PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z Piotrem Stasikiem, reżyserem nominowanym do Europejskich Nagród Filmowych za film dokumentalny „21 x Nowy Jork”, w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 1/2017) rozmawia Kuba Armata.

Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 16 stycznia.

Kuba Armata: Ludzie, których spotykałeś w Nowym Jorku, chętnie opowiadali ci swoje historie?

Piotr Stasik: Nie lubię generalizować, ale muszę powiedzieć, że większość się na to zgadzała. Jakiś czas temu zrobiłem eksperyment w Paryżu. Jeździłem metrem, zaczepiałem ludzi i pytałem, czy nie chcieliby mi opowiedzieć o swoich problemach. W zasadzie nikt się nie zgadzał. Większość patrzyła na mnie jak na zboczeńca, który próbuje poderwać na robienie filmu. W Nowym Jorku było zupełnie inaczej. Tam godzili się niemal wszyscy.


Przypuszczasz, że z czego to wynikało?


Myślę, że z zaufania i otwartości. Zauważyłem taki szczegół, który świadczył o tym, jak blisko ludzie tam żyją. Gdy wieczorem zmęczeni ludzie wracają z pracy, zdarza się w metrze, że ktoś zaśnie i głowa poleci mu na ramię obcej osoby. W Nowym Jorku nie widziałem, żeby ktoś tę głowę odepchnął. To takie poczucie wspólnoty, które przekłada się na cielesną bliskość. U nas jest z tym dużo większy problem. Zewnętrzne relacje najeżone są agresją, czasami ukrytą, kiedy indziej nie. To zawsze niepewność, strach. Przejawiają się w sposobie, w jaki do siebie mówimy, jak się ubieramy. Myślę jednak, że kiedy pogrzebie się wewnątrz, to wszyscy jesteśmy podobni. W ogóle chciałem zrobić nie tyle film o nowojorczykach, co o tym, jak obecnie wyglądają relacje międzyludzkie.


Długo chodziło ci to po głowie?

Robię filmy tylko wtedy, kiedy coś mnie interesuje. Tak było z dwoma dokumentami w Rosji. Tamten rejon, energia, sposób bycia i ludzie mnie fascynowali. Czułem się tam jak w krainie dzieciństwa. Nowy Jork z kolei zafascynował mnie poczuciem wolności i możliwości ekspresji tego, jacy jesteśmy. Byłem wtedy na etapie poszukiwania miejsca, w którym chciałbym zamieszkać i miałem ochotę sprawdzić, czy to miejsce dla mnie. Zatem trochę prywata, ale myślę, że mam do niej prawo, bo wiem, że wtedy jest szansa na autentyzm w filmie. Na początku nie przyświecała mi żadna teza, nie chciałem nic udowadniać. Tak nie robi się klasycznego filmu. Przecież powinien być temat, a tu można powiedzieć, że go nie było. Zamiast niego było zadanie, więc w pewnym sensie odbierałem to jak eksperyment. Wejdę do metra, złapię dwadzieścia jeden osób, przepytam je, zrobię takie antropologiczne badanie i analizując jego wynik, spróbuję z tego zbudować jakiś spójny portret.

Da się w czymś takim nakreślić jakikolwiek scenariusz?

Jasne. Zawsze scenariusze piszę dość dokładnie i zazwyczaj mają po kilkanaście stron. Są w nich nawet dialogi, które będą wypowiadali bohaterowie. To pozwala mi sobie wyobrazić, jak ten film będzie wyglądał w każdym szczególe i o czym chcę opowiadać. A czy to się później sprawdza, to zupełnie inna sprawa. Mam jednak rys tego, czym chcę się zająć. Na jakiej głębokości mają być rozmowy, jakiego rodzaju zwierzenia, jacy bohaterowie. Inaczej pewnie bym się pogubił, nie mówiąc już o tym, że nie dostałbym żadnych pieniędzy.

Ostatnia aktualizacja:  20.01.2017
Zobacz również
fot. Fot. Robert Jaworski/SFP
Kreatywna Europa: wnioski na Edukację Filmową
"Szczęście świata": Lekko, lekkuśko
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll