PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
"Dziś mam na swoim koncie trzy fabularne pełne metraże i wiem, że porażki są równie potrzebne w życiu, co sukcesy" - mówi Natalia Grzegorzek, producentka filmu "Córka trenera" w reżyserii Łukasza Grzegorzka i prezeska Koskino.

Marcin Radomski: Jesteś producentką dwóch filmów Łukasza Grzegorzka „Kampera” i „Córki trenera” oraz czeskiego kandydata do Oscara „Kawek na drodze” Olmo Omerzu.  Wydaje mi się, że produkujesz "swoje" kino. Co to dla Ciebie znaczy?


Natalia Grzegorzek: Robić „swoje” kino to dla mnie tworzyć filmy, w które wierzę, o które chcę walczyć. Uważam, że polskie kino potrzebuje humoru i filmów środka, tu widzę swoją niszę. Filmy artystyczne nie muszą być hermetyczne, a mainstreamowe płytkie. Nie interesuje mnie plastik. Przecież da się opowiadać w przystępny sposób niegłupią historię i zostawić widzom przestrzeń do refleksji po seansie.


Jak zdobywałaś doświadczenie w produkcji?

Zaczęłam od filmów dokumentalnych, skończyłam kurs DOK Pro w Szkole Wajdy, na studiach fragmentem mojej pracy magisterskiej był zrealizowany przeze mnie antropologiczny film dokumentalny. Po szkole pracowałam nad moim dokumentem jako reżyserka, producentka, kierowniczka produkcji, a czasem i bohaterka. Wtedy popełniłam masę błędów. Nie miałam pieniędzy, wszystko szło nie po mojej myśli, do tego stopnia, że dokument w ogóle nie ujrzał światła dziennego. Dziś mam na swoim koncie trzy fabularne pełne metraże i wiem, że porażki są równie potrzebne w życiu, co sukcesy.


Jacek Braciak i Karolina Bruchnicka w filmie "Córka trenera", fot. Akson Dystrybucja


A czego nauczyłaś się realizując „Kampera”?

Przed rozpoczęciem zdjęć do filmu usłyszałam od pani Marii Zadrużnej, która jeszcze wtedy pracowała w PISF: „cały urok debiutów polega na tym, że debiutant nie wie czego nie wie”. Święte słowa! Ta niewiedza oznaczała z jednej strony popełnianie co i rusz kolejnych błędów, ale z drugiej strony pozwalała zachować dziecięcą naiwność sięgania po rzeczy pozornie niemożliwe do osiągnięcia. Staram się jak mogę, aby tą naiwność zachować.



Powszechnie krąży opinia, że drugi film jest trudniejszy, bo jest rodzajem sprawdzianu dla reżysera.

Zgadzam się. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, po udanym debiucie chciałoby się aby ten drugi był przynajmniej równie dobry, aby miał przynajmniej o jednego widza więcej itp. itd. A co jeśli będzie gorzej? Strach działa na niektórych reżyserów paraliżująco. Mając tą wiedzę, zdecydowaliśmy się wejść na plan „Córki trenera” tak szybko jak to było możliwe, zanim spojrzymy temu strachowi w oczy. Pomysł na film o „tenisie, dojrzewaniu, marzycielstwie i ojcostwie” rozwijał się w Łukaszu od lat, ale zwarty scenariusz dostałam od niego i Krzyśka Umińskiego – współscenarzysty - trzy miesiące po premierze „Kampera” w Karlowych Warach. Założenie było takie, by wejść na plan „Córki” w następne lato, za nieco mniej niż rok. Początkowo chcieliśmy zrobić międzynarodową koprodukcję, znalazłam nawet świetnych partnerów w Czechach i na Słowacji. Złożyliśmy wniosek do PISF, ale został odrzucony, nie mogliśmy więc aplikować do zagranicznych instytutów, ani tym bardziej do Eurimages jeśli chcieliśmy zachować nasz harmonogram działań. Bardzo pomógł nam wówczas Jacek Braciak, który nie dość, że trenował do roli dzień w dzień już od miesięcy to jeszcze, gdy usłyszał, że nie mamy środków, by pokryć wszystkie wydatki bez zastanowienia zdecydował się wejść w projekt na zasadach koprodukcji. Taką samą decyzję podjął Łukasz Grzegorzek. Ja również zawiesiłam perspektywę wynagrodzenia za moją pracę. Chwilę później na pokład weszły inwestorki indywidualne z klubu Black Swan Fund. To był wielki kopniak mocy. Ostatecznie wsparł nas jeszcze PISF, Regionalny Fundusz Filmowy w Krakowie i TVP.

 

Z perspektywy producenckiej drugi film również okazał się być trudniejszy niż pierwszy. Dużym wyzwaniem było znalezienie odpowiedniej producentki wykonawczej/kierowniczki produkcji. Osoba, która miała ze mną pracować wycofała się na miesiąc przed pierwszym dniem zdjęciowym. Zostałam sama. Na szczęście trafiłam na debiutantkę – Ewę Miernowską – która okazała się być strzałem w dziesiątkę. Przy „Córce” wiedziałam już, że praca producenta nie kończy się na zrealizowaniu filmu, że moja rola to również, jeśli nie przede wszystkim dbanie o polską i zagraniczną ścieżkę filmu, o promocję. Mam poczucie, że zrobiłam wszystko, co mogłam, ale nie wiem, czy mój plan przyniesie efekty. Tej wiedzy nie ma się nigdy, zwłaszcza, gdy robi się film nieschematyczny.


W jaki sposób można robić mainstreamowe kino autorskie? Co oznacza produkcja nieschematyczna?

Mainstreamowe kino autorskie brzmi jak oksymoron, na szczęście na polskim rynku działają z ogromnymi sukcesami pani Dębska i pan Smarzowski, którzy w moim odczuciu takie właśnie filmy robią. W największym skrócie chodzi o to, by inwestorzy i dystrybutorzy czuli się bezpiecznie biznesowo oddając reżyserowi swobodę twórczą i prawo do „final cut”. Co do nieschematycznej produkcji to mówiąc o niej mam na myśli zarówno aspekt realizacyjny, jak i artystyczny. Z producenckiego punktu widzenia łamanie schematu polega na szukaniu innych źródeł finansowania niż tylko te stricte dedykowane filmom. Nie jestem obrażona na system, korzystam chętnie z publicznych pieniędzy i cieszę się, że pracuję w kraju, w którym jest i PISF, i są fundusze regionalne, a od niedawna również zachęty finansowe. Jednak produkcji nie uzależniam od tych środków, szukam finansowania z rynku, chętnie wchodzę w różnego typu bartery, np. teraz z PZT, czy właścicielami kortów tenisowych. Przed wejściem na plan „Kampera” próbowałam namówić do współpracy producenta konsoli do gier video, jednak swoje wejście w produkcję wiązał ze zniżkami na reklamy w kinach, a to było poza moją mocą sprawczą. Za to dogadałam się z jedną z największych firm testerskich w Polsce, Qloc na świadczenia barterowe. Dzięki temu mogliśmy kręcić sceny pracy Kampera w prawdziwym wnętrzu, w drugim planie wystąpili testerzy, którzy na co dzień pracują w Qlocu. To była super przygoda! Mam nadzieję, że dla Qloca też. O „Córce trenera” czytam w recenzjach, że jest to kino jakiego w Polsce mało, jakiego się nie robi. To jest ta nieschematyczność w kontekście formy i tematu filmu – komediodramat, film drogi, dramat sportowy i coming of age w jednym. Współczesna historia pokazująca wycinek codziennego życia „zwykłych” ludzi. Bez przegięć ani w stronę patologii, ani blichtru.


A chcesz dalej pracować z Łukaszem Grzegorzkiem?                              

Mój małżonek miał wiele szczęścia, że poślubił producentkę [śmiech]. Tak, chcę pracować dalej z Łukaszem. Rozwijamy razem kolejny film, który będziemy prezentować pierwszy raz podczas Sofia Meetings już w marcu. Jednak obydwoje chcielibyśmy, aby w Koskino produkowane były również filmy innych reżyserek i reżyserów.


O czym jest dla Ciebie "Córka trenera"?

O drodze do niezależności. O momencie, w którym dziecko zaczyna patrzeć na świat własnymi oczami, a nie przez filtr rodzica. O wolności, która płynie z podążania własną drogą. Utożsamiam się z tytułową bohaterką, mimo że ani z tenisem ani ze sportem zawodowym nie miałam nigdy nic wspólnego.

 

****

Natalia Grzegorzek - producentka. Absolwentka Stosowanych Nauk Społecznych na UW i kursu Dok Pro w Szkole Wajdy. Prezeska zarządu Koskino. Jej pełnometrażowy producencki debiut fabularny, film "Kamper" w reż. Łukasza Grzegorzka miał swoją premierę na festiwalu w Karlowych Warach, był prezentowany w Konkursie Głównym Festiwalu Filmowego w Gdyni w 2016 r., otrzymał Discovery Award na festiwalu Raindance w Londynie. Drugim filmem Koskino i Natalii Grzegorzek są „Kawki na drodze” - koprodukcja mniejszościowa w reż. Olmo Omerzu (Best Director Award w Konkursie Głównym w Karlowych Warach, premiera międzynarodowa na TIFF w Toronto, czeski kandydat do Oscara). Najnowszy film wyprodukowany przez Natalię Grzegorzek to „Córka trenera”- światowa premiera filmu odbyła się w dniu otwarcia Festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu w 2018 roku. Międzynarodowa premiera odbyła się na Festiwalu Filmowym w Hamburgu. "Córka trenera" w polskich kinach od 1 marca 2019 roku.

 

Marcin Radomski
Ostatnia aktualizacja:  5.03.2019
Zobacz również
fot. Koskino
Ostatnie dni naboru na Visegrád in Short(s)
Pokaz filmu "Zabawa zabawa" dla korpusu dyplomatycznego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll