PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z Filipem Zylberem, reżyserem filmu „Po prostu przyjaźń”, w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 1/2017), rozmawia Albert Kiciński. Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 16 stycznia.

Albert Kiciński: Czy warto w erze globalizacji opowiadać o przyjaźni?

Filip Zylber: Myślę, że tak, bo oprócz miłości to najważniejszy rodzaj relacji w życiu człowieka. Przyjaźń jest nawet trudniejsza niż miłość, bo wymaga od człowieka więcej poświęcenia. Poza tym obrażanie się na przyjaciela bardzo dużo kosztuje. Z żoną można wziąć rozwód, a z przyjacielem nie bardzo. Prawdziwa przyjaźń przecież potrafi przetrwać wszystkie przeciwności losu – nawet te, przy których małżeństwo polegnie. Myślę, że warto mieć przyjaciół – po prostu. Tak jak mówi tytuł mojego filmu.

 

Czym dla pana jest przyjaźń?

Wymaga zaangażowania wobec drugiej osoby – miło upływu czasu spotykamy się ze sobą, rozmawiamy, przechodzimy razem przez sytuacje radosne, ale też i trudne. Ważne, żeby rozumieć problemy przyjaciela. Przychodzi do mnie bliska osoba, zwierza się z dramatycznych przeżyć. Co ja robię? Nie zbywam jej, tylko staram się doradzić. Ważne jest, żeby słuchać ludzi i być gotowym do pomocy.

 

W pana filmie pojawiają się różne odcienie przyjaźni, m.in. między człowiekiem starszym i młodym, między grupą kumpli, którzy od czasów szkolnych wyjeżdżają na wspólne wycieczki. Czy któryś z tych wątków jest panu szczególnie bliski?

Najbliższa jest mi ta grupa przyjaciół. Mam też kilku kumpli, z którymi tworzyliśmy w miarę zwartą ekipę przez wiele, wiele lat. Z upływem czasu niektóre z tych relacji ulegają osłabieniu. Zresztą jestem kilka kroków dalej w życiu, bo mam więcej lat niż moi bohaterowie w filmie. Kiedy przychodzi czas na założenie rodziny, wychowanie dzieci – pewne przyjaźnie odchodzą w zapomnienie. Ale pojawiają się też nowe. Są też takie, które mimo rozluźnieniu, trwają nadal. Ja też mam osoby, do których mogę się zwrócić nawet po roku od ostatniego spotkania. Mam przyjaciela, z którym przyjaźnię się od ósmej klasy szkoły podstawowej. On teraz mieszka w innym mieście. Zawsze dzwonimy do siebie na święta, a jak przyjeżdżam do Łodzi, to za każdym razem się spotykamy i rozmawiamy. Jakby nie było tej przerwy w kontakcie. A przecież od naszego pierwszego spotkania minęło masę lat.

 

Czyli nie ma krótkotrwałych przyjaźni.

Wtedy to są tylko znajomości.

 

Opowiedział pan bardzo wzruszającą historię, która zapewne u wielu widzów wywoła śmiech i łzy zarazem. „Po prostu przyjaźń” można spokojnie zaklasyfikować jako tragikomedię.

Chciałbym wywołać u widza te uczucia. To jest przede wszystkim film o przyjaźni, a w przyjaźni zdarzają się wzloty i upadki. Myślę, że wszyscy znajdą w nim coś dla siebie – bo jest i do śmiechu, i do płaczu.

Albert Kiciński
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja:  9.01.2017
Zobacz również
fot. Next Film
Składy komisji eksperckich PISF
„Ostatnia Rodzina” i „Wołyń” (ex aequo) oraz „Paterson” ze „Złotymi Taśmami” SFP
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll