Po
jednej stronie stołu zasiedli reżyserzy: Bartosz Kruhlik („Żar”,
„Adaptacja”), Karol Starnawski („Drogi Karolu...”,
„Przedziały) i Damian Kocur („To, czego chcę”, „Powrót”).
Z drugiej usytuowali się literaci: Natalia Fiedorczuk-Cieślak,
Aleksandra Zielińska oraz Grzegorz Uzdański. Pomost stanowiły Ola
Salwa, prowadząca spotkanie i Liwia Mądzik, kierownik programów
dla młodych twórców w Studiu Munka- SFP. Zespół Literacki to
powrót do tradycji dawnych Zespołów Filmowych, gdzie pisarze tacy
jak Tadeusz Konwicki czy Ernest Bryll byli kierownikami literackimi,
z którym scenarzyści konsultowali swoje teksty. Zespół
tworzą: Natalia Fiedorczuk-Cieślak, Grzegorz Uzdański, Aleksandra
Zielińska oraz nieobecny w Kazimierzu Dolnym Jakub Małecki. Prace
Zespołu koordynuje dziennikarka i krytyk literacki Justyna
Sobolewska. - Na początku roku na zjeździe organizowanym
przez Koło Młodych SFP w Serocku spotkali się filmowcy i literaci.
Wtedy okazało się, że te zbiory się nie przenikają i nie mają
pojęcia o swoim funkcjonowaniu, a istnieje potrzeba kooperowania.
Dzięki temu powstał Zespół Literacki – komentowała Liwia
Mądzik.
Uczestnicy spotkania, fot. Jacek Czerwiński/SFP
Karol
Starnawski mówił o spojrzeniu z zewnątrz, czyli dystansie i
świeżości konsultanta literackiego. - Dla mnie istotny jest warsztat literatów. Często przygotowuje scenariusze
indywidualnie, a pisarz może przyspieszyć taki proces – dodał. Bartosz Kruhlik od literatów chciałby nauczyć się przygotowywania
konstrukcji wiarygodnej postaci. - Pisarze są w tym najlepsi –
mówił - To zderzenie dwóch głów i sposobów myślenia.
Interesujący punkt widzenia przedstawił Damian Kocur. - Kino i
literatura są daleko od siebie. Obie dziedziny sztuki czerpią
jednak z rzeczywistości. Dobrze jest zatem porozmawiać z
inteligentnym człowiekiem, bo to nas wzbogaca i pozwala zburzyć
ograniczenia– przyznał.
Bartosz Kruhlik, Damian Kocur, Karol Starnawski, fot. Jacek Czerwiński/SFP
Młodzi
literaci opowiadali o doświadczeniach wynikających z przebytych
konsultacji. Aleksandra Zielińska przyznała, że współpraca
układa się indywidualnie, bo zależy od reżysera i historii, którą
chce opowiedzieć – jej dramaturgii, formy czy kompozycji. -
Zadajemy pytania i inspirujemy się – mówiła. - Nasza praca –
kontynuowała Natalia
Fiedorczuk-Cieślak polega na uporządkowaniu napisanego tekstu i
ustaleniu czy jest rytmiczny, wciągający i dobrze brzmi. Grzegorz
Uzdański dodał, że każdy potrzebuje takiej pomocy. - Jesteśmy drugą osobą, która czyta scenariusz.
Aleksandra
Zielińska, Natalia Fiedorczuk-Cieślak, Grzegorz Uzdański, fot. Jacek Czerwiński/SFP
Zebrani
zgodzili się, że autorowi trudno mieć dystans do własnego tekstu,
omówili problem ego twórcy i podejścia do krytyki. - Każdy kto
wydał na świat jakiś artefakt musi zmierzyć się z krytyką. To moment
prawdy o samym sobie – uznała Fiedorczuk-Cieślak.
Literatom i reżyserom zależy, aby film był jak najlepszy. Sensowne
uwagi krytyczne mogą wpłynąć na zmianę scenariusza. Damian Kocur
przyznał jednak, że nie ma możliwości pójścia na kompromis.
Fiedorczuk-Cieślak odpowiedziała, że nie chodzi o ograniczanie
artystycznego szaleństwa, ale sensowną dyskusję nad tekstem. Bartosz Kruhlik przyznał,że dawno nie
było w środowisku połączenia filmu i literatury. - To
niewiarygodnie pomocne, czuję się,że stoję na dwóch nogach –
mówił. Współpraca powinna przede wszystkim dopełniać i
wzbogacać scenariusze, które w następnym etapie przekształcą się w filmy.
Stowarzyszenie Filmowców Polskich jest partnerem 11. Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi.