PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  6.05.2017
Tematem nowego numeru „Magazynu Filmowego” (nr 5/2017) jest rodzime science fiction. Oto fragment artykułu Jacka Nowakowskiego, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już w połowie maja.
Polskie kino przedwojenne nie było zainteresowane gatunkiem science fiction. Nie mieliśmy swojego „Metropolis” czy „Aelity”, jak sąsiednie kraje – Niemcy czy Związek Radziecki. Nasi twórcy zawsze chętniej spełniali się w innych gatunkach sztuki fantastycznej, przede wszystkim w grozie i baśni. Stąd, nieliczna wprawdzie, obecność utworów w rodzaju „Pana Twardowskiego” (1921) Wiktora Biegańskiego czy „Dybuka” (1936) Michała Waszyńskiego, zrealizowanego zresztą w jidysz. Mocno związana z tradycją romantyczną, jak cała polska kultura, rodzima kinematografia interesowała się bardziej widmami i upiorami niż wizjami podboju kosmosu i robotyką.

Po drugiej wojnie światowej nie zmieniło się tak wiele, nasze kino nadal było z ducha romantyczne, ale już śmielej radziło sobie z science fiction, być może pod wpływem rozkwitu literatury tego typu. Stąd nie dziwi, że polska fantastyka naukowa to w dużej mierze recepcja twórczości Stanisława Lema na ekranie kinowym i telewizyjnym.

Do twórczości Lema polscy (jak i światowi) filmowcy podchodzili często z pewną rezerwą, nie dość odważnie, by zaproponować oryginalny ekwiwalent jego utworów, albo też – rzadziej – dość swobodnie pozwalając sobie na spore odstępstwa od pierwowzorów. Kluczowe zagadnienia humanistyczne, takie jak kwestia możliwości poznawczych człowieka czy jego tożsamości, sprawa relacji realne – wirtualne, obecność i status sztucznej inteligencji wśród ludzi, wreszcie wyłaniający się z tej twórczości model istnienia posthumanistycznego stały się wyzwaniami, których potrzebowało i wciąż potrzebuje filmowe SF.

Pierwsze filmy, jakie powstały na podstawie twórczości autora „Niezwyciężonego”, wynikały z uwarunkowań geopolitycznych, a także dominującej poetyki realizmu socjalistycznego, której wyznaczniki odcisnęły piętno zarówno na utworach pisarza, jak i dziełach filmowców. Dotyczy to pierwszej wydanej w formie książkowej powieści fantastycznonaukowej Lema „Astronauci” (1951) oraz jej wersji kinowej "Milcząca gwiazda" (1960), zrobionej przez reżysera z NRD Kurta Maetziga, w koprodukcji z „zaprzyjaźnionym” krajem zza wschodniej granicy oraz drugiej w tej formie powieści „Obłok Magellana” i filmu „Ikaria XB-1” (reż. Jindřich Polák) z1963 roku, zrealizowanego już bez udziału Polaków w równie „bratniej” Czechosłowacji.

"Milcząca gwiazda" powstała na bazie scenariusza napisanego przez Maetziga z Janem Fethke, podążając mocno za antywojennym przesłaniem, jakie znajdziemy w „Astronautach”. Z naszej planety wyrusza statek kosmiczny Pantokrator z misją odnalezienia wysoko rozwiniętej cywilizacji na Wenus, ale okazuje się, że w wyniku wybuchu, prawdopodobnie neutronowego, życie zostało tam zniszczone, zresztą tuż przed planowaną inwazją Wenusjan na Ziemię. Film zrealizowano z rozmachem inscenizacyjnym i technicznym (zapewne dzięki możliwościom berlińskiej wytwórni DEFA), robiącą wrażenie scenografią (polski udział Anatola Radzinowicza) i konsekwentnie podporządkowaną stronie wizualnej muzyką Andrzeja Markowskiego. Wiele też, niestety, znajdziemy w nim wad, zwłaszcza w uproszczeniach fabularnych i deklaratywnych dialogach przypominających przemówienia, a przede wszystkim słabości polegających na pozbawieniu filmu niuansów dotyczących motywacji postaci oraz odtwarzaniu historii Wenusjan. Całość prowadziła do prostej, propagandowej myśli negującej zbrojenia i wszelkie inne owoce kapitalizmu.

Jacek Nowakowski
Magazyn Filmowy (5/2017)
Ostatnia aktualizacja:  8.05.2017
Zobacz również
fot. SF Kadr/Filmoteka Narodowa
Marek Serafiński laureatem honorowym O!PLA
Kazimierz Karabasz – dokumentalista honoris causa
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll