Marcin Radomski: Z jakich tytułów jesteś w tym roku najbardziej zadowolony?
Łukasz Maciejewski: Dyplomatycznie można by odpowiedzieć, że ze wszystkich. Praktycznie każdy film, który sobie wymarzyłem uda się nam pokazać. Zaprezentujemy kilka przedpremier m.in. znakomity film otwarcia, czyli „Zwierzęta” Grega Zglińskiego, świetnie przyjęty na festiwalu w Berlinie. To pierwszy pokaz w Polsce. Podobnie jak nagrodzony na tym samym festiwalu film zamknięcia „Butterfly kisses” Rafała Kapelińskiego. Publiczność zobaczy też „Szatan kazał tańczyć” Kasi Rosłaniec, „Wspomnienie lata” Adama Guzińskiego, dwa filmy Adama Sikory „Powrót giganta” i „Miłość w mieście ogrodów” współreżyserowany z Ingmarem Villqistem. Nie wiem, jak maleńki Cieszyn to uniesie, ale będą ogromne ekipy filmowców. Przyjedzie siedemdziesięcioro twórców z Polski. To są nazwiska robiące ogromne wrażenie.
W programie dostrzegłem również ostatni film z udziałem Danuty Szaflarskiej.
To
„Mamuśka i inni pomyleńcy w rodzinie” w reżyserii Ibolyi Fekete. Pokaz stanie
się pretekstem do rozmowy o niedawno
zmarłej aktorce. W dyskusji wezmą udział: Maria Maj, Ewa Sowińska, Małgorzata
Zajączkowska, , Maria Mamona Agnieszka Holland i Lech Łotocki.
Agnieszka Holland w dwóch rolach, jako reżyserka filmu „Pokot” i absolwentka praskiej FAMU.
Martin Novosad, dyrektor
programowy ze strony czeskiej ułożył fenomenalny zestaw filmów ze szkoły
filmowej w Pradze. Mało kto wie, że mamy kilku polskich absolwentów tej szkoły
- Kingę Dębską, Jarosława Kamińskiego i
właśnie Agnieszkę Holland. Przy tak napiętym grafiku reżyserka weźmie udział w
kilku spotkaniach z publicznością.
Do Cieszyna przyjedzie Karolina Gruszka - aktorka wyjątkowa. Dlaczego zdecydowałeś się na retrospektywę filmów z jej udziałem?
Gruszka
nie jest bywalcem festiwalowym. Unika rozgłosu, jest kameralną osobą. Będzie
jedną z bohaterek ostatniego tomu „Aktorki. Odkrycia”. Poznałem ją lata temu,
kiedy zagrała w „Przedwiośniu” Filipa Bajona. Cieszę się, że aktorka o tak
niebywałym talencie, urodzie, szczęściu zawodowym pozostaje taką samą osobą,
jaką znam z tamtego okresu. Jest też jedną z najciekawszych europejskich
artystek. Chciałem pokazać dzieła zagraniczne z jej udziałem. Wybrałem „Tlen”
oraz kręcony w Kazachstanie „Ivan, syn Amira”. Będzie też jeden z ulubionych
filmów Karoliny Gruszki– czeski „3 sezony w piekle”. Poza tym oczywiście „Maria
Skłodowska - Curie” i „Szczęście świata”.
Poza tym jeszcze „Kochankowie z Marony” Izabelli Cywińskiej według Jarosława Iwaszkiewicza ze znakomitą rolą Gruszki.
Cieszę
się na to spotkanie. Ten film odkrył trzech aktorów: Karolinę Gruszkę, Łukasz
Simlata (ma pięć filmów w Cieszynie) i Krzysztofa Zawadzkiego (aktora Starego
Teatru w Krakowie). To będzie spotkanie po latach. O tyle jest to dla mnie
wzruszające, że byłem na planie tego filmu.
Festiwal Kino na Granicy to wyjątkowy przegląd filmowy odbywający się w dwóch krajach. Czy Polacy i Czesi oglądają kino sąsiadów?
To
jest fenomenalne. Byłem na Festiwalu wiele lat temu na zaproszenie świetnego
poprzednika Maćka Gila. Cieszyn to jedno miasto, a dwa kraje. Kiedyś
rzeczywiście był problem z przejściem na stronę czeską. Dziś idziesz na
knedliki do Czech, a na spacer po drugiej stronie. Przenikają się kultury i
mentalności. Kino na granicy jest
dowodem na wspaniałą współpracę.
Czy można powiedzieć, że nasze kinematografie odbijają się w lustrze?
Kiedyś
na studiach napisałem tekst o tym, że marzymy, aby robić takie filmy jak Czesi:
Miloš Forman, Petr Zelenka, Bohdan Sláma. Dzisiaj te proporcje się zmieniły. To
raczej nasi sąsiedzi chcą być tak dobrzy jak Polacy. Węgrzy też mają genialne
kino. Zdobyli Oscara za „Syna Szawła”, wygrali festiwale w Berlinie i Karlovych
Varach. To jest dopiero imponujące, co się dzieje na Węgrzech. Dziennikarze
pytają mnie, czy chcę zrobić festiwal z nagrodami. Otóż nie. Wydaje mi się, że
bezpretensjonalność to słowo klucz Kina
na Granicy. Nikomu nie przychodzi do głowy, aby rozkładać czerwone dywany.
Nagrody zmieniłyby perspektywę. Atmosfera jest świetna, całe miasto żyje
festiwalem.
Okładka książki "Aktorki. Portrety", Wydawnictwo Znak
Wspomniałeś o trzeciej książce z serii o aktorkach. Po „Aktorkach. Spotkaniach” i „Aktorkach. Portretach” przygotowujesz ostatnią część „Aktorki. Odkrycia”.
Mogę mówić o fenomenie tej serii. Powód jest prosty, mianowicie wszyscy kochają aktorki z osiągnieciami. W pierwszy tomie były m.in. Nina Andrycz, Irena Kwiatkowska, Danuta Szaflarska, Krystyna Feldman, Danuta Stenka. To są postaci z ogromnym dorobkiem filmowym i teatralnym. W drugiej części przedstawiłem m. in. Jadwigę Barańską, Maję Komorowską, Krystynę Jandę, ale też Jolantę Fraszyńską. Nowy tom będzie skupiał się na najnowszym pokoleniu - Karolinie Gruszce, Joannie Kulig, Mai Ostaszewskiej, Izie Kunie, Jowicie Budnik, Dorocie Kolak, Agacie Kulesza czy Renacie Dancewicz. Część tekstów już powstała, z częścią pań się jeszcze spotykam. Książka ukaże się na Boże Narodzenie. Znowu znalazłem wspólny mianownik, gdyż każdą z bohaterek darzę ogromnym szacunkiem. Różnica polega na tym, że w tym przypadku właściwie wszystkie bohaterki dobrze znam. Rozmowa z nimi to dla mnie wielka przyjemność.