PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  24.10.2016
- Sfera oddziaływania jego filmów sięga daleko poza Polskę. Wajda jest wielką humanistyczną osobowością, porównywalną z Albertem Camusem, jedną z tych wielkich postaci, którym i ja się powierzyłem - tymi słowami żegna Andrzeja Wajdę Volker Schlöndorff.
Kilka lat temu, po obejrzeniu filmu „Wałęsa. Człowiek z nadziei” napisałem, z uwagi na Krystynę po francusku, następujące słowa:

„Drogi Andrzeju,

Twój film jest zarazem intymny i epicki, i bardzo złożony. Tym, co uderza nas w pierwszej chwili jest energia Twojej reżyserii, dynamizm, którego nie widziałem od czasów „Dantona” i którego bardzo Ci zazdroszczę. Nie wiem w jaki sposób udaje Ci się obdarzyć każdą filmową postać oraz każdy obraz taką intensywnością. Okazuje się, że forma fizyczna, którą sam dysponuję, nie wystarcza do posiadania takiej siły estetycznej jak Twoja.

Sceny rodzinne z udziałem Danuty słusznie dominują film, gdyż to właśnie w nich, w normalnym życiu zwykłych ludzi, polityka jawi się jako intruz. Rodzina pozostaje centrum świata Lecha pomimo zewnętrznych nacisków i pokus. Dla mnie film ten jest czymś znacznie więcej niż portretem biograficznym, gdyż nie ogranicza się do streszczenia losów tytułowej postaci.

W czym tkwi jego siła? Aktor jest niewątpliwie wybitny, co stanowi kolejną zasługę reżysera. Oczarowuje, a zarazem budzi lęk, tak silne jest ego postaci, w którą się wciela. Rozważania bohatera na temat narodzin leaderów, których aura i ego sprawiają, że inni ludzie chcą za nimi podążać i ich potrzebują, są w pełni zgodne z ostatnimi odkryciami nauk neurologicznych. Wspomniane ego oraz zdolność i chęć przewodniczenia są wrodzone. Fascynujące jest obserwowanie jak ten prosty człowiek stopniowo przeistacza się w prawdziwego męża stanu. Przypomina to trochę transformację Angeli Merkel, choć ona nigdy nie miała takiego ego jak W. Niebywała jest również praca kamery, idealnie scalona z reżyserią, a także pomysłowe połączenie fikcji z dokumentem. Siła, Twoja siła manifestuje się również w sposobie prowadzenia postaci drugoplanowych. Jest to umiejętność, której nie udało mi się opanować w moim filmie „Strajk”, którego dziś się przed Tobą wstydzę. Mówię to z punktu widzenia „czystego kina”, nie kontrowersji związanych z Anną W.

Film nosi tytuł „Wałęsa. Człowiek z nadziei”, ale postacią centralną, która „opowiada film” jest Danuta. Dzieje się tak za sprawą osobowości aktorki, jak i silnej osobowości samej pani W., którą od razu wyczułem podczas mojego jedynego z nią spotkania. Z politycznego punktu widzenia to wspaniałe, że stworzyłeś Polakom okazję do ponownej refleksji nad postacią Wałęsy, a także do poczucia dumy z wydarzeń, które przyczyniły się do upadku muru berlińskiego. Jaki to piękny hołd dla Polski! Jaki piękny hołd dla kina! I jaka piękna lekcja dla ludzi małych duchem! Jestem dumny, że mogę należeć do grona Twoich przyjaciół. Ucałowania dla Ciebie i Krystyny, która przetłumaczy Ci ten list.

Volker

Poniżej słowa, które napisałem o 8 rano, chwilę po tym jak dowiedziałem się z wiadomości o odejściu Andrzeja Wajdy:

To trudne pożegnanie z przyjacielem, który z daleka, ale i z bliska towarzyszył mi przez 60 lat.

Pod koniec lat 50. w paryskiej Dzielnicy Łacińskiej trafiłem do kina i zobaczyłem „Kanał". Tydzień później w tym samym miejscu widziałem „Popiół i diament". Ja, młody Niemiec, który pragnął zostać reżyserem, byłem zdruzgotany.

Czegoś takiego nie bylibyśmy w stanie zrobić w Niemczech. Staliśmy po prostu po złej stronie historii. Nie bylibyśmy w stanie mówić tak prawdziwie. Łagodnie, a jednak z takim impetem. Także furia, jaką emanowała „Ziemia obiecana", onieśmieliła mnie bardziej, niż zachęciła do pracy.

Wajda był nie tylko najbardziej znanym na świecie polskim artystą, ale po prostu „był Polakiem", tak jak Ingmar Bergman „był Szwedem". Jest wprawdzie w swoim kraju uwielbiany, ale i wykorzystywany politycznie, co w pewnym sensie wpływa na obniżenie jego autorytetu.

Jako były i bardzo młody członek ruchu oporu przedstawił rozpacz warszawskich powstańców, których ucieczka kanałem kończy się na żeliwnej kracie. To odzwierciedlenie polskiej historii. Frustracja powojennego pokolenia znajduje w Wajdzie swego Rimbauda, zaś w Zbigniewie Cybulskim swego Jamesa Deana.

Z sumy jego filmów wyłania się całościowy ludzki wizerunek Polaków. Kiedy po triumfie „Solidarności" pozwolił się na krótko uczynić parlamentarzystą, utrwalił się wizerunek „politycznego Wajdy". Jednak żaden z jego filmów ani sztuk teatralnych nie był dogmatyczny. Jego dzieła nie można było uznać za ideologiczne czy też motywowane partyjnie.

Był indywidualistą i w pewnym sensie samotnikiem, bez względu na to, czy kręcił w Łodzi, czy inscenizował w teatrze w Krakowie, czy też w trzech filmach zajmował się w Gdańsku i Gdyni stoczniowcami. Praca nad filmem to oczywiście dzieło kolektywu, lecz inspiracja u niego była zawsze indywidualna i osobista.

Dlatego właśnie sfera oddziaływania jego filmów sięga daleko poza Polskę. Wajda jest wielką humanistyczną osobowością, porównywalną z Albertem Camusem, jedną z tych wielkich postaci, którym i ja się powierzyłem. Jego głos dotarł przez Europę do USA i do Japonii, czego dowodem są dwa wielkie wyróżnienia: Oscar i Nagroda Kioto.

Jego pogrzeb będzie pięknym dniem, gdyż Wajda przypisywał przyjaźni wielkie znaczenie. Będą wszyscy współpracownicy i aktorzy jego filmów. Uwielbienie, jakim go darzyli, było wyczuwalne przy każdym spotkaniu nacechowanym atmosferą pełną miłości. Jedynie on w swej skromności, mistrz, zdawał się tego nie zauważać.

Wracam znów do moich paryskich wspomnień sprzed lat. Wtedy w pobliżu Librairie Polonaise na bulwarze Saint-Germain zbliżyłem się do kraju, z którego pochodził ten człowiek i jego filmy. Im bardziej mnie one onieśmielały, tym bardziej pragnąłem traktować je jako wzorzec godny naśladowania. Tak więc udałem się z Niemiec do Francji, aby odkryć Polskę. Mój własny Trójkąt Weimarski.

Kraków, 19 października 2016

Siedząc na ławce na skrzyżowaniu ulic św. Anny i Jagiellońskiej rozmyślam o naszym przyjacielu, którego pochowaliśmy dziś w Krakowie. Była to chyba najbardziej szczera, prosta i wypełniona ludźmi uroczystość pogrzebowa, w jakiej brałem udział. Starzy i młodzi, prawie całe miasto, w kościele i na zewnątrz, żałobnicy przemieszczali się cichutko. Twoi przyjaciele – Wojciech Pszoniak i inni, odczytali słowa pożegnania, a dominikański kapłan wygłosił wspaniałe kazanie, w którym porównał Andrzeja do Chopina. Pomyślałem wtedy z żalem, że film nie zajmuje tego samego miejsca w naszej kulturze, co muzyka. Czuję, że mam ogromne szczęście, że mogłem dzielić wspomnienia z Danielem Olbrychskim, Wojtkiem Pszoniakiem, Jerzym Skolimowskim i wieloma innymi osobami. Wszyscy byliśmy cali we łzach i przesiąknięci wódką. Jacy wspaniali są z Was ludzie, Polacy.
SFP
Ostatnia aktualizacja:  25.10.2016
Zobacz również
fot. Deutsches Filminstitut
Korzystajmy z legalnych źródeł kultury
Warmińsko-Mazurski Fundusz Filmowy: inauguracja (foto)
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll