PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z Lechem Majewskim, tym razem nie o filmach, a o książkach jego autorstwa, w majowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 5/2016), rozmawia Anita Skwara. Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach nowego numeru pisma już 12 maja.
Anita Skwara: Reżyser. Malarz, artysta wizualny, rzeźbiarz. Poeta, scenarzysta, eseista. Pisarz… Oczywiście – wspólny „źródłosłów”, ale języki różne, każdy właściwy jednej z dyscyplin, broniący się przed procedurą automatycznego przekładu na inną… Autorska wieża Babel? Czy może spójne uniwersum sygnowane twoim imieniem i nazwiskiem?

Lech Majewski: Cóż, od wczesnej młodości byłem zafascynowany postawą twórców renesansowych, na swój sposób pozostaję z nimi w dialogu – mieszkając i pracując we Florencji czy w Wenecji. Nie przyjąłem XX-wiecznego dogmatu, że albo jesteśmy synonimem czegoś, albo anonimem. Unikam łatwego przypisania, przynależności. Przy obecnym chaosie informacyjnym przynależność jest równoznaczna z zaszufladkowaniem. Natomiast, kiedy jest się „piszącym malarzem”, „malującym i piszącym reżyserem”, który także komponuje operę, owe nieszczęsne szuflady okazują się być zbyt ciasne, aby pomieścić złożoność procesu twórczego. A ja chcę szerzej i głębiej oddychać.
 
Jednakże dzisiaj, proszę o możliwość użycia fiszki: „Lech Majewski – pisarz, poeta, eseista…”. Wydawnictwo Rebis jest obecnie w trakcie procedury publikowania twoich utworów zebranych. Ten zbiór imponuje obszernością i różnorodnością: piętnaście wolumenów, na które składa się: sześć powieści, trzy tomy scenariuszy filmowych, dwa tomy poezji, cztery tomy esejów. Twoje pisarstwo, tak samo jak pozostały obszar twórczości rozsadza więc jednoznaczną kategoryzację i lokuje się w tych magicznych miejscach „prześwitu”. Kiedy, w jakich okolicznościach wchodzisz na ścieżkę słowa?

Pisanie jest najtrudniejsze. Nie ma współpracowników. Dickens swoje powieści publikował w odcinkach na łamach periodyków, co dawało mu natychmiastowy odzew ze strony czytelników, pomagało odnajdywać pożądane tropy i zmuszało do rygoru cotygodniowej porcji tekstu. Generalnie – pisarz czy poeta to samotna tratwa. Są też oczywiste plusy – jest się panem świata, który powstaje, ale można też stanąć twarzą w twarz z samym sobą, a to bywa porażające. Na początku ta przygoda zachwyca, lecz zawsze w pewnym momencie z mroku wyłazi smok… Chociaż z drugiej strony – to fantastyczny trening koncentracji, stan skupienia nieporównywalny z żadnym innym twórczym doświadczeniem. W końcu najlepsi filozofowie byli pisarzami – Platon, Seneka, Święty Augustyn, Nietzsche, Heidegger… lista jest długa.

Zaczynałeś  jako malarz i poeta…

I to pozostało u podstaw mojej twórczości – syntetyczna wizja, która jest początkiem wielowątkowego zapisu. Najbliżej mi do formy poetyckiej, która operuje skrótem. Literaturę w formach prozatorskich postrzegam jako linię – obojętnie czasową czy też narracyjną – natomiast poezja to stanięcie w poprzek tej linii, w świetle, które przenika przez oko i głowę. To punkt. Linia się skrapla i to jest dla mnie istotą poezji – że ona potrafi skroplić tę rozciągłość w punkt.

To piękna metafora – adekwatna przecież także wobec stylu twojej prozy, eseistyki, a nawet scenariuszy. Ta konsekwencja sprawia, że postrzega się twoją twórczość jako autorski dialog – artysty z samym sobą i kontekstem kulturowym. Czy wobec tego literatura Lecha Majewskiego to byt komplementarny, czy osobny wobec kina Lecha Majewskiego?

Z założenia to byty osobne. Oczywiście zdarza się, że stają się punktem wyjścia do formy filmowej – tak było na przykład w przypadku „Metafizyki”, która znalazła swój filmowy wymiar w „Ogrodzie rozkoszy ziemskich”. Powieść „Kasztanaja” to inspiracja mojego amerykańskiego filmu „Lot świerkowej gęsi”, ale inne powieści – na przykład „Hipnotyzer”, „Pielgrzymka do grobu Brigitte Bardot cudownej”, „Szczury Manhattanu” to rzeczy całkiem niezależne, osobne, który nie miały i mieć nie będą swojego ekranowego ekwiwalentu.

Anita Skwara
Magazyn Filmowy SFP 05/2016
Ostatnia aktualizacja:  29.04.2016
Zobacz również
fot. www.themillandthecross
Orleańska, Braciak i Nowak pokazali „Drzewo i ja” w Warszawie
Syreny jako metafora dojrzewających dziewczyn
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll