Marcin Radomski: Jak zmieni się branża filmowa po pandemii koronawirusa?
Joanna
Szymańska:To jest intrygujące pytanie. Branża stoi teraz przed ogromnym
wyzwaniem. Wszyscy wiedzieliśmy, że nadejdzie, stało się to
jednak szybciej niż ktokolwiek to przewidywał. Mówię oczywiście
o rewolucji cyfrowej. Obecna sytuacja wpływa na cały łańcuch
naczyń połączonych, jakim jest produkcja audiowizualna – wszyscy
od twórców i członków ekip, przez producentów, kina,
dystrybutorów, nadawców – musimy nieomal natychmiast
zredefiniować swoją rolę i rzeczywistość, w której tworzymy i
pracujemy. Jestem przekonana, że widownia nadal będzie czekać na
nowe historie, zawód scenarzysty nie zniknie. Będziemy jednak
musieli otworzyć się na nowe formy opowiadania, nowe sposoby
finansowania filmów i nowe metody dystrybucji. Wymogi realizacyjne
sprzyjać będą scenariuszom skromniejszym, rozgrywającym się przy
udziale niewielkiej ilości aktorów i w niewielu lokacjach. Teraz
jest dobry czas na development, pracę nad tekstem i jego rozwojem.
Może te utrudnienia okażą się katalizatorem dla wspaniałych,
twórczych pomysłów scenariuszowych. Bardzo na to liczę.
Czy uważasz, że realizacja filmów w domowej izolacji ma sens? Powstaje coraz więcej konkursów na takie produkcje?
Każdy
rodzaj aktywności, który wspiera nas psychicznie w tej trudnej
sytuacji i pozwala ćwiczyć kreatywność czy narzędzia narracji
filmowej ma moim zdaniem sens. Oczywiście jest pewna wyporność
widowni, która prędzej czy później znuży się filmami w stylu
„dwoje na kwarantannie” lub „nieudana impreza online”. Ważne
jest, żebyśmy w tej wymagającej rzeczywistości nie zapomnieli, że
kiedyś wrócimy na plan i do kina, a ludzie wciąż będą chcieli
oglądać emocjonujące produkcje. Obecna sytuacja wymaga na pewno
nowych narzędzi adaptacyjnych, ale nie przestawiałabym całej pracy
twórczej na realizację wyłącznie „krótkich filmików do netu”.
Dobra historia obroni się niezależnie od warunków i formy
realizacji. Opowiadajmy dobre historie, a widownia będzie z nami.
Zespół Atelier Scenariuszowego (Filip Kasperaszek, Aleksandra Świerk, Joanna Szymańska, Anna Bielak, Krystyna Kantor, Monika Łuczyk), fot. Edyta Dufaj
Atelier Scenariuszowe, którego jesteś dyrektorką programową, podczas rocznych warsztatów rozwoju pełnometrażowych scenariuszy filmowych uczy, jak dobrze opowiadać historie. Jakie są Wasze cele?
Celem Atelier od początku istnienia było pokazanie, że proces konsultacji i pracy nad scenariuszem może być twórczy, rozwijający i odbywający się w relacji pełnej szacunku dla autora i wybranej przez niego drogi opowiadania danej historii. Świadomie odeszliśmy od relacji mistrz-uczeń na rzecz partnerstwa między konsultantką/em a scenarzystką/ą. Zależy nam także na poszerzeniu wiedzy naszych uczestników o specyfikę rynku produkcji filmowej w Polsce i na świecie. Chcemy stworzyć społeczność scenarzystów przekonaną o rynku audiowizualnym jako organizmie opartym na symbiozie różnych grup zawodowych i twórczych, które mimo przeciwstawnych interesów nie muszą przecież ze sobą zajadle walczyć.
Obecnie odbywa się trzecia edycja Atelier Scenariuszowego. Jak z perspektywy czasu oceniasz poziom tekstów, które otrzymujecie?
Kluczową rolę w doborze uczestników Atelier odgrywa proces selekcji, któremu poświęcamy bardzo wiele czasu. Zależy nam nie tylko na najlepszych tekstach czy autorach, ale przede wszystkim na tym, żeby stworzone przez nas grupy dobrze współpracowały zarówno między sobą, jak i z konsultantami. Atelier nie jest programem dla całkowitych debiutantów, trzeba mieć choćby podstawową wiedzę i świadomość, czym jest scenariusz pełnometrażowy. Jakość zgłaszanych projektów jest co roku bardzo wysoka, rośnie też liczba zgłoszeń. Widać, że ten fragment rynku w końcu zaczął się rozwijać, bo pojawia się coraz więcej tekstów bardzo oryginalnych, świadczących o wielkiej wyobraźni autorek/ów. Cieszy mnie szczególnie, że pojawia się też coraz więcej scenariuszy kina gatunkowego – komedie, horrory. Świadczy to o tym, że scenariopisarstwo staje się rzemiosłem, profesją samą w sobie, co uważam za krok w dobrym kierunku.
Jak wygląda realizacja programu Atelier online?
Epidemia
pokrzyżowała nam plany zorganizowania jednej ze stacjonarnych
sesji, ale szybko i sprawnie przenieśliśmy się do Internetu. W ten
sposób można oczywiście pracować nad tekstem, czy realizować
wykłady lub inne spotkania w formie webinarów, ale przez ZOOMa nie
da się zbudować relacji, można ją jedynie podtrzymać. Jesteśmy
jednak elastyczni, szukamy nowych rozwiązań i liczymy, że uda nam
się zrealizować cały zakładany tegoroczny program, łącznie z
finałowym pitchingiem.
Małgorzata Lipmann i Joanna Szymańska w czasie zajęć aktorskich dla naszych uczestników, fot. Edyta Dufaj
A jak powinny wyglądać konsultacje scenariuszowe? Czy jesteś zwolenniczką specjalnych zabiegów pisarskich i techniki przerabiania tekstu?
Przebieg konsultacji to kwestia bardzo indywidualna, zależy od projektu, osoby autora, samego konsultanta. Trójka naszych konsultantów: Aleksandra Świerk, Anna Bielak, Filip Kasperaszek to trzy bardzo różne i jednocześnie bardzo twórcze podejścia do pracy nad tekstem. Każdy z konsultantów ma swoją „metodę”, której podstawą jest zrozumienie, jak scenarzystka/ta chce opowiedzieć daną historię. Dla mnie jako producentki podstawą dobrego rozwoju tekstu jest empatia, zaufanie między partnerami tego procesu i przede wszystkim aktywne słuchanie drugiej strony.
To co w takim razie jest z punktu widzenia producenta najważniejsze w scenariuszu?
Nie mogę mówić za wszystkich, bo ile producentów, tyle strategii. Dla mnie liczy się potencjał, który obiecuje dany tekst, świeżość, oryginalność. Ale najważniejsze są emocje – czy już na poziomie pierwszego tekstu czuję radość, strach, niepokój, zaciekawienie „co dalej”? Emocje są esencją kina, bez nich nie ma scenariusza. Wielu twórców ucieka od tego, boją się ckliwości, popadnięcia w banał. Nie zgadzam się z tym – umiejętność wywołania emocji w widzu, a więc i w czytelniku scenariusza, jest prawdziwą sztuką.
Jakie jeszcze problemy mają najczęściej młodzi scenarzyści?
Bolączką młodych scenarzystów, ale też w ogóle naszej branży jest wciąż jeszcze niewielka świadomość prawna. Drugim problemem są w mojej ocenie pokutujące od lat mity na temat pitchingu, przedstawianego czasem jako żenująca forma autopromocji, niegodna prawdziwego artysty czy złych intencji krwiożerczych producentów. Cała nasza branża cierpi też na postępującą „trybalizację”, wciąż za mało jest platform porozumienia między poszczególnymi grupami zawodowymi i umiejętności wyjścia poza perspektywę własnego spojrzenia. Moglibyśmy też zbiorowo popracować nad umiejętnością asertywnej a nie agresywnej rozmowy.
Rozmowa jest kluczowa, ale czy producent kreatywny ma wpływ na tekst scenariusza i finalną wersję filmu?
Oczywiście! Dobra współpraca między wszystkim członkami twórczej ekipy jest podstawą realizacji dobrego filmu. Film to przecież praca zbiorowa i bez udziału scenarzysty, reżysera, operatora, aktorów, producenta – nie powstanie. Dobry producent po prostu JEST kreatywny, oczytany i umie współpracować nad tekstem z szacunkiem dla autora, ale też ze świadomością, jaki film chce wyprodukować.
Jakich tekstów potrzebuje polskie kino?
Chciałabym czytać więcej tekstów pisanych przez scenarzystów, a nie piszących reżyserów. W ten sposób otwiera się przestrzeń na zwiększenie siły artystycznej danego projektu, do głosu reżysera i producenta dochodzi głos scenarzysty. Dobre, pełne emocji i nie uwłaczające inteligencji widowni kino gatunkowe – takich tekstów chciałabym czytać znacznie więcej.
Czy masz jakieś scenariusze ulubionych „kultowych” filmów?
Uwielbiam „Zakochanego bez pamięci”, cenię bardzo Charliego Kaufmana za jego oryginalność i wyobraźnię. Jednym ze scenariuszy, który zrobił na mnie wielkie wrażenie był „Lobster” Yorgosa Lanthimosa, czytałam go jeszcze przed obejrzeniem filmu i nie mogłam się oderwać od lektury. Z najnowszych filmów bardzo podobały mi się scenariusze do „JoJo Rabbit” i „Booksmart” – świetnie pokazują jak twórczym, ale też długim procesem jest development. Chciałabym pracować ze scenariuszami na takim poziomie.
****
Joanna
Szymańska – dyrektor programowa
Atelier Scenariuszowego, producentka, wspólniczka w firmie SHIPSBOY.
Absolwentka
Berlinale Talent Campus (2011) i EAVE Producers Workshop (2015).
Zrealizowała kilkanaście krótko-
i pełnometrażowych filmów
fabularnych i dokumentalnych, w tym także koprodukcje
międzynarodowe. Za film "Mleczny brat" (reż. Vahram Mkhitaryan,
prod. Wajda Studio) zdobyła Nagrodę dla Najlepszego Producenta
Filmów
Krótkometrażowych
i Dokumentalnych na 54. Krakowskim Festiwalu Filmowym. Jako
konsultantka ds. projektów dokumentalnych współpracuje z HBO
Polska. Ukończyła
studia prawnicze i aktywnie angażuje się w działalność na rzecz
rozwoju przemysłu filmowego w Polsce. Od 2017 roku zasiada w
Radzie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i Radzie Europejskiej
Akademii Filmowej. Jej najnowsze pełnometrażowe produkcje to
GENIUSZE, fabularna opowieść o życiu Stanisława Ulama oraz
komedia familijna DETEKTYW BRUNO (w pre-produkcji).
****
Atelier Scenariuszowe to roczne warsztaty rozwoju pełnometrażowych scenariuszy filmów fabularnych skierowane do scenarzystów lub piszących reżyserów. Partnerami Atelier są: EC1 Łódź - Miasto Kultury, Narodowe Centrum Kultury Filmowej, Kraków Film Commission, Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty. Program jest współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.