Marcin Radomski: Jesteś producentką dwóch filmów Łukasza Grzegorzka „Kampera” i „Córki trenera” oraz czeskiego kandydata do Oscara „Kawek na drodze” Olmo Omerzu. Wydaje mi się, że produkujesz "swoje" kino. Co to dla Ciebie znaczy?
Natalia Grzegorzek: Robić „swoje” kino to dla mnie tworzyć filmy, w które wierzę, o które chcę walczyć. Uważam, że polskie kino potrzebuje humoru i filmów środka, tu widzę swoją niszę. Filmy artystyczne nie muszą być hermetyczne, a mainstreamowe płytkie. Nie interesuje mnie plastik. Przecież da się opowiadać w przystępny sposób niegłupią historię i zostawić widzom przestrzeń do refleksji po seansie.
Jak zdobywałaś doświadczenie w produkcji?
Zaczęłam od filmów dokumentalnych,
skończyłam kurs DOK Pro w Szkole Wajdy, na studiach fragmentem mojej pracy
magisterskiej był zrealizowany przeze mnie antropologiczny film dokumentalny.
Po szkole pracowałam nad moim dokumentem jako reżyserka, producentka, kierowniczka
produkcji, a czasem i bohaterka. Wtedy popełniłam masę błędów. Nie miałam pieniędzy,
wszystko szło nie po mojej myśli, do tego stopnia, że dokument w ogóle nie
ujrzał światła dziennego. Dziś mam na swoim koncie trzy fabularne pełne metraże
i wiem, że porażki są równie potrzebne w życiu, co sukcesy.
Jacek Braciak i Karolina Bruchnicka w filmie "Córka trenera", fot. Akson Dystrybucja
A czego nauczyłaś się realizując „Kampera”?
Przed rozpoczęciem zdjęć do filmu
usłyszałam od pani Marii Zadrużnej, która jeszcze wtedy pracowała w PISF: „cały
urok debiutów polega na tym, że debiutant nie wie czego nie wie”. Święte słowa!
Ta niewiedza oznaczała z jednej strony popełnianie co i rusz kolejnych błędów,
ale z drugiej strony pozwalała zachować dziecięcą naiwność sięgania po rzeczy pozornie
niemożliwe do osiągnięcia. Staram się jak mogę, aby tą naiwność zachować.
Powszechnie krąży opinia, że drugi film jest trudniejszy, bo jest rodzajem sprawdzianu dla reżysera.
Z perspektywy producenckiej drugi film również okazał się być trudniejszy niż pierwszy. Dużym wyzwaniem było znalezienie odpowiedniej producentki wykonawczej/kierowniczki produkcji. Osoba, która miała ze mną pracować wycofała się na miesiąc przed pierwszym dniem zdjęciowym. Zostałam sama. Na szczęście trafiłam na debiutantkę – Ewę Miernowską – która okazała się być strzałem w dziesiątkę. Przy „Córce” wiedziałam już, że praca producenta nie kończy się na zrealizowaniu filmu, że moja rola to również, jeśli nie przede wszystkim dbanie o polską i zagraniczną ścieżkę filmu, o promocję. Mam poczucie, że zrobiłam wszystko, co mogłam, ale nie wiem, czy mój plan przyniesie efekty. Tej wiedzy nie ma się nigdy, zwłaszcza, gdy robi się film nieschematyczny.
W jaki sposób można robić mainstreamowe kino autorskie? Co oznacza produkcja nieschematyczna?
Mainstreamowe kino autorskie brzmi jak oksymoron, na szczęście na polskim rynku działają z ogromnymi sukcesami pani Dębska i pan Smarzowski, którzy w moim odczuciu takie właśnie filmy robią. W największym skrócie chodzi o to, by inwestorzy i dystrybutorzy czuli się bezpiecznie biznesowo oddając reżyserowi swobodę twórczą i prawo do „final cut”. Co do nieschematycznej produkcji to mówiąc o niej mam na myśli zarówno aspekt realizacyjny, jak i artystyczny. Z producenckiego punktu widzenia łamanie schematu polega na szukaniu innych źródeł finansowania niż tylko te stricte dedykowane filmom. Nie jestem obrażona na system, korzystam chętnie z publicznych pieniędzy i cieszę się, że pracuję w kraju, w którym jest i PISF, i są fundusze regionalne, a od niedawna również zachęty finansowe. Jednak produkcji nie uzależniam od tych środków, szukam finansowania z rynku, chętnie wchodzę w różnego typu bartery, np. teraz z PZT, czy właścicielami kortów tenisowych. Przed wejściem na plan „Kampera” próbowałam namówić do współpracy producenta konsoli do gier video, jednak swoje wejście w produkcję wiązał ze zniżkami na reklamy w kinach, a to było poza moją mocą sprawczą. Za to dogadałam się z jedną z największych firm testerskich w Polsce, Qloc na świadczenia barterowe. Dzięki temu mogliśmy kręcić sceny pracy Kampera w prawdziwym wnętrzu, w drugim planie wystąpili testerzy, którzy na co dzień pracują w Qlocu. To była super przygoda! Mam nadzieję, że dla Qloca też. O „Córce trenera” czytam w recenzjach, że jest to kino jakiego w Polsce mało, jakiego się nie robi. To jest ta nieschematyczność w kontekście formy i tematu filmu – komediodramat, film drogi, dramat sportowy i coming of age w jednym. Współczesna historia pokazująca wycinek codziennego życia „zwykłych” ludzi. Bez przegięć ani w stronę patologii, ani blichtru.
A chcesz dalej pracować z Łukaszem Grzegorzkiem?
Mój małżonek miał wiele szczęścia, że
poślubił producentkę [śmiech]. Tak, chcę pracować dalej z Łukaszem. Rozwijamy razem
kolejny film, który będziemy prezentować pierwszy raz podczas Sofia Meetings
już w marcu. Jednak obydwoje chcielibyśmy, aby w Koskino produkowane były
również filmy innych reżyserek i reżyserów.
O czym jest dla Ciebie "Córka trenera"?
O drodze do niezależności. O momencie, w którym dziecko zaczyna patrzeć na świat własnymi oczami, a nie przez filtr rodzica. O wolności, która płynie z podążania własną drogą. Utożsamiam się z tytułową bohaterką, mimo że ani z tenisem ani ze sportem zawodowym nie miałam nigdy nic wspólnego.
****
Natalia Grzegorzek - producentka. Absolwentka Stosowanych Nauk Społecznych na UW i kursu Dok Pro w Szkole Wajdy. Prezeska zarządu Koskino. Jej pełnometrażowy producencki debiut fabularny, film "Kamper" w reż. Łukasza Grzegorzka miał swoją premierę na festiwalu w Karlowych Warach, był prezentowany w Konkursie Głównym Festiwalu Filmowego w Gdyni w 2016 r., otrzymał Discovery Award na festiwalu Raindance w Londynie. Drugim filmem Koskino i Natalii Grzegorzek są „Kawki na drodze” - koprodukcja mniejszościowa w reż. Olmo Omerzu (Best Director Award w Konkursie Głównym w Karlowych Warach, premiera międzynarodowa na TIFF w Toronto, czeski kandydat do Oscara). Najnowszy film wyprodukowany przez Natalię Grzegorzek to „Córka trenera”- światowa premiera filmu odbyła się w dniu otwarcia Festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu w 2018 roku. Międzynarodowa premiera odbyła się na Festiwalu Filmowym w Hamburgu. "Córka trenera" w polskich kinach od 1 marca 2019 roku.