Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Leszek Wronko, operator dźwięku, członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, laureat Nagrody SFP za wybitne osiągnięcia artystyczne i wkład w rozwój polskiej kinematografii, zmarł 9 października 2018 roku. Miał 95 lat.
Uroczystość pogrzebowa odbędzie się 12 października 2018 roku o godzinie 12.30 w Łodzi na cmentarzu rzymskokatolickim p.w. św. Józefa, ulica Ogrodowa 39.
***
Leszek (a właściwie Zdzisław) Wronko to postać wręcz legendarna. Ma na swoim koncie blisko setkę filmów, zaczynał jako mikrofoniarz podczas realizacji „Zakazanych piosenek” Leonarda Buczkowskiego, współpracował z najwybitniejszymi reżyserami, z Andrzejem Wajdą i Jerzym Kawalerowiczem na czele.
Urodził się 4 lutego 1923 roku w Sokółce, ale całe swe życie zawodowe dzielił między Warszawę i Łódź. Jego ojciec był bowiem właścicielem Colosseum, największego stołecznego kina. Obok, a konkretnie pod rodzinnym mieszkaniem Wronków znajdowało się studio wytwórni filmowej „Falanga”. Tak więc przyszły dźwiękowiec już od najmłodszych lat przesiąkł kinem. „Przyglądał się tam kręceniu najpierw filmów niemych, potem dźwiękowych – z dźwiękiem na płytach gramofonowych, wreszcie dźwiękowych – z dźwiękiem na taśmie światłoczułej. Poczynione wówczas obserwacje bardzo mi się przydały, kiedy zostałem operatorem dźwięku” – stwierdza Andrzej Bukowiecki w tekście poświęconym Wronce na łamach „Magazynu Filmowego” (nr 2/2018).
Zawodowo z kinematografią związał się 1 kwietnia 1945 roku, kiedy to rozpoczął… służbę wojskową, gdyż trafił do Wytwórni Filmowej Wojska Polskiego, gdzie asystował operatorom dźwięku podczas zdjęć do Polskiej Kroniki Filmowej. Kilka miesięcy później znalazł się w Przedsiębiorstwie Państwowym „Film Polski”, które zajmowało się produkcją filmów fabularnych, debiutując jako mikrofoniarz przy realizacji „Zakazanych piosenek” (1946) Leonarda Buczkowskiego. Dwa lata później – na planie „Skarbu” (1948) Buczkowskiego – pełnił już funkcję II operatora dźwięku, obok Józefa Bartczaka, którego pracę mógł obserwować jeszcze przed wojną w atelier „Falangi”. W latach 1949-1953 pracował nad ponad czterdziestoma tytułami zagranicznymi w Oddziale Dubbingowym łódzkiej Wytwórni Filmów Fabularnych, by w 1954 roku powrócić na plan dwóch filmów produkcji rodzimej: „Niedaleko Warszawy” Marii Kaniewskiej oraz „Kariery” Jana Koechera.
„W zupełności pochłonął mnie film” – wyznaje w książce Michała Dondzika „Leszek Wronko. Dźwięk filmu polskiego”, wydanej przed pięciu laty przez łódzkie Muzeum Kinematografii. I tak było w istocie, Wronko pracował bowiem przy realizacji blisko stu rodzimych produkcji. W jego twórczym dorobku znajdziemy tak znaczące tytuły, jak „Cień” (1956) Jerzego Kawalerowicza, „Lotna” (1959), „Niewinni czarodzieje” (1960) i „Ziemia obiecana” (1974) Andrzeja Wajdy, „Ósmy dzień tygodnia” (1958) i „Krzyżacy” (1960) Aleksandra Forda, „Pan Wołodyjowski” (1969) Jerzego Hoffmana, „Romantyczni” (1970) Stanisława Różewicza, „Wniebowzięci” (1973) Andrzeja Kondratiuka, „Aria dla atlety” (1979) Filipa Bajona, „Kornblumenblau” (1988) Leszka Wosiewicza.
„W pierwszej połowie lat 70. ubiegłego wieku Wronko znalazł się wśród pionierów stereofonii sześciokanałowej w kinie polskim” – trafnie zauważa Bukowiecki. Udźwiękowił tą metodą szerokoformatowe (70 mm) kopie, m.in. „Pana Wołodyjowskiego”, „Ziemi obiecanej” (wspólnie z Krzysztofem Wodzińskim), „Hubala” (1973) Bohdana Poręby, „Gniazda” (1974) Jana Rybkowskiego (wspólnie z Jerzym Blaszyńskim) oraz „Kazimierza Wielkiego” (1975) Ewy i Czesława Petelskich (wspólnie z Leonardem Księżakiem).
„Dla mnie podstawowym kryterium oceny pracy dźwiękowca jest czytelność dźwięku w filmie” – to zawodowe credo Leszka Wronki. Niby oczywiste, ale – niestety – nie tak często w kinie spotykane. Zawodowe tradycje ojca kontynuuje niezwykle udanie Marek, syn Leszka, jeden z naszych najlepszych – i najbardziej zapracowanych – operatorów dźwięku.
Urodził się 4 lutego 1923 roku w Sokółce, ale całe swe życie zawodowe dzielił między Warszawę i Łódź. Jego ojciec był bowiem właścicielem Colosseum, największego stołecznego kina. Obok, a konkretnie pod rodzinnym mieszkaniem Wronków znajdowało się studio wytwórni filmowej „Falanga”. Tak więc przyszły dźwiękowiec już od najmłodszych lat przesiąkł kinem. „Przyglądał się tam kręceniu najpierw filmów niemych, potem dźwiękowych – z dźwiękiem na płytach gramofonowych, wreszcie dźwiękowych – z dźwiękiem na taśmie światłoczułej. Poczynione wówczas obserwacje bardzo mi się przydały, kiedy zostałem operatorem dźwięku” – stwierdza Andrzej Bukowiecki w tekście poświęconym Wronce na łamach „Magazynu Filmowego” (nr 2/2018).
Zawodowo z kinematografią związał się 1 kwietnia 1945 roku, kiedy to rozpoczął… służbę wojskową, gdyż trafił do Wytwórni Filmowej Wojska Polskiego, gdzie asystował operatorom dźwięku podczas zdjęć do Polskiej Kroniki Filmowej. Kilka miesięcy później znalazł się w Przedsiębiorstwie Państwowym „Film Polski”, które zajmowało się produkcją filmów fabularnych, debiutując jako mikrofoniarz przy realizacji „Zakazanych piosenek” (1946) Leonarda Buczkowskiego. Dwa lata później – na planie „Skarbu” (1948) Buczkowskiego – pełnił już funkcję II operatora dźwięku, obok Józefa Bartczaka, którego pracę mógł obserwować jeszcze przed wojną w atelier „Falangi”. W latach 1949-1953 pracował nad ponad czterdziestoma tytułami zagranicznymi w Oddziale Dubbingowym łódzkiej Wytwórni Filmów Fabularnych, by w 1954 roku powrócić na plan dwóch filmów produkcji rodzimej: „Niedaleko Warszawy” Marii Kaniewskiej oraz „Kariery” Jana Koechera.
„W zupełności pochłonął mnie film” – wyznaje w książce Michała Dondzika „Leszek Wronko. Dźwięk filmu polskiego”, wydanej przed pięciu laty przez łódzkie Muzeum Kinematografii. I tak było w istocie, Wronko pracował bowiem przy realizacji blisko stu rodzimych produkcji. W jego twórczym dorobku znajdziemy tak znaczące tytuły, jak „Cień” (1956) Jerzego Kawalerowicza, „Lotna” (1959), „Niewinni czarodzieje” (1960) i „Ziemia obiecana” (1974) Andrzeja Wajdy, „Ósmy dzień tygodnia” (1958) i „Krzyżacy” (1960) Aleksandra Forda, „Pan Wołodyjowski” (1969) Jerzego Hoffmana, „Romantyczni” (1970) Stanisława Różewicza, „Wniebowzięci” (1973) Andrzeja Kondratiuka, „Aria dla atlety” (1979) Filipa Bajona, „Kornblumenblau” (1988) Leszka Wosiewicza.
„W pierwszej połowie lat 70. ubiegłego wieku Wronko znalazł się wśród pionierów stereofonii sześciokanałowej w kinie polskim” – trafnie zauważa Bukowiecki. Udźwiękowił tą metodą szerokoformatowe (70 mm) kopie, m.in. „Pana Wołodyjowskiego”, „Ziemi obiecanej” (wspólnie z Krzysztofem Wodzińskim), „Hubala” (1973) Bohdana Poręby, „Gniazda” (1974) Jana Rybkowskiego (wspólnie z Jerzym Blaszyńskim) oraz „Kazimierza Wielkiego” (1975) Ewy i Czesława Petelskich (wspólnie z Leonardem Księżakiem).
„Dla mnie podstawowym kryterium oceny pracy dźwiękowca jest czytelność dźwięku w filmie” – to zawodowe credo Leszka Wronki. Niby oczywiste, ale – niestety – nie tak często w kinie spotykane. Zawodowe tradycje ojca kontynuuje niezwykle udanie Marek, syn Leszka, jeden z naszych najlepszych – i najbardziej zapracowanych – operatorów dźwięku.
Jerzy Armata
SFP
Ostatnia aktualizacja: 10.10.2018
fot. Jacek Czerwiński/SFP
Zakończył się Giżycki Festiwal Filmowy
Trwają zapisy na East Doc Platform 2019
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024