PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Podczas Forum Dokumentu i Animacji Kinga Szelenbaum, radca prawny w SFP - ZAPA jasno i zwięźle opowiedziała o nowej Dyrektywie w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Opowiedziała przede wszystkim o tym, w jaki sposób dyrektywa wpłynie na sytuację twórców i rozprawiła się z mitami na temat tego aktu.
Podczas Forum Dokumentu i Animacji Kinga Szelenbaum, radca prawny w SFP - ZAPA jasno i zwięźle opowiedziała o nowej Dyrektywie w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Opowiedziała przede wszystkim o tym, w jaki sposób dyrektywa wpłynie na sytuację twórców i rozprawiła się z mitami na temat tego aktu. Publikujemy treść wystąpienia.

26  marca 2019 roku Parlament Europejski przyjął dyrektywę wprowadzającą nowe zasady ochrony prawa autorskiego w internecie. Komisja Europejska przedstawiła pierwotny projekt przepisów w 2016 roku,  negocjacje pomiędzy państwami członkowskimi oraz w ramach instytucji unijnych trwały prawie trzy lata. Teraz jesteśmy już na etapie, w którym dyrektywa została opublikowana w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej i wejdzie w życie 20 dni po jej publikacji, tj. w piątek 7 czerwca. Od tego czasu państwa członkowskie mają 24 miesiące na jej implementację, tj. do 7 czerwca 2021 roku.

W swoim wystąpieniu chciałabym omówić, jaki wpływ może mieć dyrektywa na sytuację twórców audiowizualnych i które przepisy są szczególnie istotne z Państwa perspektywy. Chciałabym również poruszyć temat wielu nieprawdziwych informacji, które pojawiły się w odniesieniu do dyrektywy w ostatnim czasie. Postaram się wyjaśnić, że argumenty, które pojawiały się w debacie publicznej i przemawiają przeciw dyrektywie nie zawsze, a nawet prawie nigdy, nie mają merytorycznego uzasadnienia i nie znajdują podstaw w rzeczywistości.

Omawiając poszczególne przepisy dyrektywy, zacznę od tego, który może być potencjalnie najważniejszy z punktu widzenia sektora filmowego - jest to art. 18. Przepis ten ma stanowić gwarancję otrzymania przez twórców stosownego i proporcjonalnego wynagrodzenia za korzystanie z ich utworów w internecie.

fot. Agnieszka Fiejka

W przypadku sektora audiowizualnego skutecznym sposobem na zagwarantowanie autorom udziału w zyskach na polskim gruncie byłoby rozszerzenie mechanizmu z art. 70 ustawy o prawie autorskim  o korzystanie w internecie. Obecny kształt tego przepisu nie przewiduje dodatkowego wynagrodzenia za tego rodzaju korzystanie, co sprawia, że zarabiające na tym platformy internetowe nie dzielą się z twórcami swoimi zyskami i twórcy pozbawiani są dochodu z najistotniejszego w dzisiejszej rzeczywistości pola eksploatacji. Stąd konieczne jest apelowanie do MKIDN o implementację tego przepisu we wskazany powyżej sposób. Niestety, dyrektywa pozostawia ustawodawcy dużą swobodę w zakresie sposobu wdrożenia tego przepisu.

Kolejny artykuł (art. 19 dyrektywy) wymaga, aby  podmioty, na które twórcy przenieśli prawa lub udzielili licencji, co najmniej raz w roku informowali twórcę na temat sposobu korzystania z utworu, wszystkich uzyskanych przychodów i należnym twórcom wynagrodzeniu. Co prawda podobny przepis znajduje się już w polskiej ustawie o prawie autorskim (art. 47), ale dotychczas inicjatywa uzyskania informacji leżała po stronie twórcy, który nie korzystał powszechnie z tego narzędzia. Przyczyną mogło być to, że koszty dochodzenia roszczenia informacyjnego były wysokie, a sądy przy określaniu wysokości uzyskanych przychodów nie zawsze brały pod uwagę wszystkie okoliczności. Teraz dyrektywa uszczegółowiła  ten mechanizm i należy mieć nadzieję, że po jej wdrożeniu stanie się on bardziej powszechny i sprawny. Dodatkowo – w przypadku trudności z uzyskaniem informacji –  państwa członkowskie będą musiały zapewnić twórcom alternatywne mechanizmy rozstrzygania sporów, takie jak arbitraż czy mediacja, a nie od razu drogę sądową.

Kolejne rozwiązania przedstawione przez unijnego prawodawcę również są znane polskiemu systemowi prawnemu. Artykuł 20 dyrektywy przyjął zbliżony kształt do tzw. klauzuli bestsellerowej. Obowiązujący artykuł 44 ustawy o prawie autorskim zakłada bowiem, że w razie rażącej dysproporcji między wynagrodzeniem twórcy a korzyściami nabywcy lub licencjobiorcy, twórca może żądać podwyższenia wynagrodzenia. Do tej pory przepis był rzadko stosowany, a sądy z dużą ostrożnością podchodziły do kwestii podwyższania wynagrodzenia. To, że  podobne rozwiązanie znalazło się w dyrektywie, która daje również wskazówki do określania wysokości wynagrodzenia oraz wprowadza w tym zakresie alternatywne, pozasądowe sposoby rozwiązywania sporów, powinno przyczynić się do jego częstszego stosowania. Niewątpliwie pomocne w kontekście określenia wysokości wynagrodzenia mogą być coroczne informacje od korzystającego, o których mówiłam wcześniej.

Przepisem dyrektywy, na który należy zwrócić szczególną uwagę i przedstawić jego znaczenie dla branży audiowizualnej jest art. 17. Nakazuje on w pierwszej kolejności platformom internetowym nabywać odpowiednie licencje na treści udostępniane na tych platformach przez użytkowników. Oczywiście chodzi o te treści, które są udostępniane niekomercyjnie. Jeżeli platformy nie zawrą odpowiednich umów, będą musieli zapobiegać umieszczaniu treści naruszających prawa autorskie. Dodatkowo, po otrzymaniu uzasadnionego zastrzeżenia, że treści takie prawa naruszają, będą musieli zablokować do nich dostęp.   

Na czym więc polega kontrowersyjność artykułu 17? Należy przypomnieć, że to właśnie ten przepis został przez rząd polski zaskarżony do Trybunału Europejskiego. Niestety, nie jest jasne, na jakich argumentach opiera swoją skargę, ponieważ stanowisko rządu w tym zakresie nie jest jawne. Jako SFP-ZAPA występowaliśmy o dostęp do informacji publicznej w tej sprawie, niestety spotkaliśmy się z odmową. Trudno zatem odnieść się do konkretnych zarzutów wobec tego przepisu, bo – prócz niewiele mówiących, choć nośnych haseł o cenzurze w interecie i zagrożeniu wolności słowa –  nie padają żadne, uzasadnione prawnie argumenty.

Art. 17 nakazuje jedynie platformom nabywać licencje na korzystanie z utworów udostępnianych przez użytkowników, a gdy tego nie zrobią powinni zastosować odpowiednie mechanizmy filtrowania, w które de facto już w tym momencie są wyposażone. Przepisy są korzystne dla użytkowników, ponieważ są oni zwolnieni z odpowiedzialności za naruszenia praw autorskich przy umieszczaniu treści na platformach. Odpowiedzialność ta przechodzi na właściciela serwisu, a nie osobę która na tym serwisie umieszcza treści. Tak naprawdę faktycznym skutkiem art. 17 jest ograniczenie zysków platform, które będą musiały podzielić się nimi z twórcami.

Należy też podkreślić, że obowiązki nałożone przez art. 17 dotyczą niewielkiej liczby portali, gdyż chodzi tutaj tylko o dostawców, którzy muszą działać aktywnie, tworzyć listy lub katalogi, które organizują i promują w celach zarobkowych. Artykułu 17 nie stosuje się w szczególności do: encyklopedii online, archiwów edukacyjnych i naukowych, tzw. usług w chmurze dla indywidualnych użytkowników oraz platform jakich jak np. eBay czy Amazon. Dodatkowo dyrektywa zastrzega, że środki tzw. „filtrowania” stosowane przez portale muszą być proporcjonalne i uwzględniać m.in. liczbę użytkowników, utworów, ich charakter itp. Zatem regulacja nie wymaga, by mały serwis stosował skomplikowane i kosztowne narzędzia. Dodatkowo dyrektywa zawiera wyłączenie dla małych i średnich przedsiębiorstw. Nowo powstałe firmy, których obrót jest mniejszy niż 10 mln euro, przez trzy lata zobowiązane są jedynie do usuwania treści, co do których otrzymają wiarygodną wiadomość od posiadacza praw.

Dyrektywa zastrzega również, że twórcy w dalszym ciągu będą mogli zamieszczać utwory, jeżeli robią to w ramach: cytowania, krytyki, wyrażenia swojej opinii, tworzenia karykatur, parodii lub pastiszu. Tutaj nie jest potrzeba żadna licencja. Dzięki temu postanowieniu internauta może być pewien, że tworzenie i dzielenie się memami, GIF-ami itp. będzie w każdym kraju UE dozwolone.

Gdyby doszło np. do omyłkowego zablokowania jakichś treści, portale mają obowiązek wdrożyć sprawny i szybko działający system odwoławczy – użytkownik może zgłosić sprzeciw i portal, po sprawdzeniu, odblokuje dostęp do materiału.


Krzysztof Spór, Kinga Szelenbaum, fot. Agnieszka Fiejka

Kontrowersje budzi również art. 15 dyrektywy, przyznający wydawcom prasowym nowe prawa pokrewne. Rozwiązanie to ma ułatwić wydawcom udzielanie licencji na korzystanie przez komercyjne platformy internetowe z ich publikacji online. Należy jednak wyraźnie podkreślić, że prawo pokrewne przyznane wydawcom prasy nie będzie obejmować linkowania, pojedynczych słów i bardzo krótkich wycinków, i to nawet jeśli wykorzystywane są do celów komercyjnych. Prawo pokrewne nie będzie miało zastosowania do prywatnych i niekomercyjnych sposobów korzystania z publikacji prasowych przez użytkowników indywidualnych.
 
Dyrektywa nie jest więc narzędziem mającym wprowadzić cenzurę czy ograniczyć wolność słowa. Próbuje ona jedynie naszkicować pewne ramy dla korzystania z utworów w środowisku cyfrowym. Jej celem jest również wprowadzenie wreszcie sprawiedliwych zasad, które nakażą wielkim platformom, w pewniej części podzielić się ogromnymi zyskami, które osiągają dzięki cudzej twórczości. Należy jeszcze raz podkreślić, że nie zmienia ona nic w sytuacji użytkownika internetu, który – w ramach przepisów o dozwolonym użytku publicznym – w dalszym ciągu będzie uprawniony do tzw. likowania, cytowania określonych treści, wymieniania się informacjami oraz utworami. Mamy więc nadzieję, że rząd polski będzie brał powyższe argumenty pod uwagę podczas implementacji przepisów i nie zapomni o sytuacji polskich twórców.

Kinga Szelenbaum / WRÓB
SFP-ZAPA
Ostatnia aktualizacja:  26.12.2019
Zobacz również
Ryszard Bugajski. Nie boję się przekraczać granic
Krzysztof Zanussi – kino jako nieuleczalna choroba przenoszona z filmu na film
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll