PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Tegoroczny Młodzi i Film w Koszalinie zawierał ważny punkt – debatę pt. „Supernowi. Debiutanci o naszej rzeczywistości”. Dyskusję zorganizowano z okazji 15 lat od powołania w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich Programu „30 Minut" - fundamentu powstałego trzy lata później Studia Munka.

W dyskusji prowadzonej w gronie krytyków filmowych (Błażej Hrapkowicz, Krzysztof Spór, Klara Cykorz, Adriana Prodeus, Jakub Majmurek, moderacja Max Cegielski) omówiono kondycję młodego kina i pokolenia, które w ostatnich latach weszło na rynek i rozpoczęło pracę zawodową. Na wstępie Krzysztof Spór próbował odpowiedzieć na pytanie, po co robi się filmy krótkometrażowe. Według niego to możliwość obserwacji rozwoju młodych twórców. „Oglądając pierwsze dokonania Agnieszki Smoczyńskiej czekałem na jej debiut. Córki dancingu były bardzo dobre – mówił dziennikarz. "Niektórzy twórcy zniknęli, zmienili dziedzinę, inni zrobili 30’, albo nie pracują w zawodzie reżysera" - dodał opowiadając o drodze jaką przechodzą reżyserzy od realizacji krótkich metraży do debiutu pełnometrażowego.



Max Cegielski, fot. Sylwia Olszewska/SFP


Max Cegielski zacytował tekst „Kino, które się wtrąca” autorstwa Rafała Pawłowskiego z miesięcznika „Kino”, w którym dziennikarz zastanawia się nad odgrywającą coraz większą rolą polityki w życiu społecznym i jej ekranowej reprezentacji. Czy w ich filmach odbijają się zjawiska i procesy, których jesteśmy świadkami? Krzysztof Spór zauważa taką tendencję. „To zależy od wrażliwości twórców i ograniczeń budżetowych. Lubię taki sposób pokazania rzeczywistości jak w Eastern Piotra Adamskiego - przyznał. Dla Klary Cykorz w ostatnich latach nastąpiła zmiana paradygmatu polskiego kina. „Polskie filmy wreszcie mogą dotyczyć nas osobiście, tak było z filmami Kuby Czekaja, Agnieszki Smoczyńskiej, Krzysztofa Skoniecznego czy Jagody Szelc. Coś wtedy przełamało się w naszym kinie. Mam wrażenie, że to otwarcie na fantastykę i metaforę. Dziś nikt nie powie, że Córki dancingu są niewiarygodne psychologicznie. Podobnie jest z Monumentem, który wychodzi poza perspektywę antropocentryczną. Taki jest Easten, który opisuje rzeczywistość, którą ja znam. Chodzi o pewne fantazmaty” – mówiła krytyczka.


Klara Cykorz, Adriana Prodeus, fot. Sylwia Olszwska/SFP


Pod tytułami wymienionymi przez Cykorz podpisała się Adriana Prodeus. „Z mojego punktu widzenia - przyznała - zaszła duża zmiana. Dziś twórcy mają świadomość tego, że wszystkie elementy filmu muszą być przemyślane od początku do końca. Idąc na polski film do kina, nie wiem czego mam się spodziewać. Film będzie wyciszony czy weźmie mnie za łeb. Polski film przestał być konwencją i epitetem”. Kontynuując wymianę zdań Jakub Majmurek wspomniał "60 kilo niczego" Piotra Domalewskiego, które sięga po język kina społecznego. Dla krytyka reżyser pokazał swoje możliwości dopiero w „Cichej nocy”, gdzie opowiada o polskiej migracji odrzucając podejście w stylu „góralu czy ci nie żal”. W tym filmie nie chodzi tylko o dramat, ale też o korzyści ekonomiczne emigracji, uczestnictwo w globalnym podziale pracy i sens emancypacji. Domalewski skupia się na rodzinie, ale mówi również istotne rzeczy o polskiej rzeczywistości. Zdaniem Majmurka kino społeczne nie jest jednak podstawowym idiomem młodych twórców. Tematyka społeczna pojawia się częściej w dokumencie. Dla publicysty w ostatnich dziesięciu latach nastąpił rozwój młodych filmowców. Najlepsze filmy z lat 2010 - 2020 to debiuty lub drugie filmy. Krytyk dodał do wcześniej wymienionych tytułów „Plac zabaw” Bartosza Kowalskiego. Błażej Hrapkowicz w ostatnich latach dostrzega coraz więcej filmów wychodzących poza konwencję realizmu psychologicznego, która przeważa w krótkometrażowym kinie. „Dostrzegam coraz częściej różnorodność. Polskie myślenie o kinie krótkometrażowe różni się od zachodniego, gdzie szorty traktowane są jako samodzielna dziedzina sztuki. Działają agenci sprzedaży i producenci specjalizujący się krótkim metrażu. Zagraniczne filmy umieją opowiadać pars pro toto. Skupić się na lokalnym wycinku i przedstawić go odpowiednim językiem. W Polsce też powoli się to zmienia. Myślę o parzeniu na krótki metraż nie tylko jako na wprawkę, ale na osobne dzieło sztuki” - przyznał.

 

Krzysztof Spór, Błażej Hrapkowicz, fot. Sylwia Olszewska/SFP


Prowadzący debatę starał się znaleźć wspólny mianownik kondycji młodego kina. Pytał krytyków filmowych o formalne i realizacyjne rozwiązania stosowane w krótkim kinie. Wspominał film „Noamia” Antonio Galdameza (pierwszy polski gejowski kryminał), „Alicję i żabkę” Olgi Bołądź (kreacyjna opowieść o aborcji), „Kamień” Bartosza Kozery (poruszający odważnie kwestie religijne). Powrócił do pytania czy polskie kino się wtrąca? Adriana Podeus mówiła, że "nie ma jednego pokolenia. Pojawiają się punkty wspólne, jak narracja – jest coraz więcej miejsca na konwencję, styl, rozwiniętą wyobraźnię, odważne formy. Dzisiaj każde kino jest kinem autorskim, tworzą się grupy działające partnersko. Zmienia się dynamika, logika, więzi między ludźmi”. W ostatnich latach doświadczamy wysypu utalentowanych reżyserów. Po pierwsze pojawili się indywidualiści. Po drugie nastąpił zwrot formalistyczny, forma stała się integralną częścią filmu. Po trzecie mamy fantazmaty, wiele filmów rozgrywa się na planie fantazji. Czekaj, Smoczyńska, Szelc, Kowalski wpisują się w ramy tego zwrotu ostatnich lat. Według Prodeus „nie ma już czterech wielkich reżyserów, każdy debiutant może być mistrzem, nawet jeśli dopiero rozpoczyna karierę”.

 

Debacie towarzyszyła wystawa artystycznego plakatu filmowego ze zbiorów Studia Munka SFP.

Marcin Radomski
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  20.09.2020
Zobacz również
fot. Sylwia Olszewska/SFP
Przedpremierowy pokaz „Szarlatana” i spotkanie z Agnieszką Holland
Wydział produkcji PWSFTviT zaprasza na studia podyplomowe!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll