PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
W konkursie filmów krótkometrażowych na Berlinale pokazywany jest dokument „Miss Holocaust”. Marcin Radomski rozmawia z reżyserką Michaliną Musielak o patriotyzmie, tożsamości i stawianiu pierwszych kroków w branży filmowej. "Miss Holocaust" rozwijany był w ramach projektu Doc Lab Poland, a koprodukowany przez Studio Munka.

Marcin Radomski: Spotykamy się w Berlinie, a ja od razu na Twoim swetrze zauważam znaczek z polskim godłem. Jesteś patriotką?

Michalina Musielak: Tak, jestem. Choć uważam, że patriotyzm ma wiele odcieni. Interesuje mnie polskość, żydowskość i zawłaszczanie w kwestii tożsamości. Próbuję odnaleźć odpowiedź na pytanie, jak ją konstruujemy. To, jak opowiadamy o przeszłości, ma wpływ na współczesność.

Miss Holocaust” opowiada o konkursie piękności dla ocalałych z Zagłady. Czy film wywołuje kontrowersje?

Tak, nawet sam tytuł „Miss Holocaust” jest tworem, który budzi emocje. Są to dwa sobie obce słowa „Miss” i „Holocaust”, ale pojawiają się głębsze sprzeczności m.in. jak postrzegamy historię, co robimy ze słowem Holocaust i czy pamiętamy o osobach, które przeżyły Zagładę. Te tematy szczególnie interesowały mnie prze realizacji film. 

Kadr z filmu "Miss Holocaust", fot. Furia Film


Konkurs odbywa się w Hajfie w Izraelu.

W Hajfie jest niewielka społeczność, która wiąże się z domem dla ocalałych „Jad Ezer”. Z jednej strony jest to lokalne wydarzenie dla mieszkańców, z drugiej co roku pojawiają się informacje o konkursie w mediach na całym świecie. Dla miejscowych wydarzenie stało się już czymś powszednim, ale budzi refleksje na zewnątrz.


 Kadr z filmu "Miss Holocaust", fot. Furia Film


Trudno było dotrzeć do bohaterów? Przekonać ich do Twojego pomysłu?

Sam proces dotarcia do ich środowiska trwał dwa lata, od początku była ze mną moja przyjaciółka Hanna Ferenc Hilsden, pudało mi się skompletować ekipę równie zainteresowaną tym tematem. Kiedy pojechałam do Izraela i chciałam rozmawiać o konkursie, wszyscy odbierali mnie jako młodą Niemkę zainteresowaną Holocaustem. Relacje izraelsko-niemieckie wspierane są poprzez wiele programów wymian młodzieżowych. Młodzi Izraelczycy mają Polskę przerobioną w jeden sposób. Jeżdżą na wycieczki organizowane w liceum, odwiedzają miejsca pamięci na terenie Polski i nie chcą już o tym rozmawiać. Ciekawe jest, czy my chcemy wracać do wspomnień, czy to nadal nas interesuje.

Obecnie studiujesz w Berlinie. Jak trafiłaś do świata filmu?

Dyplom magisterski obroniłam w pracowni Mirosława Bałki na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Robiłam wideoarty i krótkie filmy, natomiast Berlinale to pierwszy festiwal, na którym pokazuję własny film. Tematyką żydowską zainteresowałam się już jako dziecko, gdyż moi rodzice wysłali mnie do żydowskiej szkoły. Chcieli pokazać mi inną perspektywę. Nie mam żydowskich korzeni, ale szybko zaczęłam zadawać sobie pytania o to, jak Polacy odbierają Żydów i co oznacza tożsamość nasza i ich. Co z polskimi Żydami? Czy to rozróżnienie jest w ogóle zasadne? Mieliśmy największą społeczność żydowska przed wojna, teraz nie mamy właściwie żadnej. To temat do wspólnej rozmowy, szczególnie dzisiaj.

Jednym z koproducentów filmu jest Studio Munka. Jak doszło do współpracy?

Na początku film był zrealizowany bez polskich pieniędzy. Studio Munka włączyło się na etapie postprodukcji. Razem z producentką aplikowałyśmy do programu Doc Lab Poland. Rozwijałyśmy film na Krakowskim Festiwalu Filmowym, to była praca w procesie, ale tytuł powstał już podczas warsztatów. To może zachęcać młodych twórców. Trzeba działać samemu. Jak widać da się.

Jak się czujesz prezentując film na jednym z najważniejszych europejskich festiwali?

To jest duże wyróżnienie. Bardzo się cieszę. W związku z tym, że studiuję w Berlinie, bardzo chciałam wziąć udział w festiwalu jako widz kupując studencką akredytację. A spełniły się moje marzenia. Ten festiwal ma duże gwiazdy, czerwony dywan i jest też w pewnym sensie awangardowy. Międzynarodowa publiczność obejrzy mój film i o to chodzi.



Marcin Radomski/Berlinale
Ostatnia aktualizacja:  22.02.2017
Zobacz również
fot. Michalina Musielak
Berlinale 2017: Kuba Czekaj nagrodzony za projekt "Sorry Polsko"
„W krainie baśni” w TVP ABC – zabawa i edukacja poprzez teatr
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll