PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Podczas Gdyńskiego festiwalu odbyła się konferencja podsumowująca dorobek polskiego kina historycznego podczas 100 lat niepodległości. Na koniec, podczas wyczerpującej debaty, badacze i twórcy zastanawiali się jak dzisiaj realizować filmy historyczne.
Od powołania w 2005 roku Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej polski film historyczny przeżywa okres renesansu. Ostatnia dekada przyniosła łącznie kilkadziesiąt fabuł oraz liczne filmy dokumentalne. Dzieła te wpisały się w ożywiony dyskurs publiczny dotyczący prezentowania historii i nierzadko wywołały też wiele intensywnych dyskusji.

Sekcja „Film i Historia” Polskiego Towarzystwa Badań nad Filmem i Mediami, organizując spotkanie naukowe w ramach 43. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, postawiła sobie dwa główne cele. Po pierwsze, uczestnicy konferencji podsumują dorobek polskiego kina historycznego ostatnich lat. Poprzez analizy konkretnych filmów oraz ujęcia ogólne, rozważali kierunki rozwoju filmu historycznego w Polsce. Drugim celem przyświecającym obradom była prezentacja różnorodnych metod badawczych pozwalających opisywać ekranowe emanacje przeszłości.

Wśród kilkunastu prelegentów, znaleźli się wybitni historycy kina i filmoznawcy reprezentujący ośrodki uniwersyteckie z całej Polski: Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Uniwersytet w Białymstoku, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie oraz SWPS Uniwersytet Humanistycznospołeczny.

fot. Borys Skrzyński/SFP. 

Inauguracją dyskusji była prowadzona przez Piotra Kurpiewskiego debata „100 lat historii na polskim ekranie" z udziałem reżyserów: Arkadiusza Gołębiewskiego, Wojciecha Marczewskiego i Rafała Wieczyńskiego, producentki filmowej Ewy Puszczyńskiej oraz prof. Piotra Zwierzchowskiego. Uczestnicy szukali w naszej kinematografii filmów istotnych dla opowiadania o historii, zwracając uwagę na odbiór tych filmów przez publiczność. Oprócz takich sztandarowych pozycji jak "Krzyżacy" Aleksandra Forda czy serial „Czterej pancerni i pies”, które zmieniły postrzeganie społeczeństwa na pewnie zagadnienia, ich wzrok zmierzał ku najnowszym produkcjom. - "Katyń"Andrzeja Wajdy odegrał taką rolę – mówił Wojciech Marczewski. - Myślę, że to pokolenie, które kształciło się i wychowywało w okresie PRL-u, a temat Katynia był wymazany kompletnie jako wydarzenie, a jak już to mówiło się, że to Niemcy dokonali. Myślę, że Katyń zmienił postrzeganie o tym, co się tam naprawdę wydarzyło. (…) Film pana Rafała Wieczyńskiego o Popiełuszce również odegrał dużą rolę, chociaż powinien odegrać większą – pan wziął postać historyczną, niebywale ważną i zbudował wokół tego całą historię. Dając tytuł "Popiełuszko. Wolność jest w nas". I ta wolność jest w nas jest w tym filmie. I to było dyskutowane, bo z jednej strony można powiedzieć, że to ważna postać historyczna, wiemy co się wtedy wydarzyło, co się z tym wiąże - ale to jego przesłanie, że wolność jest w nas - miało i ciągle ma wskazanie. Ja z kolei zrobiłem film „Dreszcze” gdzie bohaterem był mały, szary człowiek i chciałem tam pokazać proces manipulacji, indoktrynacji na młodych ludziach. Włożeniem kija w mrowisko była "Ida" - część społeczeństwa była oburzona, a inna część mówiła, że trzeba się zastanowić jak to jednak było. Z historycznych powodów są to ważne filmy, które poruszają pewien proces i nie są tylko ilustracją pewnego wydarzenia – dodawał twórca „Ucieczki z kina Wolność”.

Takim znaczącym filmem był również "Wołyń" Wojtka Smarzowskiego: - Wcześniej nie każdy wiedział, co się wtedy wydarzyło, a młodzież nie miała kompletnie wiedzy na ten temat. Film wpisał to wydarzenie do świadomości społecznej – dodawała Rafał Wieczyński. Prowadzący zwrócił uwagę, że reżyser jest współczesnym historykiem, to on odsłania przed społeczeństwem pewne nieznane fakty z naszych dziejów. - Film "Wołyń" daje nam pretekst do zastanawiania się na polską historią - dodawał Arkadiusz Gołębiewski. - jak ją opowiadać, żeby była zrozumiała, zwłaszcza tą, która była przez lata pomijana, czy nieopowiedziana. Cieszymy się, że powstał "Wołyń" - on w swojej złożoności, swoim zawikłaniu historii jest dla nas zrozumiały, ale dla zachodu już jest trudniejszy. Parając się twórczością dokumentalną widzę, że jako twórcy, musimy odrobić lekcję edukacyjną, żeby film był zrozumiały, musimy wiedzieć o czym to jest – jeżeli będziemy robili kolejny film o Wołyniu i kolejny, to tak jak z Irakiem czy Wietnamem, wszyscy na świecie będą wiedzieć, co tam się wydarzyło. "Wołyń" staje się dla nas opowieścią dość kameralną, która historię przywołuje, ale bagażem dla nas twórców jest ta część publicystyczna. Jak opowiedzieć tą część zawikłaną, niezrozumiałą –  jak zrobić z tego film, który pójdzie świat i będzie zrozumiały.

Debata toczyła się również o postaciach z polskiej historii, o których nie zrobiono filmu, a ich biografia wydaje się do tego idealna. Wojciech Marczewski przywoływał chociażby Ignacego Paderewskiego czy polskich matematyków z Lwowa (akurat tutaj film powstaje „Geniusze” w reżyserii Thorstena Kleina): - Po grze „Wiedźmin” zaczęła się moda na świecie na Słowiańszczyznę. Wikingowie, Starożytni Rzymianie czy Grecy są już zostali wyeksplatowani. Pozostaje kultura, która ma silny wyróżnik od innych, i ma swoją mitologie, ma swoje powiązania i odniesienia do europy – dodawał Marczewski.

- Myślę, że powinno się zrobić film o Tadeuszu Kościuszce – mówiła producentka Ewa Puszczyńska (m.in. "Ida"). - Absolutnie uważam, że historię trzeba opowiadać poprzez bohatera, poprzez człowieka - tylko wtedy widz może się zaangażować. To nie może być laurka, albo propaganda - tylko historia o człowieku z krwi i kości, który pojawia się na jakimś tle, jest uwikłany w wielką historię, która przygniata, komplikuje losy, zabija. Tylko w ten sposób pokazanie filmu historycznego ma sens. Kościuszko jest w ogóle nieznany, a zwłaszcza jego część biografii związanej z działalnością w Ameryce. To chlubna postać dla nas. Myślę, że takich postaci, białych plam, jest dużo więcej.

Rafał Wieczyński zwracał uwagę na inne tematy, które należałoby poruszyć lub zreinterpretować: -
Na Konkurs scenariuszowy organizowany przez Ministerstwo Kultury wpłynęło kilkanaście projektów opowiadających o Pawle Włodkowicu, czyli o okresie kiedy Polska była oazą tolerancji. Mamy mnóstwo takich obszarów do opowiedzenia. Zwróćmy uwagę na II wojnę światową - cały jej obszar przez lata był opowiadany w świetle propagandy – wiele tematów jest tam do reinterpretacji, do przywrócenia im prawdziwego światła. Spójrzmy na Czechów – jedna pacyfikacja wsi Lidice, ale świat poznał tą historie dzięki ich filmowi. My mieliśmy takich pacyfikacji mnóstwo, oczywiście z przeróżnych powodów. Ja osobiście szykuję film o rodzinie Ulmów, bo to powinno się opowiedzieć. Trzeba też pamiętać o Polakach za granicą, odkrywcach, którzy zmieniali spojrzenie świata nie tylko w naszej perspektywie, a przykładem niech będzie chociażby Kościuszko i Puławski w USA .

O niewykorzystywaniu potencjału naszych wszystkich bohaterów mówił Arkadiusz Gołębiewski: Taką rozpoznawalną postacią też na Zachodzie będzie rotmistrz Pilecki. Sam fakt, że na polskim rynku, z tego co wiem, są trzy scenariusze o rotmistrzu Pileckim, w tym dwa amerykańskie, to pokazuje jaki jest potencjał tematu. Realnie trzeba patrzeć, jaki temat trzeba wybrać i jaki temat daje potencjał. (…) Oczywiście musimy sobie zadać pytania, na jakie kino nas stać, marzyć możemy sobie o Kościuszce i innych kostiumowych filmach, a realia są takie, budzimy się, że ktoś tą historię za nas opowiada Musimy myśleć, żeby ta historia była opowiedziana na wysokim poziomie, żeby nie spalić tematu.

Dla kogo opowiadać te filmy historyczne? - Nie łudźmy się, nie zrobimy filmu dla wszystkich – dodaje Ewa Puszczyńska. - Czy to ma być historia opowiedziana dla nas, dla Polaków, którzy chyba wiedzą troszkę więcej np. jeżeli chodzi o "Wołyń". Znam opinie ludzi z zagranicy, którzy mówili, że film został genialnie zrealizowany, ale nie rozumieli o czym to jest. - dodała producentka „Idy”. Temat kontynuował Piotr Zwierzchowski, badacz polskiego kina historycznego: - Absolutnie nie oczekuje od polskiego kina, żeby ścigało się z kinem amerykańskim. To jest inny system produkcji i inne pieniądze. Ponadto zrobienie filmu to jest jedna rzecz, a wprowadzenie go do dystrybucji na rynku amerykańskim czy europejskim to druga sprawa. Ja jako widz oczekuję od polskiego kina, żeby ono było skierowane do mnie, ale to też nie jest tak, że polski widz dużo wie, choć myślę, że wszystkie dyskusje przed premierą „Wołynia” przygotowały widzów. Nie możemy się ścigać ze światem na pieniądze - ale na scenariusze już możemy. Dobre kino historyczne powstaje wówczas, kiedy kino wygrywa z historią tzn. idea, myśl, ważność wydarzenia historycznego - to nie jest jeszcze podstawa do zrobienia filmu. Trzeba pokazać skomplikowanie historii, bo to jest bardzo pożądane w światowym kinie historycznym.

- Co my chcemy uzyskać? - mówił dalej Wojciech Marczewski. - Chcemy złapać widza za gardło, za serce, za jego umysł. Potrzebne są emocje, silne, przekonywujące argumenty, czyli mówiąc wprost - potrzebny jest talent. Nie wystarczy najlepszy temat, najciekawsza postać – potrzebny jest talent i umiejętności. W polskiej kinematografii mało jest scenarzystów, którzy byliby na to gotowi. Reżyser nie może robić filmu obojętnie - jeżeli nie pali się do filmu, jeżeli to nie jest jego prywatna opowieść. Choćby realizował film właśnie o Słowiańszczyźnie, Piastach – tam muszą być emocje, konflikty i widz do doceni, zrozumie. Źle zrobiony film o Kościuszce to jest strzał w stopę. Jeżeli widz wyczuje, że dominuje propaganda, automatycznie włącza mechanizm obronny. A my chcemy przekonać ludzi, że mamy w naszej historii fantastyczne postacie, że możemy być z czegoś dumni – ale nie może to być laurka. Tu jest najtrudniejszy moment – jak zrobić z tego sztukę, jak zrobić film, który będzie miał siłę i przemawiał. Pamiętacie Państwo „Szeregowca Ryana” Stevena Spielberga – niebywale atrakcyjny, dramatyczny, wzruszający – na końcu mamy taki długi monolog z flagami amerykańskimi w tle. To jest wręcz nie do zniesienia. Dlaczego widz to kupuje? Na tyle był wciągnięty przez 1,5 godziny, uwierzył tej postaci, że już nie zaprotestował.

O istotnym elemencie kina historyczne powiedział twórca „Popiełuszki. Wolność jest w nas”: - Ważny jest szacunek do prawdy. Bo często film historyczny jest robiony w jakimś celu. Jeżeli tak, to mamy odsłonięcie jakiejś debaty współczesności, która jest projektowana na film historyczny. Najcenniejsze jest to, jak człowiek przenosi się w ten świat, którego już nie może zobaczyć. Ale do tego jest potrzebna pokora i szacunek do tematu – tłumaczył rolę twórcy filmu historycznego Rafał Wieczyński.

43. FPFF potrwa do 22 września.
Albert Kiciński
FPFF
Ostatnia aktualizacja:  10.03.2019
Zobacz również
fot. Borys Skrzyński/SFP
43. FPFF: „Jak pies z kotem”, czyli mierzenie się z odejściem brata
43. FPFF. "Zabawa zabawa" to historia jednej kobiety w trzech odsłonach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll