Poznali się w Szkole.
Kazimierz Kutz – student Wydziału Reżyserii Filmowej, Jerzy Wójcik - Wydziału
Operatorskiego. Na planie filmu pełnometrażowego spotkali się dzięki Andrzejowi
Wajdzie – Kazimierz Kutz był tam drugim reżyserem, Jerzy Wójcik – drugim
operatorem. W 1958 jako reżyser i autor zdjęć pracowali już razem na
planie filmu "Krzyż walecznych", dwa lata później wspólnie zrealizują
"Nikt nie woła" – dziś uważany za jeden z najbardziej
oryginalnych i plastycznie wysublimowanych polskich filmów, który
artystyczną wizją wyprzedził czas swojej premiery. "(…) ów cudowny
estetyczny eksces, którym w 1960 roku wprowadzał polską kinematografię do
światowego kanonu nowego kina (za co w Polsce nabawił się (Kutz – przyp.
red.) godnego ubolewania ostracyzmu środowiska (…) – pisze w recenzji
dorobku Kazimierza Kutza prof. zw. dr hab. Andrzej Gwóźdź. Właśnie ten wspólny
film Kutza i Wójcika pokażemy w Szkole w dniu nadania honorowego
tytułu.
"Kutz. Dlaczego Kutz? Czy nie jest to oczywiste? Ponad pół wieku pracy
artystycznej. Sto pełnometrażowych przedsięwzięć fabularnych, w kinie,
telewizji, teatrze. Honorowy Orzeł Polskiej Akademii Filmowej za osiągnięcia
życia. Platynowe i Złote Lwy Gdyńsko-Gdańskie. Autor książek. Nasz
absolwent" – pisze w laudacji promotor w postępowaniu
o nadanie tytułu DHC – Piotr Mikucki, Dziekan Wydziału Reżyserii Filmowej
i Telewizyjnej. "Pozostaje on w zasadzie jedynym czynnym
artystą, który nosi na swoich barkach całą niemal historię powojennej
kinematografii polskiej, znaczny szmat czasu funkcjonowania Teatru Telewizji
i teatru żywej sceny. I w jakimś sensie przecież też swoją
twórczością filmową (a składa się na nią dwadzieścia jeden tytułów) za tę
kinematografię odpowiada" – jakby uzupełniał w swojej recenzji
twórczego dorobku wypowiedź promotora prof. zw. dr hab. Andrzej Gwóźdź.
Kazimierz Kutz jest twórcą wielokrotnie nagradzanych filmów fabularnych, wśród
nich "Nikt nie woła" (1960), trylogia śląska: "Sól ziemi
czarnej” (1969), „Perła w koronie” (1971) i "Paciorki jednego
różańca" (1979); "Śmierć jak kromka chleba" (1994), czy
"Zawrócony" (1994); reżyserem filmowym i teatralnym,
scenarzystą; dobitnie i celnie ujmującym i w twórczości
i w swoich komentarzach otaczającą go rzeczywistość, nad wszystko
kochającym swój rodzinny Śląsk. "(…) jest wybitnym reżyserem z własną
tożsamością artystyczną i światopoglądową. Jest też człowiekiem niezwykle
dowcipnym i złośliwym, których to cech wiele osób się do dziś obawia"
– pisze w swej recenzji prof. dr hab. Filip Bajon.
Nie sposób przecenić wkładu w polską kinematografię również pracy
zawodowej Jerzego Wójcika. "Czym byłoby polskie kino bez
"Eroiki", "Popiołu i diamentu", "Matki Joanny od
Aniołów", "Faraona" czy "Westerplatte"? W każdym
z tych pamiętnych utworów miał swój osobisty twórczy udział. To nie
wszystko, bowiem z tytułów filmów, których autorem zdjęć jest Jerzy
Wójcik, można ułożyć całkiem inny kanoniczny zestaw alternatywny, na przykład
taki: "Godzina bez słońca", "Nikt nie woła", "Przy
torze kolejowym", "Echo", "Medaliony", "Twarzą
w twarz", "Potop", "Pasja", "Opadły liście
z drzew", "Kobieta w kapeluszu". A i to
wymieniając, dalecy jesteśmy od wyczerpania rejestru dzieł wybitnych, jakie
wyszły spod Jego ręki" – pisze w recenzji postępowania prof. zw. dr
hab. Marek Hendrykowski. "Jerzy Wójcik pokazuje nam, że w kinie
widzialne służy temu, by opowiedzieć o niewidzialnym i rejestruje
profilmowe czasoprzestrzenie w sposób otwierający przestrzeń wewnętrzną,
przestrzeń ducha" – powie prof. dr hab. Jolanta Dylewska, promotorka
w postępowaniu o nadanie tytułu wybitnemu operatorowi. Jerzy Wójcik –
wybitny autor zdjęć, dla nas również wybitny Nauczyciel, który wykształcił
kilka pokoleń znakomitych operatorów. "Bardzo szybko Jerzy Wójcik stał się
mentorem, autorytetem, na którego ostatnie słowo zawsze czekano
w napięciu" – pisze w recenzji prof. dr hab. Zbigniew Wichłacz.
Miłość między Szkołą a Jerzym Wójcikiem odwzajemniona: "Najważniejszym
dniem w moim życiu był ten, w którym przyjęto mnie do Szkoły
Filmowej. Bo przyjęcie mnie tam oznaczało, że przekroczyłem pewien próg
i mogłem kształcić się w zawodzie filmowca. To był dla mnie początek
wszystkiego" – wyznał w rozmowie w magazynie FILMPRO.
Pełne treści laudacji autorstwa promotorów w postępowaniach o nadanie
tytułów doktora honoris causa - Piotra Mikuckiego i Jolanty Dylewskiej -
usłyszymy podczas uroczystości wręczenia tytułów - 13 grudnia o godz.
12.00 w Hali Filmowej (bud. Z) Szkoły. Uroczystość będzie miała charakter
otwarty.