Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
WYDARZENIA
14.08.2017
- Kręcimy absolutnie zwariowaną komedię dla dzieci, młodzieży i dorosłych. W „Władcy przygód. Stąd do Oblivio” jest wszystko: przygoda, humor, radość, smutek i żal, trochę horroru, kraksy samochodowe, eksplozje, łowcy głów - swój nowy film zapowiada Tomasz Szafrański. Byliśmy na planie w Krakowie.
- "Władcy przygód. Stąd do Oblivio"
(dawny tytuł „Rock’n’Roll Eddie”) to trochę taki "E.T.", film, który jest smutny i wesoły zarazem; film, który daje dużo nadziei - dodaje Tomasz Szafrański, który reżyseruje na podstawie własnego scenariusza. Głównymi bohaterami są dzieci - młody naukowiec i bardzo rezolutny chłopiec Franek oraz żywiołowa i zwariowana Izka. Towarzyszy im dorosły z innego świata - tytułowy Eddie. Izka wymusza na Franku, by ten wtajemniczył ją w swój najnowszy naukowy plan skonstruowania latającego wynalazku. Eksperyment wymyka się spod kontroli i oboje niespodziewanie przebijają dziurę do innego świata – tajemniczej i groźnej krainy Oblivio. Właśnie stamtąd przybywa Eddie...
Krótkie odwiedziny na planie pozwalają wierzyć, że czeka nas dużo filmowej przygody i frajdy. Twórcy zarażają swoim entuzjazmem. - Jeszcze jestem na adrenalinie. Przed chwilą robiłam scenę akcji - kaskaderską! - w której na motocyklu wiozłam dwójkę dzieci i jeszcze dorosłego mężczyznę. Nie wiem, jak się tam pomieściliśmy, ale udało się! Cudowna praca. Musicie to zobaczyć - zachęca Kamila Bujalska, która z Tomaszem Szafrańskim współpracowała już przy „Klubie Włóczykijów”. Teraz gra Violę, siostrę Izki. Ma na sobie zwariowany kostium: pełen kolorów, radosny, podkreślony charakteryzacją. - Moja postać jest dość przerysowana, cudownie napisana przez Tomasza Szafrańskiego. Oczywiście, macza swoje palce w intrydze - wyjaśnia aktorka i zachwala pracę całego pionu artystycznego, ale i producenckiego.
- Kręciliśmy też dziś scenę, w której Łowcy Głów wysadzają w powietrze ścianę Archiwum Dokumentów Utajnionych. Wylatuje zza niej mnóstwo tajnych dokumentów - wśród nich dowód na to, że Amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu - uchyla rąbka tajemnicy Tomasz Szafrański. Archiwum Dokumentów Utajnionych grane jest przez Dom Gościnny Uniwersytetu Jagiellońskiego w podkrakowskich Przegorzałach (tu często z Plenerem Filmowym zagląda Sławomir Idziak, a Jacek Bromski kręcił niektóre ze scen „Uwikłania”).
- To będzie wyjątkowy film. Czegoś takiego jeszcze w polskiej kinematografii nie było. Jest o tyle wyjątkowy, że nie jest kręcony tak realistycznie - przekonuje Maciej Makowski, który wciela się w Eddiego. - Będzie miał swoją bardzo interesującą formę wizualną. Sam nie mogę się doczekać, żeby obejrzeć go w całości. Widziałem pojedyncze, surowe ujęcia z różnych scen i moim zdaniem to będzie petarda.
Po planie Maciej Makowski chodzi z baczkami, w czarnej, skórzanej kurtce i szalonym t-shircie w ważki. Jakby Elvis?! - Trochę tak. Eddie pochodzi z planety Oblivio, z której pochodził również Elvis. Był jego wujkiem - wyjaśnia Tomasz Szafrański. - Eddie jest wzorowany na Presleyu. Przybywa do naszego świata z innej rzeczywistości. Dla nowych przyjaciół jest trochę aniołem. Ma ich też podnieść na duchu i dobrze się bawić. Kocha wolność. Szaleństwo go nie opuszcza. Ma ze sobą gitarę, na której porządnie gra. Jeździ na motorze - przybliża swojego bohatera Makowski. - Świetnie czuję się w tej roli, acz przygotowania były BARDZO intensywne. Tomek jest BARDZO wymagającym reżyserem i BARDZO wysoko stawia aktorom poprzeczkę. Musiałem przefarbować włosy, zapuścić pekaesy i nauczyć się jazdy na motorze oraz gry na gitarze. Do tego - pod okiem kaskaderów - opanowywałem skomplikowane ewolucje. Na takie wyzwanie aktorskie czeka się latami, a może nawet przez całe życie.
Sam film powstaje jednak w bardzo sprawnym tempie. - Ta ekipa pracuje szybko i konkretnie - podkreśla Darek Nosal z Krakow Film Commission. "Władcy przygód. Stąd do Oblivio" został dofinansowany kwotą 100 000 zł netto w ramach IX konkursu Regionalnego Funduszu Filmowego w Krakowie, ze środków Województwa Małopolskiego i Miasta Krakowa. - Po przeczytaniu scenariusza, razem z naszymi ekspertami (z komisji konkursowej - przyp. red.), jednogłośnie stwierdziliśmy, że to film wart wsparcia przez miasto i województwo. Bardzo dobrze się go czytało. Potrafiłem zwizualizować sobie to, jak będzie wyglądał. W Polsce dawno takiego filmu nie było. Jest w nim tajemnica i baśniowość - wymienia atuty "Władcy przygód. Stąd do Oblivio" Darek Nosal. - Nie mamy też wątpliwości, że rozległe, nie tylko polskie, ale i zagraniczne, amerykańskie doświadczenie Tomka Szafrańskiego pozwoli zrobić film z prawdziwego zdarzenia.
Tomasz Szafrański nie tylko wyreżyserował „Klub Włóczykijów”, ale pracował także dla Disneya nad produkcjami „Do dzwonka” i „Do dzwonka Cafe”. - Gdy Disney zaproponował mi współpracę, nie od razu się zdecydowałem. Zajmowałem się wówczas innymi serialami. Pomyślałem jednak, że przyjmę propozycję, żeby nauczyć się pracy z dziećmi - wyjaśnia filmowiec. - Kiedy zacząłem, okazało się, że to olbrzymia frajda i że z dziećmi nigdy nic nie jest niemożliwe. Odkryłem, że to jest coś, co chciałbym robić.
Scenariusz filmu "Władcy przygód. Stąd do Oblivio" napisał w dwa miesiące. Dłużej trwały poszukiwania dziecięcych aktorów. Ostatecznie we Franka wciela się 10-letni Szymon Radzimierski, a w Izkę - Weronika Kaczmarczyk. - Weronika została znaleziona po kilku miesiącach poszukiwań, a Szymon właściwie w ostatniej chwili, gdy mieliśmy już nóż na gardle - śmieje się reżyser. - Było kilku dobrych kandydatów, ale... przed podjęciem ostatecznej decyzji musiałem mieć absolutną pewność. Wiedziałem, że „mój” Franek gdzieś w Polsce jest. Znajomy zwrócił moją uwagę na Szymona, który jest młodym podróżnikiem. Prowadzi dwujęzycznego bloga http://planetkiwi.pl i napisał książkę „Dziennik łowcy przygód. Exstremalne Borneo”. Gdy pojawił się na castingu, wiedziałem, że to on.
- Miałem takie ciche marzenie, żeby zagrać w filmie, ale nigdy o nim nikomu nie mówiłem. Wydawało mi się nierealne - wspomina Szymon Radzimierski. - Byłem w szoku, że przeszedłem pierwszy casting. Potem poszedłem na drugi, a jak już zacząłem, to musiałem skończyć. Zawsze zastanawiałem się, jak oni robią te różne rzeczy w filmach, że ktoś lata... To niesamowite, ciekawe przeżycie oglądać to wszystko od drugiej strony.
Reżyser nie ma żadnej szczególnej metody na pracę z dziećmi. - Pracuję z nimi tak, jak z dorosłymi - odpowiada na pytanie. - Szymon i Weronika są bardzo uzdolnieni i solidnie przygotowani - komentuje Maciej Makowski. - W zderzeniu z dzieckiem każda nieprawda będzie widoczna dwa razy bardziej. Jest w nich niezwykła prawda i naturalność, które dla aktora stają się pewnego rodzaju papierkiem lakmusowym.
Premiera "Władcy przygód. Stąd do Oblivio" planowana jest na 2019 rok, a dystrybutorem jest Mówi Serwis. Za zdjęcia do filmu odpowiada Michał Grabowski, a producentem jest firma Dogoda Media. Łącznie na planie ekipa zdjęciowa spędzi 36 dni. Poza Krakowem zdjęcia realizowane będą w Warszawie, Białymstoku, Poznaniu, Rzeszowie, Bożkowie i Wrocławiu. Film otrzymał dofinansowanie ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej oraz Regionalnego Funduszu Filmowego Poznań i Estrady Poznańskiej, Miasta Białystok, Regionalnego Funduszu Filmowego w Krakowie ze środków budżetu Gminy Miejskiej Kraków i budżetu Województwa Małopolskiego, Województwa Podkarpackiego i Miasta Rzeszów.
Krótkie odwiedziny na planie pozwalają wierzyć, że czeka nas dużo filmowej przygody i frajdy. Twórcy zarażają swoim entuzjazmem. - Jeszcze jestem na adrenalinie. Przed chwilą robiłam scenę akcji - kaskaderską! - w której na motocyklu wiozłam dwójkę dzieci i jeszcze dorosłego mężczyznę. Nie wiem, jak się tam pomieściliśmy, ale udało się! Cudowna praca. Musicie to zobaczyć - zachęca Kamila Bujalska, która z Tomaszem Szafrańskim współpracowała już przy „Klubie Włóczykijów”. Teraz gra Violę, siostrę Izki. Ma na sobie zwariowany kostium: pełen kolorów, radosny, podkreślony charakteryzacją. - Moja postać jest dość przerysowana, cudownie napisana przez Tomasza Szafrańskiego. Oczywiście, macza swoje palce w intrydze - wyjaśnia aktorka i zachwala pracę całego pionu artystycznego, ale i producenckiego.
- Kręciliśmy też dziś scenę, w której Łowcy Głów wysadzają w powietrze ścianę Archiwum Dokumentów Utajnionych. Wylatuje zza niej mnóstwo tajnych dokumentów - wśród nich dowód na to, że Amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu - uchyla rąbka tajemnicy Tomasz Szafrański. Archiwum Dokumentów Utajnionych grane jest przez Dom Gościnny Uniwersytetu Jagiellońskiego w podkrakowskich Przegorzałach (tu często z Plenerem Filmowym zagląda Sławomir Idziak, a Jacek Bromski kręcił niektóre ze scen „Uwikłania”).
- To będzie wyjątkowy film. Czegoś takiego jeszcze w polskiej kinematografii nie było. Jest o tyle wyjątkowy, że nie jest kręcony tak realistycznie - przekonuje Maciej Makowski, który wciela się w Eddiego. - Będzie miał swoją bardzo interesującą formę wizualną. Sam nie mogę się doczekać, żeby obejrzeć go w całości. Widziałem pojedyncze, surowe ujęcia z różnych scen i moim zdaniem to będzie petarda.
Po planie Maciej Makowski chodzi z baczkami, w czarnej, skórzanej kurtce i szalonym t-shircie w ważki. Jakby Elvis?! - Trochę tak. Eddie pochodzi z planety Oblivio, z której pochodził również Elvis. Był jego wujkiem - wyjaśnia Tomasz Szafrański. - Eddie jest wzorowany na Presleyu. Przybywa do naszego świata z innej rzeczywistości. Dla nowych przyjaciół jest trochę aniołem. Ma ich też podnieść na duchu i dobrze się bawić. Kocha wolność. Szaleństwo go nie opuszcza. Ma ze sobą gitarę, na której porządnie gra. Jeździ na motorze - przybliża swojego bohatera Makowski. - Świetnie czuję się w tej roli, acz przygotowania były BARDZO intensywne. Tomek jest BARDZO wymagającym reżyserem i BARDZO wysoko stawia aktorom poprzeczkę. Musiałem przefarbować włosy, zapuścić pekaesy i nauczyć się jazdy na motorze oraz gry na gitarze. Do tego - pod okiem kaskaderów - opanowywałem skomplikowane ewolucje. Na takie wyzwanie aktorskie czeka się latami, a może nawet przez całe życie.
Sam film powstaje jednak w bardzo sprawnym tempie. - Ta ekipa pracuje szybko i konkretnie - podkreśla Darek Nosal z Krakow Film Commission. "Władcy przygód. Stąd do Oblivio" został dofinansowany kwotą 100 000 zł netto w ramach IX konkursu Regionalnego Funduszu Filmowego w Krakowie, ze środków Województwa Małopolskiego i Miasta Krakowa. - Po przeczytaniu scenariusza, razem z naszymi ekspertami (z komisji konkursowej - przyp. red.), jednogłośnie stwierdziliśmy, że to film wart wsparcia przez miasto i województwo. Bardzo dobrze się go czytało. Potrafiłem zwizualizować sobie to, jak będzie wyglądał. W Polsce dawno takiego filmu nie było. Jest w nim tajemnica i baśniowość - wymienia atuty "Władcy przygód. Stąd do Oblivio" Darek Nosal. - Nie mamy też wątpliwości, że rozległe, nie tylko polskie, ale i zagraniczne, amerykańskie doświadczenie Tomka Szafrańskiego pozwoli zrobić film z prawdziwego zdarzenia.
Tomasz Szafrański nie tylko wyreżyserował „Klub Włóczykijów”, ale pracował także dla Disneya nad produkcjami „Do dzwonka” i „Do dzwonka Cafe”. - Gdy Disney zaproponował mi współpracę, nie od razu się zdecydowałem. Zajmowałem się wówczas innymi serialami. Pomyślałem jednak, że przyjmę propozycję, żeby nauczyć się pracy z dziećmi - wyjaśnia filmowiec. - Kiedy zacząłem, okazało się, że to olbrzymia frajda i że z dziećmi nigdy nic nie jest niemożliwe. Odkryłem, że to jest coś, co chciałbym robić.
Scenariusz filmu "Władcy przygód. Stąd do Oblivio" napisał w dwa miesiące. Dłużej trwały poszukiwania dziecięcych aktorów. Ostatecznie we Franka wciela się 10-letni Szymon Radzimierski, a w Izkę - Weronika Kaczmarczyk. - Weronika została znaleziona po kilku miesiącach poszukiwań, a Szymon właściwie w ostatniej chwili, gdy mieliśmy już nóż na gardle - śmieje się reżyser. - Było kilku dobrych kandydatów, ale... przed podjęciem ostatecznej decyzji musiałem mieć absolutną pewność. Wiedziałem, że „mój” Franek gdzieś w Polsce jest. Znajomy zwrócił moją uwagę na Szymona, który jest młodym podróżnikiem. Prowadzi dwujęzycznego bloga http://planetkiwi.pl i napisał książkę „Dziennik łowcy przygód. Exstremalne Borneo”. Gdy pojawił się na castingu, wiedziałem, że to on.
- Miałem takie ciche marzenie, żeby zagrać w filmie, ale nigdy o nim nikomu nie mówiłem. Wydawało mi się nierealne - wspomina Szymon Radzimierski. - Byłem w szoku, że przeszedłem pierwszy casting. Potem poszedłem na drugi, a jak już zacząłem, to musiałem skończyć. Zawsze zastanawiałem się, jak oni robią te różne rzeczy w filmach, że ktoś lata... To niesamowite, ciekawe przeżycie oglądać to wszystko od drugiej strony.
Reżyser nie ma żadnej szczególnej metody na pracę z dziećmi. - Pracuję z nimi tak, jak z dorosłymi - odpowiada na pytanie. - Szymon i Weronika są bardzo uzdolnieni i solidnie przygotowani - komentuje Maciej Makowski. - W zderzeniu z dzieckiem każda nieprawda będzie widoczna dwa razy bardziej. Jest w nich niezwykła prawda i naturalność, które dla aktora stają się pewnego rodzaju papierkiem lakmusowym.
Dagmara Romanowska/AK
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja: 10.12.2018
Upływa termina zgłoszeń na Pitching Forum podczas festiwalu „Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci”
Letnie Tanie Kinobranie pod Baranami: poznaj sierpniowy repertuar
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024