PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  10.04.2016
Z Krystianem Matyskiem, reżyserem filmu „Łowcy miodu”, w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 4/2016) rozmawia Kuba Armata. Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 11 kwietnia.
Kuba Armata: O problemie pszczół mówi się na świecie coraz więcej, ale dla filmowca to wciąż wydaje się dość egzotyczny temat.

Krystian Matysek: Są takie filmy, przy których czuję się zarazem ojcem i matką, ale macierzyństwo tego obrazu muszę oddać producentce (Dorocie Roszkowskiej – przyp. red.). To od niej wyszedł pomysł, poprzedzony zresztą dużym researchem. Początkowo miała to być koprodukcja, a ja miałem być tylko partnerem. Ale jakoś tak się losy potoczyły, że w końcu zacząłem go sam rozwijać i realizować. Akcja filmu podzielona jest między Polskę, Francję, Nepal a Baszkortostan, choć początkowo miałem w planach więcej lokacji. Ale wiadomo, były pewne ograniczenia. Ciekawe było to, że w dużej mierze miałem ekipę fabularną, która początkowo nie rozumiała tego, że nie będzie takich komend, jak „kamera”, „poszła”, „akcja”. Podobnie zresztą było z Magdą Popławską, która pełni ważną rolę w filmie. 

No właśnie, jak ona w ogóle trafiła na plan dokumentu „Łowcy miodu”?

Chciałem, by Magda była kimś, z kim widz się utożsami. Początkowo kompletnie nie znała się na pszczołach, a nawet w pierwszych scenach widać, jak panicznie się ich boi. Co innego pod koniec. Zależało mi na tym, by wraz z nią widz zyskiwał wiedzę na ten temat. W ogóle uważam, że do natury trzeba podchodzić bez lęku, nie można traktować jej jako zło. Człowiek dzisiaj idzie do lasu i boi się dzika. To dla mnie niepojęte, bo przecież zwierzęta odczuwają dużo większy lęk. Pszczoły są w tym względzie bardzo specyficzne. Ale na przykładzie Magdy, która przeszła przez ten film sama, widać, że można.

Traktował pan ją bardziej jako aktorkę czy może ekolożkę, aktywistkę?

Jedno i drugie. Bo nie da się ukryć, że Magda jest wojującą miejską aktywistką. Ważnym kryterium było też, by znaleźć kogoś, kto sprosta wyzwaniom fizycznym. Wiedziałem, że będziemy się ciągle wspinać, drapać, i że nie będzie to łatwe. W przypadku Magdy wszystko się zgadzało. Jak to często z aktorami bywa, najtrudniejsze były terminy. Bo ta produkcja nie dość, że obejmowała dalekie wyjazdy, to praktycznie musiała być zaplanowana co do dnia. Pamiętam, że wprowadzałem Magdę w relacje z naturszczykami. Ich z kolei szukałem w trakcie dokumentacji przed samymi zdjęciami. To ryzykowne, ale doświadczenia pokazują, że znalezienie bohatera dużo wcześniej z różnych względów nie sprawdza się. 

Paradoksalnie, ponoć najtrudniej było znaleźć bartnika w Polsce, bo ten zawód praktycznie wyginął.

Uświadomienie tego ludziom, to także misja filmu. Bartnictwo w Polsce, z wielu względów, także politycznych, w zasadzie przestało istnieć. Choć kiedyś było bardzo dochodowym zajęciem. Wszyscy się martwią, że w ogóle ta dziedzina wyginie, bo pszczelarze to zazwyczaj ludzie zaawansowani wiekowo, a nie widać ich następców. Tymczasem wśród młodych, zaangażowanych ludzi pojawił się bardzo pozytywny ruch wokół całej sprawy, i wygląda na to, że zaczynają to reaktywować. Polacy jeżdżą do Baszkortostanu, Baszkirowie przyjeżdżają tutaj, nad czym opiekę sprawują Lasy Państwowe. Już w trakcie naszej produkcji pojawił się międzynarodowy projekt uruchomiony przez prężnego nadleśniczego z Puszczy Augustowskiej, którego celem było ratowanie pszczół właśnie poprzez bartnictwo. To też dla nas było bardzo pomocne.
Kuba Armata
Magazyn Filmowy SFP 04/2016
Ostatnia aktualizacja:  7.04.2016
Zobacz również
fot. Arkana
Kreatywna Europa: spotkania w Gdańsku i Krakowie
Nowe instytucje kultury! Bielsko, Miniatury i Kronika. Cz. I
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll