PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Ma na swym artystycznym koncie blisko 150 wyreżyserowanych spektakli telewizyjnych i filmów, które przyniosły lawinę trofeów, z oscarową nominacją na czele. Jerzy Antczak, wieloletni członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia obchodzi swoje 90. urodziny.
A wszystko wskazywało, że wybierze raczej nie reżyserską, a aktorską drogę. W 1953 roku ukończył bowiem Państwową Wyższą Szkołę Aktorską im. Leona Schillera, którą notabene pięć lat później połączono z Państwową Wyższą Szkoła Filmową. Jako aktor – teatralny i filmowy – debiutował jeszcze podczas studiów. Zagrał m.in. zetempowca w „Pierwszym starcie” (1950) Leonarda Buczkowskiego, robotnika w „Celulozie” (1953) i „Pod gwiazdą frygijską” (1954) Jerzego Kawalerowicza, bikiniarza w „Karierze” (1954) Jana Koechera, pięściarza w „Noweli bokserskiej” Czesława Petelskiego, wchodzącej w skład „Trzech startów” (1955), wspólnego filmu Ewy i Czesława Petelskich oraz Stanisława Lenartowicza, milicjanta w „Kapeluszu pana Anatola” (1957) Jana Rybkowskiego, duńskiego pułkownika w „Na białym szlaku” (1962) Jarosława Brzozowskiego i Andrzeja Wróbla. Były to role niewielkie, z wyjątkiem głównej w opowieści bokserskiej, ale dość zróżnicowane, dające filmowe obycie młodemu adeptowi aktorskiej profesji.

Nie błysk filmowych czy scenicznych reflektorów był mu jednak pisany, lecz miejsce po drugiej stronie teatralnej rampy czy telewizyjnej oraz filmowej kamery. W sezonie 1957-1958 był dyrektorem Teatru „7.15”, następnie reżyserował – i grywał – w łódzkim Teatrze Nowym, prowadzonym przez Kazimierza Dejmka, zaś w latach 1963-1975 pełnił funkcję naczelnego reżysera Teatru Telewizji, w którym zrealizował około 130 przedstawień. „Przy trakcie” (1959), „Trzy siostry” (1968) i „Wujaszek Wania” (1971) wg Antoniego Czechowa, „Zegarek” (1961) i „Dwa teatry” (1962) wg Jerzego Szaniawskiego, „Szklana menażeria” (1963) Tenessee Williamsa, „Kordian” (1963) i „Fantazy” (1965) wg Juliusza Słowackiego, „Mistrz” (1964) i „Notes” (1968) wg Zdzisława Skowrońskiego, „Żałoba przystoi Elektrze” (1965) wg Eugene’a O’Neilla i wiele innych na trwale zapisało się w dziejach telewizyjnej Melpomeny.

Nie tylko teatralna muza pociągała Antczaka, także telewizyjna, zwana Muzą Jedenastą, ale i Dziesiąta, czyli kino. Jako reżyser filmowy zadebiutował już w 1962 roku nowelą „Stary profesor” w kinowych „Spóźnionych przechodniach”, zrealizowanych pod opieką Jana Rybkowskiego, zaś w telewizji „Łabędzim śpiewem”, ekranizacją opowiadania Antoniego Czechowa „Łabędzia pieśń”, rok wcześniej wystawionego na scenie Teatru TVP. Podobna jest geneza jego kolejnych filmów telewizyjnych: nagrodzony Prix Italia „Mistrz” (1666) to ekranizacja dramatu Zdzisława Skowrońskiego, dwa lata wcześniej wyreżyserowanego w Teatrze Telewizji, a nakręcony według własnego scenariusza „Epilog norymberski” (1970), uhonorowany Złotym Ekranem oraz Złotą Pragą, to filmowa wersja jego głośnego widowiska, utrzymanego w konwencji teatru faktu, które miało telewizyjną premierę rok wcześniej. Z telewizyjnych dokonań Antczaka warto wspomnieć jeszcze wyśmienity „Wystrzał” (1965), ekranizację opowiadania Aleksandra Puszkina, nagrodzoną Brązowym Ramzesem na festiwalu w Kairze, a także zrealizowaną blisko trzydzieści lat później nie mniej efektowną „Damę Kameliową” (1994), opartą na klasycznej powieści Aleksandra Dumasa syna.

W wielu spektaklach i filmach Antczaka znaczące role grała Jadwiga Barańska, artystyczna i życiowa partnerka artysty, także absolwentka (1958) Wydziału Aktorskiego łódzkiej PWST (w 1954 roku przymiotnik Aktorska zamieniono w nazwie szkoły na Teatralna). To bez wątpienia jeden z najtrwalszych – kto wie, czy nie najtrwalszy – duet aktorsko-reżyserski w dziejach nie tylko rodzimego filmu i teatru. W tym roku państwo Antczakowie świętowali 63-lecie małżeństwa.

I znów – podobnie jak z reżyserią – wydawało się początkowo, że wszystko inaczej się potoczy. W autobiograficznej książce „Noce i dnie mojego życia” pan Jerzy wspomina, że jako młody asystent w łódzkiej uczelni nieco przyczynił się do oblania egzaminu wstępnego przyszłej życiowej partnerki. „Brzydka, chuda i niezdolna” – pomyślał wtedy. Do ponownego zdawania namówił ją Aleksander Bardini, który notabene przyczynił się do… oblania przez nią egzaminu wstępnego w szkole warszawskiej. Posłuchała go, przez rok pracowała jako kulturalno-oświatowa w Zakładach Dziewiarskich, następny egzamin wstępny do łódzkiej uczelni zdała już celująco. Wkrótce została żoną asystenta, który jeszcze nie tak dawno ją oblał, jego muzą oraz bliską współpracownicą. Ślub cywilny wzięli 6 września 1956 roku, kościelny w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, czyli dzień po urodzinach pana Jerzego.

Na dużym ekranie debiutował Antczak „Hrabiną Cosel” (1968), adaptacją powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego poświęconej losom kochanki Augusta II Mocnego, w którą wcieliła się żona reżysera (kreacja ta przyniosła jej Złotą Apsarę w Phnom Penh). Z Jadwigą Barańską napisał scenariusz biograficznej opowieści „Chopin. Pragnienie miłości”, który przeniósł na ekran w 2002 roku (żona pomagała mu reżyserować ten film oraz zagrała w nim rolę matki tytułowego bohatera).

Życiowym filmem tandemu Antczak/Barańska stały się jednak „Noce i dnie” (1975; serial 1977), znakomita ekranizacja uchodzącej za niezbyt filmową powieści Marii Dąbrowskiej. To był pomysł Barańskiej. „50 lat temu umarła Maria Dąbrowska. 45 lat temu Gustaw Holoubek w genialnym wykonaniu czytał »Noce i dnie« – mówił przed czterema laty na scenie gdyńskiego Teatru Muzycznego podczas re-premiery swojego arcydzieła. – Barańska wysłuchała tego i na plaży w Jugosławii powiedziała: Jurku, ty powinieneś tę książkę przeczytać. Ja: Tego czytać nie można, to jest po prostu straszne. Ale ponieważ ja wierzyłem Barańskiej, nigdy nie zawiodłem się na niej, wróciłem do domu i w ciągu czterdziestu ośmiu godzin przeczytałem. I powiedziałem: Ja to będę robił!". Swoim zachwytem podzielił się z Jerzym Kawalerowiczem, kierującym Zespołem Filmowym „Kadr”, który – mówiąc łagodnie – uznał, że to… niezbyt dobry pomysł. Ale Antczak tak smędził – jak przyznaje po latach – że Kawalerowicz dla świętego spokoju dał za wygraną i zgodził się na realizację.

Dwa lata pracy, 513 dni zdjęciowych, 22 miliony widzów, oscarowa nominacja, a także lawina festiwalowych nagród, m.in. Złote Lwy Gdańskie, Srebrny Niedźwiedź dla Jadwigi Barańskiej w Berlinie, a po czterdziestu latach od premiery – Diamentowe Lwy dla najlepszego filmu 40-lecia oraz dla żony jako najlepszej aktorki 40-lecia. Mąż Platynowe Lwy dostał w Gdyni dwa lata wcześniej. Kolejnych wspólnych sukcesów, słodkiego miłego życia!
Jerzy Armata
SFP
Ostatnia aktualizacja:  23.12.2019
Zobacz również
fot. AKPA
„Futro z misia” w kinach
„O zwierzętach i ludziach” z nagrodą w Chinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll