PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Uważny na los człowieka z tzw. prowincji, pełen empatii dla przyrody, zapalony kibic piłki nożnej. Leszek Staroń 10 kwietnia kończy 80 lat.
Majestatycznie siwe włosy, mocna postawa ciała i bujne wąsy, którymi mógłby obdarować protagonistów swoich wczesnych filmów. To prawie niezmienny od lat wizerunek Leszka Staronia, scenarzysty i reżysera, a okazjonalnie również aktora-epizodysty.

 

W Wolnej sobocie (1977) – chyba najgłośniejszym jego dziele – jest scena, w której woźnica konny z Bieszczad, Gawełek, pierwszy raz spotyka się z rewelacjami, jakoby człowiek pochodził od małpy. Scena ta stała się kultowa i niekiedy wykorzystuje się ją w internetowych wojenkach ewolucjonistów z kreacjonistami. Pojawia się w różnych kontekstach – czasami jako humorystyczne skomentowanie ciemnogrodzkich poglądów, innym razem jako retoryczne „zaoranie” adwersarza.

 

Leszek Staroń, w tym pierwszym wyreżyserowanym przez siebie filmie, wespół ze scenarzystą Jerzym Janickim, stworzył opowieść, która rozgrywa się gdzieś pośrodku dwóch światów – jest klarowna narracyjnie, analityczna wobec ówczesnego proletariatu, ale również ciepła, bez cienia protekcjonalizmu. Do tego potrzebna jest czułość kamery i otwartość umysłu, czego Staroniowi nigdy nie brakowało. Jego szczególna wrażliwość w tym zawodzie oddaliła go w późniejszych latach od kina fabularnego na rzecz dokumentalistyki. Jako reżyser jest bardzo mocno ukryty w swoich obrazach, ale wciąż czuć, że najbardziej odpowiada mu rola artystyczna, podobna do Waldusia z jego Chłopca (1981) – wrażliwego fotografa, który obsesyjnie wręcz dąży do opowiadania o świecie za pomocą obrazu.

 

Droga zawodowa Staronia zaczęła się m.in. od współpracy reżyserskiej przy filmach Jerzego Łomnickiego – dokumentalnej Trosce (19701) i fabularnym Poślizgu (1972), do którego na plan trafił zaraz po ukończeniu Wydziału Reżyserii łódzkiej Szkoły Filmowej.

 

Jeśli by wydestylować esencję z jego kina, widać kilka powtarzających się motywów. Często wracają koń i miasto jako symbole organicznie wręcz sprzężone z człowiekiem, a także sport, będący idealnym materiałem do rzeźbienia wnikliwej refleksji na temat epok oraz temperatury polityczno-ustrojowej. W Zabijaniu koni z 1982 roku bohater (ponownie grany przez Wojciecha Siemiona jako Gawełka), czyli „chłop z chłopa”, zmuszony jest wyjechać do metropolii, ale tym razem – z przymusu. Czekają tam na niego synowie dybiący na majątek staruszka, który nie może się pogodzić z tym, że musiałby opuścić ziemię oraz ukochane konie. Film mógłby zresztą uchodzić jako suplement do Wolnej soboty, opowiadający o dalszych losach furmana.

 

A dlaczego sport? Staroń, prywatnie kibic piłki nożnej, dwa razy pochylił się w swoich dokumentach nad reprezentacją Polonii Bytom. Mecze o polskość z 2012 roku to fabularyzowana historia drużyny, która mocno wpisana jest w kontekst polityczny początków lat 20. ubiegłego wieku. Staroń, z typową dla siebie wnikliwością, stawia tezę, że masowe pojawianie się klubów w tamtym czasie to manifestacja propagandy polskości, co należy rozumieć jako pozytywny efekt mnożenia bytów nad potrzebę. W kontynuacji z 2015 (Nadejdą jeszcze chwile) opowiada o reaktywacji Polonii po drugiej wojnie światowej aż do czasów współczesnych.

 

Życzymy Panu Leszkowi zdrowia, nieustannej ciekawości świata i – jeśli to możliwe – wielu efektownych bramek strzelonych przez bytomskich piłkarzy!

Jakub Koisz
SFP
Ostatnia aktualizacja:  26.04.2018
Zobacz również
fot. SFP
„Ava" zwycięskim filmem 4. edycji Scope100
ŻUBROFFKA: Trwa nabór
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll