"Ślady" przypominają
profesora Łódzkiej Szkoły Filmowej, reżysera wybitnych dzieł „Sanatorium pod Klepsydrą” czy „Lalki” Wojciecha Jerzego
Hasa. Zrealizowany w 2012 roku film podzielony jest na trzy części
składające się z wypowiedzi reżyserów będących studentami
Hasa. Robert Gliński pyta ich o moment poznania, szkolne doświadczenia i inspiracje wyniesione ze spotkań z profesorem. Tytuł filmu nie jest
przypadkowy, ponieważ Has wywarł znaczący ślad na wielu
reżyserach, którzy uczyli się zawodu pod jego okiem. Mistrza
wspominają m.in. Małgorzata Szumowska, Dorota Kędzierzawska,
Joanna Dylewska, Jacek Bromski, Janusz Kijowski, Borys Lankosz, Piotr
Trzaskalski. Twórcy opowiadają o „hasówkach”, czyli
ćwiczeniach montażowych polegających na opowiadaniu obrazem.Wojciech Jerzy Has uważał, że w procesie tworzenia filmu istotna jest forma, a dopiero potem
przychodzi treść. Reżyserzy zwracają uwagę na pozawerbalane
porozumienie z profesorem. Niewiele mogli od niego usłyszeć, ale
jego rady okazywały się niezwykle cenne. Odnosiły się do zagadnień czasu i
wyobraźni.
Robert Gliński, fot. Jacek Czerwiński/SFP
Rozmowę po projekcji „Śladów” poprowadziła Grażyna Torbicka, dyrektor artystyczna Dwóch Brzegów. - Mistrzów się słucha. To buduje fundamenty do dalszej drogi twórczej. Każdy z moich rozmówców otrzymał coś od profesora. To jest fantastyczne – mówił bohater Lekcji Kina. Opowiadając o długich ujęciach Gliński nawiązał do tajemnicy taśmy filmowej. Twórca nigdy do końca nie wie, jak finalnie będzie wyglądał mastershot. Odnosząc się do kategorii czasu w filmie mówił o dyscyplinie. - Gdy nie używamy taśmy filmowej znika dyscyplina na planie, ale jej brak powoduje, że mamy mniej czasu. On jest za to najważniejszy dla producenta, który liczy pieniądze i obcina dni zdjęciowe reżyserowi – zwrócił uwagę Gliński. W zawodzie filmowca liczą się skrajne umiejętności. Z jednej strony trzeba być pewnym siebie, z drugiej mieć ciągle artystyczne wątpliwości.
Robert Gliński i uczestnicy castingu, fot. Jacek Czerwiński/SFP
Twórca „Cześć,
Tereska”, „Kamieni na szaniec” czy "Wróżb kumaka" w trzeciej części wystąpienia
zaprosił publiczność na casting. - Najważniejsze podczas wyboru
niezawodowych aktorów jest znalezienie w nich prawdy. Szukając
amatora do filmu liczy się naturalność – mówił Gliński.
Wyłonił z publiczności dwie pary, które odegrały scenki kłótni,
jak również zaprezentowały przygotowany tekst. Widzowie mogli
śledzić ich dokonania na dużym ekranie.
Grażyna Torbicka i Robert Gliński, fot. Jacek Czerwiński/SFP
Stowarzyszenie Filmowców Polskich jest partnerem 11. Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi.