Beata Poprawa: Kina plenerowe w Polsce są oblegane, ale nie są one pomysłem nowym. Już w latach 50. cieszyły się dużą popularnością. Wracają państwo do tradycji?
Paweł Adamski: Próbuję odnaleźć klucz, by kontynuować dobre zwyczaje i robić to w nowoczesny sposób, z wykorzystaniem nowych technologii. Jeśli jest piękna tradycja, która przez lata się sprawdzała, to dlaczego z niej nie skorzystać? Odnaleźliśmy zdjęcia z lat 60. i początku 70., z pokazów na jednym z najstarszych kortów w Europie – centralnym korcie tenisowym w Sopocie. W 2007 przywróciliśmy pokazy w tym miejscu. Mimo tego, że nie było to najpiękniejsze lato, kino cieszyło się ogromnym powodzeniem. Okazało się, że są setki ludzi, którzy pamiętają projekcje w tym miejscu sprzed 50 lat!
Kino na kortach się skończyło. Co było dalej?
W naturalny sposób, rok później, przenieśliśmy się na najszerszą część sopockiego molo. Pamiętam moment, gdy ekran stanął w tym miejscu! Ekran z widokiem na Klif Orłowski – coś wspaniałego. W 2009 roku dołączyło Zakopane, które od ponad 50 lat jest miastem partnerskim Sopotu. Stworzyliśmy najdłuższy wakacyjny festiwal filmowy, projekcje odbywają się codziennie przez całe dwa miesiące – dokładnie 62 dni w Sopocie i Zakopanem, a filmy co roku ogląda ponad 100 tys. widzów.
Ma to również związek ze słynnym pociągiem filmowym Monciak-Krupówki?
Tak, jednocześnie wspólnie z PKP Intercity wyprodukowaliśmy 4 Wagony Filmowe. Pociąg jechał 17 godzin, na krańcach pociągów znajdowały się zaciemnione, klimatyzowane sale kinowe na 70 osób. Rodzicami chrzestnymi tego pomysłu byli Kasia Figura i Piotr Siwkiewicz – słynny duet z „Pociągu do Hollywood”Radosława Piwowarskiego. Pociąg przemierzał Polskę przez 6 lat i przejechał ponad 400 tys. km, czyli tak jakby objechał ziemię 10 razy.
Dlaczego inicjatywa ta wygasła?
Zmieniła się technologia. Pojawiło się Pendolino, co znacząco skróciło podróż. Trudnością też były stale zmieniające się władze kolei. Co roku nowi dyrektorzy, marketingowcy, których trzeba na nowo przekonywać do naszego pomysłu...
Wróćmy do kina plenerowego. Sopot, Zakopane, pojawiły się nowe lokalizacje?
Chcieliśmy dotrzeć do miejsc, w których wypoczywają Polacy – nad morze, w góry i na Mazury. Do Zakopanego i Sopotu dołączyło Giżycko. W stolicy Mazur było kiedyś kino plenerowe o żartobliwej nazwie „Komar”, gdzie ponad 600 osób oglądało filmy w parku niedaleko plaży. Historia kołem się toczy. Projekcje na Mazurach odbywają się w środy i czwartki. W Giżycku dodatkowo uruchomiliśmy specjalną częstotliwość radiową 89,1 Mhz. Ekran stoi przy samej Ekomarinie, więc można przycumować jacht i oglądać filmy, słuchając ścieżki dźwiękowej z głośników na jachcie. To pierwsze w Europie kino jachtowe!