PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  25.02.2017
Z Michałem Kwiecińskim, reżyserem filmu „Bodo”, w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 3/2017), rozmawia Kuba Armata. Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 10 marca.
Kuba Armata: Kiedy rozmawialiśmy o „Powidokach”, wspomniał pan, że Andrzej Wajda myślał od 20 lat o Władysławie Strzemińskim. A pan od kiedy chciał opowiedzieć historię Eugeniusza Bodo?

Michał Kwieciński
: Przede wszystkim zawsze chciałem zrobić film muzyczny. Taki w amerykańskim stylu. Temat Bodo sam się zatem nasunął, a poza tym on zawsze mnie fascynował. Wchodząc głębiej w jego biografię, zauważyłem, że był niezwykłym człowiekiem, przede wszystkim spełniającym się poprzez pracę, granie. To było w nim najciekawsze. Stąd pomysł, by na tym się skoncentrować. Znacznie bardziej niż życie osobiste intrygowała mnie jego pasja artysty.

Życiorys Bodo to niemalże gotowy scenariusz na film.

Jak najbardziej. Kiedy robiłem serial, składający się z 13 godzinnych odcinków, mogłem szczegółowo skupić się na wielu elementach biografii. W filmie, Bodo to przede wszystkim człowiek kina, teatru i estrady. Ten obraz należy odbierać wyłącznie przez pryzmat przyjemności obcowania z utworami z tamtych czasów, a nie doszukiwać się typowej dramaturgii charakterystycznej dla kina biograficznego. To może powodować pewien niedosyt portretu psychologicznego bohatera. Wydaje mi się jednak, że mieści się to w konwencji kina muzycznego. Chciałem wręcz doprowadzić do przesytu muzyką, by tragiczny finał życia Bodo wybrzmiał jeszcze mocniej.

Od razu był pomysł, żeby zrobić serial, a następnie film?

Tak, do serialu i filmu powstały osobne scenariusze. W efekcie, w kinowej wersji jest kilka scen, których nie ma w wersji odcinkowej. Choć każdy numer muzyczny akurat się powtarza. Różnica jest taka, że film ma to wszystko skoncentrowane. Zależało mi, by różnił się od serialu. I uważam, że to się udało. Inne emocje towarzyszą oglądaniu serialu, inne filmu

Czy właśnie ta sztuka kondensacji była najtrudniejsza? Serial to 13 godzinnych odcinków, film trwa 110 minut.

Nie mogliśmy w filmie zawrzeć wszystkich motywów pojawiających się w serialu. Postanowiliśmy oprzeć konstrukcję na wątku miłości bohatera do pewnej kobiety, który w serialu rozpływa się wśród wielu innych romansów. Tutaj przewija się jako leitmotiv i stanowi rodzaj klamry narracyjnej. Zdecydowanie lepiej ten wątek sprawdził się w filmie, jako symbol fascynacji Bodo kimś nieosiągalnym, pojawiającym się i znikającym jak sen czy zjawa.

Co pana najbardziej fascynowało w postaci Bodo?
Inspiracją było to, co widać w ostatniej sekwencji. I nasuwające się pytanie, jak to możliwe, że człowiek, którego życie było pasmem nieustannych sukcesów, ginie w tak absurdalny sposób i nieznane jest nawet miejsce jego pochówku. Można dopatrzeć się podobieństwa do wielu polskich losów – utalentowani, sławni kończą na śmietniku historii. Ale pamięć o nich zostaje. Było to dla mnie wstrząsające. Bodo miał szwajcarskie obywatelstwo, jego ojciec był Szwajcarem, ale w sensie tożsamości był Polakiem z krwi i kości. Po aresztowaniu przez Rosjan, podejrzenia wzbudzał fakt, dlaczego Polacy tak bardzo chcieli mu pomóc i o niego zabiegali. Rosjanie uznali, że najpewniej jest szpiegiem, co miało dla niego tragiczne konsekwencje.

Kuba Armata
Magazyn Filmowy 3/2017
Ostatnia aktualizacja:  24.02.2017
Zobacz również
fot. Akson Studio
Nowy Helios w Wołominie
Pańska 85. Niemożliwa chińska obfitość
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll