Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Juliusz Machulski – znakomity scenarzysta, reżyser oraz producent, od czasu do czasu pojawiający się także po drugiej stronie kamery jako aktor, wieloletni członek Zarządu Głównego Stowarzyszenia Filmowców Polskich, 10 marca 2020 obchodzi 65. urodziny.
Zanim zadebiutował pełnometrażowym filmem fabularnym „Vabank” (1981), zrealizował krótki dokument „Zrób to sam” (1978) oraz średniometrażową fabułę telewizyjną z cyklu „Sytuacje rodzinne” – „Bezpośrednie połączenie” (1979). „Vabank” przyniósł mu popularność, uznanie krytyki i szczodrość festiwalowych jurorów (nagrody w Koszalinie, Gdyni, Karlowych Warach, Manili, Cattolicy, Vevey, Marsylii). Osadzona w latach trzydziestych ubiegłego wieku – pełna suspensu i nieoczekiwanych zwrotów akcji – komedia kryminalna o legendarnym kasiarzu i nieprzepadającym za nim właścicielu podejrzanego banku imponowała perfekcyjną realizacją, trafną obsadą, a nade wszystko – finezyjnym scenariuszem. Podobnie jak jej sequel – „Vabank II, czyli riposta” (1984).
Te dwa filmy przedzielił Machulski efektowną „Seksmisją” (1983; nagrody w Gdyni, Łagowie, Syrenka Warszawska, Złota Kaczka), utrzymaną w poetyce science fiction zabawną opowiastką o dwóch mężczyznach poddanych hibernacji, którzy obudzili się z niej po półwieczu, gdy na Ziemi w wyniku nuklearnego kataklizmu został całkowicie wyniszczony męski gatunek.
W kolejnych filmach konsekwentnie doskonalił swój charakter filmowego pisma: „Kingsajz” (1987; nagrody w Gdyni, Brukseli, Avoriaz, Złota Kaczka) to baśniowa komedia rozgrywająca się w Szuflandii, w której mieszkają krasnoludki marzące o przeniesieniu się za pomocą tytułowego preparatu do krainy osobników o normalnym wzroście, „Deja vu” (1989) – błyskotliwa, pełna humoru i zabawnych filmowych cytatów i odnośników historia amerykańsko-rosyjskich porachunków gangsterskich na terenie budującej komunizm sowieckiej Rosji.
W tonacji bardziej serio utrzymany jest pełen sensacji, ale i obyczajowych obserwacji – „V.I.P.” (1991), a przede wszystkim „Szwadron” (1992; nagrody w Gdyni), w którym reżyser spogląda na powstanie styczniowe oczyma tłumiących je żołnierzy tytułowego oddziału, czy rozgrywający się współcześnie serial telewizyjny – „Matki, żony i kochanki” (1995-1998).
Filmem „Girl Guide” (1995; Złote Lwy w Gdyni), „kolażem rockendrollowo-szpiegowsko-góralskim”, zrealizowanym – jak sam wyznaje – metodą grunge'owego graffiti, gdzie pozornie nic do siebie nie pasuje, a jednak składa się na koherentną całość, powrócił do komediowego entourage’u, który udanie kontynuował w filmach kolejnych, utrzymanych najczęściej w formule komedii sensacyjno-kryminalnych, bogato czerpiących z historii X Muzy: „Kiler” (1997; nagroda w Gdyni, Brylantowy Bilet, Złota Kaczka), „Kiler-ów 2-óch” (1999), „Pieniądze to nie wszystko” (2001), „Vinci” (2004; nagroda w Gdyni, dwa Orły). Interesująco prezentuje się również „Kołysanka” (2010; nagroda w Odessie), pastiszowe spojrzenie na filmowy horror, „Ambassada”, ekstrawagancka komedia współczesno-okupacyjna, czy ostatnia „Volta” (2017), w której wraca do korzeni, czyli formuły kina spod znaku debiutanckiego „Vabank”.
Juliusz Machulski jest także uzdolnionym aktorem, wystarczy wymienić jego role w „Personelu” (1975) Krzysztofa Kieślowskiego czy „Lekcji martwego języka” (1979) Janusza Majewskiego, a także świetnym literatem, czego dowodem nie tylko scenariusze jego filmów, a błyskotliwie napisana, z humorem , ale i życiową refleksją, autobiograficzna książka „Hitman” (2012).
„Humoru mamy za mało, honoru – za dużo i jest lokowany nie w tych miejscach, gdzie trzeba. Mieć dobre autostrady to byłby honor” – powiedział kiedyś Donacie Subbotko w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Dobre filmy to też duży honor. Machulski je dostarcza już ponad czterdzieści lat.
Panie Juliuszu, oby tak dalej! Mam osobiste powody, by szczególnie życzyć Panu wszystkiego najlepszego, po pierwsze – podczas zdjęć do „Vinciego” stwierdził Pan, że w moim mieście każde miejsce jest fotogeniczne, i sugerował, iż Kraków powinien być wpisany do przygotowywanej wówczas ustawy o kinematografii jako obowiązkowa lokacja dla każdego filmu, a po drugie – też tego dnia co Pan obchodzę urodziny.
Te dwa filmy przedzielił Machulski efektowną „Seksmisją” (1983; nagrody w Gdyni, Łagowie, Syrenka Warszawska, Złota Kaczka), utrzymaną w poetyce science fiction zabawną opowiastką o dwóch mężczyznach poddanych hibernacji, którzy obudzili się z niej po półwieczu, gdy na Ziemi w wyniku nuklearnego kataklizmu został całkowicie wyniszczony męski gatunek.
W kolejnych filmach konsekwentnie doskonalił swój charakter filmowego pisma: „Kingsajz” (1987; nagrody w Gdyni, Brukseli, Avoriaz, Złota Kaczka) to baśniowa komedia rozgrywająca się w Szuflandii, w której mieszkają krasnoludki marzące o przeniesieniu się za pomocą tytułowego preparatu do krainy osobników o normalnym wzroście, „Deja vu” (1989) – błyskotliwa, pełna humoru i zabawnych filmowych cytatów i odnośników historia amerykańsko-rosyjskich porachunków gangsterskich na terenie budującej komunizm sowieckiej Rosji.
W tonacji bardziej serio utrzymany jest pełen sensacji, ale i obyczajowych obserwacji – „V.I.P.” (1991), a przede wszystkim „Szwadron” (1992; nagrody w Gdyni), w którym reżyser spogląda na powstanie styczniowe oczyma tłumiących je żołnierzy tytułowego oddziału, czy rozgrywający się współcześnie serial telewizyjny – „Matki, żony i kochanki” (1995-1998).
Filmem „Girl Guide” (1995; Złote Lwy w Gdyni), „kolażem rockendrollowo-szpiegowsko-góralskim”, zrealizowanym – jak sam wyznaje – metodą grunge'owego graffiti, gdzie pozornie nic do siebie nie pasuje, a jednak składa się na koherentną całość, powrócił do komediowego entourage’u, który udanie kontynuował w filmach kolejnych, utrzymanych najczęściej w formule komedii sensacyjno-kryminalnych, bogato czerpiących z historii X Muzy: „Kiler” (1997; nagroda w Gdyni, Brylantowy Bilet, Złota Kaczka), „Kiler-ów 2-óch” (1999), „Pieniądze to nie wszystko” (2001), „Vinci” (2004; nagroda w Gdyni, dwa Orły). Interesująco prezentuje się również „Kołysanka” (2010; nagroda w Odessie), pastiszowe spojrzenie na filmowy horror, „Ambassada”, ekstrawagancka komedia współczesno-okupacyjna, czy ostatnia „Volta” (2017), w której wraca do korzeni, czyli formuły kina spod znaku debiutanckiego „Vabank”.
Juliusz Machulski jest także uzdolnionym aktorem, wystarczy wymienić jego role w „Personelu” (1975) Krzysztofa Kieślowskiego czy „Lekcji martwego języka” (1979) Janusza Majewskiego, a także świetnym literatem, czego dowodem nie tylko scenariusze jego filmów, a błyskotliwie napisana, z humorem , ale i życiową refleksją, autobiograficzna książka „Hitman” (2012).
„Humoru mamy za mało, honoru – za dużo i jest lokowany nie w tych miejscach, gdzie trzeba. Mieć dobre autostrady to byłby honor” – powiedział kiedyś Donacie Subbotko w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Dobre filmy to też duży honor. Machulski je dostarcza już ponad czterdzieści lat.
Panie Juliuszu, oby tak dalej! Mam osobiste powody, by szczególnie życzyć Panu wszystkiego najlepszego, po pierwsze – podczas zdjęć do „Vinciego” stwierdził Pan, że w moim mieście każde miejsce jest fotogeniczne, i sugerował, iż Kraków powinien być wpisany do przygotowywanej wówczas ustawy o kinematografii jako obowiązkowa lokacja dla każdego filmu, a po drugie – też tego dnia co Pan obchodzę urodziny.
Jerzy Armata
SFP
Ostatnia aktualizacja: 9.03.2020
fot. Borys Skrzyński/SFP
Rozdano Złote Taśmy: „Boże Ciało” i „Ból i blask” z nagrodami
„Sexify” – nowy polski serial Netflixa
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024