PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Prezentujemy wywiad z Anną Dzieduszycką, odtwórczynią głównej roli w filmie "Sukienka" w reżyserii Tadeusza Łysiaka. „Sukienka” znalazła się w Konkursie Polskim na 60. Krakowskim Festiwalu Filmowym. To wyjątkowy film, podejmujący niezwykle ważny temat społecznego wykluczenia.

Jak doszło do tego, że zagrałaś główną rolę w filmie „Sukienka” w reżyserii Tadeusza Łysiaka?

Anna Dzieduszycka: Kilka lat temu brałam udział w kręceniu filmu krótkometrażowego w Warszawskiej Szkole Filmowej jako statystka. Tam spotkałam się z Tadeuszem po raz pierwszy. Mieliśmy już wtedy kilku wspólnych znajomych ze środowiska filmowego. Nie od razu nawiązaliśmy regularny kontakt czy współpracę. Po prostu spotkaliśmy się na jednym z moich zleceń. Niespodziewanie po trzech latach Tadeusz odezwał się do mnie mówiąc, że pracuje nad projektem, w którym mnie widzi. Napisał, że pisze właśnie scenariusz do „ważnego filmu krótkometrażowego, którego główna bohaterka będzie niskorosła”. Śmiejąc się odpowiedziałam, że oczywiście tak, ale bohaterka niskorosła? Mogę co najwyżej zagrać karła. Po krótkiej rozmowie umówiliśmy się na spotkanie.



Jakie były Twoje wrażenia po przeczytaniu scenariusza?

Muszę powiedzieć, że... śmiałam się w głos! Nie dlatego, że ze scenariuszem było coś nie tak. Przeciwnie, był świetny. Miałam jednak kilka uwag jeśli chodzi o podejście do mojej bohaterki, w samych dialogach. Pierwowzór scenariusza jest jednak ściśle tajny, więc nie przytoczę tu przykładów.


Czy miałaś wątpliwości odnośnie wzięcia udziału w tym projekcie? Wahałaś się?
Tak, oczywiście. Wątpliwości nie były jednak związane z samą decyzją, bo od początku wiedziałam, że chcę to zrobić. Zajęły mnie raczej takie prozaiczne zagadnienia, jak na przykład sceny rozbierane, których nigdy wcześniej nie grałam. Zastanawiałam się też czy sprostam temu wyzwaniu czysto fizycznie biorąc pod uwagę „serię niefortunnych zdarzeń”, w których zostałam troszkę pokiereszowana w niedalekiej przeszłości. Wiedziałam jednak, że z małą pomocą moich przyjaciół, czyli wsparciem jakie mi dają i odrobiną zawzięcia stworzę sobie kolejne wspaniałe wspomnienie.

Jak wyglądały przygotowania do filmu? Czy mieliście dużo prób przed wejściem na plan?
Cały proces był oczywiście długi i męczący. Mam tu na myśli między innymi zarwane noce na planie i orzeźwiające kąpiele w Zalewie Zegrzyńskim pod koniec września. Jeśli zaś chodzi o stronę aktorską, nie mieliśmy wielu prób. Mogłabym je właściwie policzyć na palcach jednej dłoni. Postawiliśmy w dużej mierze na improwizację ujętą w pewnych ramach. Wydaje mi się, że dało to ciekawy efekt i wprowadziło dużo swobody i naturalności do dialogów. Całość umożliwiło oczywiście ogromne doświadczenie naszych głównych aktorów (Doroty Pomykały i Szymona Piotra Warszawskiego), którzy stwarzali świetną przestrzeń do „bawienia się” moją rolą.



Na ekranie partneruje Ci dwójka świetnych aktorów. Jak pracowało Ci się z Dorotą Pomykałą i Szymonem Piotrem Warszawskim?

Praca z tak doświadczonymi aktorami była dla mnie największym dotychczas wyzwaniem. Zawsze czuć presję w konfrontacji amatora z profesjonalistą. Jakiekolwiek obawy okazały się jednak niepotrzebne. Oboje poświęcili mi mnóstwo czasu podczas chwil wolnych od ujęć. Obdarowali mnie wieloma ważnymi radami, dali wiele wsparcia, i cennych lekcji. Od każdego nauczyłam się czegoś zupełnie innego. W ogromnym skrócie i z uśmieszkiem na ustach powiedziałabym, że Dorota nauczyła mnie jak profesjonalnie płakać, a Szymon jak profesjonalnie grzeszyć.


Jak wyglądała praca z Tadeuszem Łysiakiem i z Konradem Blochem?
Praca z Tadeuszem była bardzo budująca, podchodził do nas wszystkich, niezależnie od roli w zespole, z szacunkiem i zrozumieniem. Dużo rozmawialiśmy o bieżących ujęciach i zawsze pozostawiał mi pewną dozę swobody, tak abym mogła lepiej odnaleźć się w swojej roli. Chociażby zmiany w dialogach, na które przystał świadczą o jego podejściu do współpracowników. Konrad jest jednym z dwóch najlepszych operatorów jakich poznałam, biorąc udział w różnych projektach czy zleceniach. Bardzo podoba mi się jak interpretuje pracę scenarzysty tworząc wspaniałe ujęcia. Podczas pracy z Konradem przyszło mi do głowy określenie, że ma on świetne oko, które widzi wszystko.




Która scena była dla Ciebie najtrudniejsza do zagrania?
Pewnie spodziewana odpowiedź to scena stosunku, lub ta z masturbacją w pokoju i faktycznie nie były to sceny łatwe. Tak jak mówiłam, był to mój debiut jeśli chodzi o sceny rozbierane i wiązało się to z oczywistym stresem, czy tremą. Jednak sceną, która była dla mnie największym wyzwaniem i wymagała ode mnie najwięcej zaangażowania to scena w pralni, w której otwieram się przed Dorotą.


Co myślisz o angażowaniu aktorów-amatorów do filmów?
Myślę, że angażowanie aktorów-amatorów to dobry ruch, ponieważ są przypadki „ukrytych talentów”, które z jakichś powodów, często losowych, nie trafiło do szkół aktorskich. Oczywiście nie twierdzę, że ich warsztat będzie równy umiejętnościom osób, które studiowały aktorstwo latami. Uważam, że w ten sposób można zwyczajnie wyciągnąć taką osobę na światło dzienne i umożliwić jej dalsze szlifowanie warsztatu.

Uważasz, że wniosłaś do filmu coś nowego?
Wydaje mi się, że swoim aktorstwem Ameryki nie odkryłam, ale na pewno wniosłam do środowiska filmowego nowy temat i wizerunek. Nie każdy wpadłby na to, żeby spojrzeć na pewne sprawy z mojej perspektywy.

O czym dla ciebie jest ten film?
Na pewno trochę o tym, że niezależnie od wzrostu problemy nie zmieniają swoich rozmiarów. Ale przede wszystkim o uwalnianiu emocji i perspektywie osób, które od niezależnych sobie przyczyn, mają postawioną wyżej poprzeczkę w i tak już powszechnym wyścigu z samooceną.

Czy według Ciebie ważne jest to by, w filmie było miejsce dla takich bohaterek jak Julia?
Oczywiście, że tak. Trzeba przełamywać stereotypy o „karłach pracujących w cyrku”. Ludzie są dziś ze zewsząd bombardowani syntetycznym kultem piękna. I widząc na bilbordach, reklamach, filmach, a przede wszystkim w social mediach jak wyglądają „piękni ludzie” zapominają jak wygląda prawdziwy świat. I to, że nie wygląda się jak modelka z Instagrama nie powinno prowadzić do negatywnych wniosków na własny temat, a wydaje mi się, że to coraz bardziej powszechne. To trochę tak jakby umówić się, że w telewizji pokazuje się tylko blondynów.

Czy na planie były jakieś zabawne sytuacje, które zapamiętasz na długo?

Jasne! Każdy plan filmowy to inna przygoda i było mnóstwo zabawnych sytuacji, które na długo zapamiętam.

MR
Warszawska Szkoła Filmowa
Ostatnia aktualizacja:  1.06.2020
Zobacz również
fot. materiały prasowe
60. KFF. Portret człowieka w drodze
Koło Młodych SFP o festiwalu w Gdyni
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll