpacia, w ten sposób także wiąże film z regionem.

Pierwsza część „Tarapatów” była ściśle związana z Warszawą, można rzec, że stolica i jej symbol były pełnokrwistymi bohaterkami filmu. W przypadku sequela trudno jednak w jakikolwiek wiązać temat z Warszawą, zwłaszcza, że bohaterowie wyjeżdżają z miasta na wakacje. Współpraca nad „Tarapatami” była jednak dla Mazowieckiego i Warszawskiego Funduszu Filmowego udanym doświadczeniem, producenci postanowili więc wykorzystać kredyt zaufania.

Młodzi bohaterowie oraz Tomasz Ziętek na warszawskim "Różycu", filmowym bazarze w Poznaniu, fot. Kamila Szuba

Koi Studio działa w Warszawie, podobnie jak inni koproducenci filmu. Większość wydatków realizowana była w stolicy. W Warszawie twórcy znaleźli strategiczne lokacje. Wnętrze Muzeum Przyrody to w istocie muzeum myśliwskie w Łazienkach. Legendarny „Różyc” zagrał oryginalny poznański bazar, dodając do niego potężną dawkę międzynarodowej, egzotycznej atmosfery. Finałowa scena na lotnisku kręcona była w aeroklubie w Góraszce. Również w Warszawie powstały wnętrza starej stacji. Czyli reasumując ten wątek: wielkopolski dawny dworzec powstał od zewnątrz na Mazurach, a od środka – w stolicy.

Muzeum Przyrody - wnętrze zrealizowano w Łazienkach, w Muzeum Łowiectwa, fot. Koi Studio

Wnętrze domu - dworca również powstało w Warszawie, fot. Koi Studio

Aby wszystkie elementy układanki trafiły na miejsce, konieczny był partner strategiczny – Poznań. Tymczasem nie było nawet czynnego lokalnego funduszu filmowego.

Na szczęście w produkcję „Tarapatów 2” zaangażowała się Poznańska Lokalna Organizacja Turystyczna, która w mig zrozumiała potencjał filmowej historii. Przede wszystkim w Poznaniu znajduje się kluczowa lokacja, czyli Muzeum Narodowe ze słynnym Monetem. - Muzeum dysponuje wspaniałą kolekcją, to instytucja klasy A - podkreśla Agnieszka Dziedzic. W filmie widać je wspaniale, w pierwszych minutach filmu a potem podczas rozmowy z komisarzem policji, kiedy kamera prześlizguje się po imponującej ekspozycji. – W Warszawie o wiele trudniej współpracuje się z tak obleganymi instytucjami. Muzeum w Poznaniu było bardzo otwarte, mimo iż mieli wiele wydarzeń, udało się nam pogodzić ich pracę z harmonogramem zdjęć, oraz nagiąć bardzo surowe procedury do filmowych wymagań.

Najciekawszy jest finał współpracy z Poznańską Lokalną Organizacją Turystyczną. Jej pracownicy pojechali do prawdziwych miejsc akcji filmu i sporządzili aplikację na telefon, która pozwala porównać je z filmowymi odpowiednikami. Innymi słowy, otworzyli trasę filmową „Tarapatów 2”. Zaktywizowali muzeum, które stało się partnerem promocji. Inicjatywę tę następnie przekazano nauczycielom. Można zwiedzić Muzeum i obejrzeć legendarny obraz, a następnie obejrzeć film. Na potrzeby lokalnej promocji powstała specjalna wersja plakatu z poznańskim ratuszem. Dystrybutor otrzymał miejskie citylighty do ekspozycji postera. Książka napisana na podstawie scenariusza filmu jest sprzedawana w punktach turystycznych.

Ekipa filmu w Muzeum Narodowym z rekwizytami - obrazami, fot. Koi Studio

  - To że kręciliśmy w tak wielu miejscach spowodowało, że czerpaliśmy z wielu pomysłów, które złożyły się na barwną filmową całość – podsumowuje Agnieszka Dziedzic. – Otrzymaliśmy w efekcie najlepszy styl regionu. Realizacja zdjęć literalnie, zgodnie z „prawdą historyczną”, nie dałaby takiego efektu. Przyznaję, że u źródeł tego wszystkiego była potrzeba dopięcia budżetu filmu. Jeździliśmy jednak nie tylko po pieniądze, ale także, by czerpać z regionów to co najlepsze. A finałem tej współpracy zawsze była fantastyczna lokalna premiera. Pierwotna potrzeba zdobycia pieniędzy przerodziła się w atut, który wzbogacił produkcję, dystrybucję i promocję tytułu.

W filmie Marty Karwowskiej w role dzieci wcielili się: Pola Król, Jakub Janota-Bzowski, Mia Goti. Partnerują im m.in.: Joanna Szczepkowska, Marta Malikowska, Tomasz Ziętek, Zbigniew Zamachowski, Sandra Korzeniak, Justyna Wasilewska. Dystrybutorem filmu jest Next Film.

Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  8.10.2020
Zobacz również
Transatlantyk, Lodołamacz (cz. I). Sztuka postprodukcji
Zobacz zwiastun i fotosy z filmu "Polot"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll