Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
W Ostrowie Wielkopolskim kończy się Festiwal Filmowy imienia Krzysztofa Komedy. W tym urokliwym mieście muzyki filmowej i jazzu słucha się wyjątkowo dobrze.
Koncert EABS - Repetitions - Letters to Krzysztof Komeda, fot. Andrzej Staszok, Ostrowskie Centrum Kultury
Pierwsze wrażenie jest takie, jakby miasto budowało swoją tożsamość na sztuce Krzysztofa Komedy, który spędził tu swoje młodzieńcze lata i stąd właśnie wyruszył na podbój świata. Choć festiwal ma dopiero siódmą edycję, sprawia wrażenie ukształtowanego i dojrzałego przedsięwzięcia. Filmy ogląda się tu, słuchając bardziej, niż oglądając. To ciekawe doświadczenie, bo kiedy idziemy tu do kina, zmieniamy swoją perspektywę odbioru. Zwracamy uwagę, w jaki sposób muzyka koresponduje z treścią filmu, jak wpływa na nasze emocje; a także, jak w materii filmowej wykorzystywane są znane wcześniej motywy, utwory, piosenki (bardzo ciekawie pod tym względem ogląda się np. „Człowieka z magicznym pudełkiem” Bodo Koxa). O Grand Prix Komeda (nagrodę za najlepszą muzykę w polskim filmie) walczą nowe polskie filmy. Są to: „Niewidzialne” (reż. Paweł Sala, muz. Marcin Krzyżanowski), "Zgoda" (reż. Maciej Sobieszczański, muz. Bartłomiej Gliniak), „Pewnego razu w listopadzie...” (reż. Andrzej Jakimowski, muz. Tomasz Gąssowski), „Amok” (reż. Kasia Adamik, muz. Antoni Komasa-Łazarkiewicz), "Człowiek z magicznym pudełkiem" (reż. Bodo Kox, muz. Sandro di Stefano), „Zwierzęta / Tiere” (reż. Greg Zglinski, muz. Bartosz Chajdecki), "Atak paniki" (reż. Paweł Maślona, muz. Radzimir Dębski).
Bodo Kox i Sebastian Stanki Stankiewicz, fot. Andrzej Staszok, Ostrowskie Centrum Kultury
Nowy dyrektor artystyczny festiwalu, krytyk i publicysta Łukasz Maciejewski, wokół sekcji konkursowej zbudował ciekawy program muzyczny, teatralny i literacki. A jednocześnie nie ma w tym chaosu, wszystko do siebie pasuje, dając wrażenie artystycznej spójności i dobrej jakości. Po południu skoczymy na wernisaż obrazów (!) Jana Kantego Pawluśkiewicza, potem na film, następnego dnia na promocję książki Magdaleny Grzebałkowskiej o Komedzie, a wieczorem, na Rynku, wysłuchamy ambitnego koncertu EABS - Repetitions - Letters to Krzysztof Komeda. Przyzwyczajeni do presji wielkich festiwali filmowych, ze zdumieniem obserwujemy, że na wszystko mamy czas, gdyż program, choć wypełniony szczelnie, nie jest przeładowany.
Myślę, że jednym z najważniejszych wydarzeń festiwalowych była promocja głośnej książki Grzebałkowskiej „Komeda. Osobiste życie jazzu”. 8 czerwca w Muzeum Miasta autorka spotkała się nie tylko z gośćmi festiwalu, ale przede wszystkim z mieszkańcami Ostrowa. Z wieloma z nich wcześniej przeprowadziła rozmowy. Na sali usiedli koledzy Komedy Trzcińskiego ze szkoły, którzy razem z nim pisali maturę, sąsiedzi, ci, którzy go pamiętają albo dziedziczą pamięć o wielkim artyście. Był także Tomasz Lach, syn Zofii Komedowej Trzcińskiej, który kilka dni wcześniej prezentował swoją książkę „Kumpel. O Komedzie, Zośce i innych”, szczególnie ciepło witany przez gości spotkania. Magdalena Grzebałkowska, nie schlebiając gospodarzom, potrafiła jednocześnie wykazać, że w karierze legendarnego kompozytora lata spędzone w Ostrowie miały znaczenie podstawowe (autorce, na podstawie znajomości miasta, miejsc, faktów udało się na przykład zweryfikować legendę o odkryciu talentu młodziutkiego artysty). W tym mieście setki osób mają swoją własną pamięć o Komedzie. Po kilkudziesięciu latach od śmierci artysty, pewne wydarzenia i fakty zacierają się, wyobrażenia potrafią wpływać na naszą pamięć. Niektórzy z mieszkańców przekazywali autorce swoje wersje wydarzeń związanych z Komedą Trzcińskim. Ale, jak zwróciła uwagę pisarka, każdy ma swoją pamięć o Komedzie, a ona sama nie rości sobie praw do monopolu na tyn obszarze.
Magdalena Grzebałkowska, fot. Andrzej Staszok, Ostrowskie Centrum Kultury
Zaskoczeniem było spotkanie z Janem Kantym Pawluśkiewiczem. Jeden z najsłynniejszym polskich kompozytorów dał się poznać jako autor świetnych obrazów krakowskich lajkoników, namalowanych w technice żel – artu. „Wielki artysta, a posługując się językiem współczesnym– wielki artysta multimedialny – Jan Kanty Pawluśkiewicz maluje żel-art. To autorskie <<maluje żel-art>> jest hasłem, które indywidualizuje i jednocześnie objaśnia jego twórczość malarską – pisze o twórczości Pawluśkiewicza Piotr Uznamski. - Skrupulantom wyjaśnię, że jego obrazy w technice mieszanej na papierze malowane są tuszami i wielobarwnymi, świetlistymi żelami na czarnym podkładzie tuszowym, czasem z dodatkiem akwareli i pastelu. A wrażliwcom wystarczy, gdy powiem, że te obrazy są po prostu żel-artami. Są też ukłonem dla hinduskiego wynalazku żelu, barwnika organicznego, przez mądrych Japończyków zamkniętego w długopisach przy użyciu nowoczesnych technologii”. Prosto z wernisażu goście przenieśli się do Ostrowskiego Centrum Kultury, gdzie artysta zaprezentował swoje kolejne zaskakujące dzieło – wernisaż multimedialny „Ściany – 3D”.
Jan Kanty Pawluśkiewicz, dyrektor OCK Sebastian Górski, fot. Andrzej Staszok, Ostrowskie Centrum Kultury
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja: 10.06.2018
43. FPFF w Gdyni poszukuje wolontariuszy
58. KFF: Forum Dokumentu i Animacji (cz. II). Zmiany w ustawie o zbiorowym zarządzie!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024