PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Podczas tegorocznej edycji Sensacyjnego Lata Filmów Jacek Bromski otrzymał Kołobrzeską Nagrodę Filmową „Latarnik”. O twórczości reżysera pisze w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 8/2016) ks. Andrzej Luter. Oto fragment artykułu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 10 sierpnia.
„Już w chwili debiutu – pisał o Bromskim Maciej Maniewski – postawił na kino, które najłatwiej poddaje się wszelkiego rodzaju atakom. Pretensje dotyczyły głównie tego, czego w filmach Bromskiego nie było. Bo nie broniło ich żadne posłannictwo ani misja. Nie chciały zbawiać, nawracać, ani demaskować, ani epatować intelektualnym wnętrzem”. Bromski tworzy bowiem kino środka, profesjonalne, znakomicie zagrane i zróżnicowane – od komedii (cały cykl „U Pana Boga za…”) po mroczne thrillery ("Anatomia zła").

Jacek Bromski tak wyjaśniał swoje rozumienie rzemiosła filmowego: „Jeżeli decyduję się robić film w jakiejś konwencji, (…) to przede wszystkich trzymam się konwencji, a nie rzeczywistości pozafilmowej i nie udaję, że jestem mądrzejszy, niż mój film, nawet jeśli jestem”. Reżyser „Uwikłania” trzyma się zatem konsekwentnie zasad kina gatunkowego, choć wszystkich jego przykazań nigdy nie stosuje.

Nie lubi na przykład schematów dychotomicznych, nie ma w jego filmach prostego podziału dwubiegunowego na dobro i zło. Widać to najlepiej w jego ostatnim filmie "Anatomia zła", w którym rzeczywistość wymyka się jednoznacznym ocenom. Opowiada reżyser w wywiadzie z Dagmarą Romanowską: „Czasem jednak coś irytuje do granic wytrzymałości, nie pozwala na zgodę. Muszę wtedy to z siebie wyrzucić i okazuje się, że kręcę… film. (…) To, co obserwujemy dookoła – media, politycy – to wszystko stacza się po równi pochyłej, zmierza w bardzo złym kierunku. Można, oczywiście, odciąć się od telewizji, gazet, radia, internetu, zaszyć na wsi, nie brać w tym udziału, ale w pewnym momencie ta przykra rzeczywistość i tak nas dogoni”. Dobro zostało – wedle reżysera – nie tyle zepchnięte na margines, co stało się obiektem kpin. W „Anatomii zła” – o, paradoksie – osobą, która to dostrzega, jest stary cyngiel, Lulek. „To on, choć na co dzień zabija na zlecenie, buntuje się. To on jako jedyny posiada jakiś kodeks postępowania. To on widzi degrengoladę otaczającego nas świata”. I tak oto, co prawda wiem, że Lulek – świetnie zagrany przez Krzysztofa Stroińskiego – to skończony łajdak, wykonujący zlecenia zabijania ludzi, to jednak solidaryzuje się z nim. Bromski potrafi wyciągnąć z widza tę perwersyjną sympatię; ale przychodzi moment otrzeźwienia, przecież to jednak morderca! Ostatecznie nie akceptujemy go z powodów zasadniczych, aksjologicznych, człowieczych, choć próbujemy go po części zrozumieć. „Szakal” z filmu Bromskiego sam pozbawia się człowieczeństwa i dlatego nie jesteśmy w stanie go ostatecznie zaakceptować; musi zginąć, zwyczajne, bez emocji; dokonuje się jego błyskawiczna anihilacja: był i nagle go nie ma. Podobne uczucia kieruje widz do Staszka, „młodego szakala”, granego przez Marcina Kowalczyka. On też musi ulec „anihilacji”, zostanie zabity w sposób banalny, pozornie bezsensowny. Była wina, musi być kara.

Oto dwaj zbrodniarze, kilerzy, ale jednocześnie ofiary systemu, tworzonego przez prokuratorów, zdegenerowanych polityków, byłych esbeków, mafiosów. Wszyscy żyją ze sobą w doskonałej symbiozie. Budzą odrazę, pogardę, wstręt. Nie żałujemy ich, kiedy giną. Tytuł "Anatomia zła" jest pompatyczny, wręcz filozoficzno-teologiczny, bo też film ten dotyka najgorszych przejawów naszej dookolnej rzeczywistości.

ks. Andrzej Luter
Magazyn Filmowy SFP 08/2016
Ostatnia aktualizacja:  9.08.2016
Zobacz również
fot. Marek Kawęcki
Festiwal Kamera Akcja! ogłasza konkursy dla recenzentów i krytyków
Spojrzeć na innych z empatią
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll