PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z A. Markiem Drążewskim, przewodniczącym Sekcji Filmu Dokumentalnego SFP - o wielkim święcie polskiego dokumentu, jakim jest przegląd „100na100” - rozmawia Albert Kiciński.

A.   Albert Kiciński: Jaka jest idea tego przeglądu?


A. Marek Drążewski: To wielkie święto dokumentu. Film dokumentalny w Polsce liczy sobie ponad 100 lat. W tym czasie zrealizowano ponad 10 tys. dokumentów – znakomitych, oglądanych na całym świecie i zdobywających wiele nagród.

 

O filmie dokumentalnym pisali polscy pisarze – Umiński w „Tygodniku Ilustrowanym”, Bolesław Prus w „Kurierze Codziennym”, Korosteński w „Dźwigni”. Oni wszyscy zauważali, że film to jest taki zapis życia. Umiński wprost nazwał te rejestracje dokumentami życiowymi. W 1898 roku w „Le Figaro”Bolesław Matuszewski, realizator filmowy, a jednocześnie można powiedzieć, pierwszy teoretyk filmu - rozprawiał o filmie dokumentalnym jako źródle historii i dokumentarnej roli zapisu historycznego. Czyli od samego początku polscy dokumentaliści wpisywali się w ogólny rozwój języka filmu, szukania sposobu opowiadania o rzeczywistości. Dokumentalista robiąc film próbuje zobaczyć rzeczywistość w nowy sposób. Stara się nawet banalne zdarzenia pokazać tak, żeby one były czymś więcej niż tylko opisem - żeby dawały zapis uniwersalny świata, takie pars pro toto. Każdy dokumentalista stara się, aby te jego filmy były napisane nowym językiem, żeby były nie tylko dotknięciem rzeczywistości, ale także dawały ogromne poczucie estetyczne. Mamy w naszym archiwum znakomite filmy Wojciecha Wiszniewskiego – np. "Elementarz", który próbował w inny sposób opisać rzeczywistość. Tak jak Bogdan Dziworski, który robił wspaniałe filmy i robi je nadal, bo na naszym przeglądzie będzie pokazane 5 minut najnowszego filmu o Andym Warholu.

Doszliśmy do wniosku w naszej sekcji, że nadszedł już czas, upłynęła cała epoka, ponad 100 lat, zrobiono wiele wspaniałych filmów - najwyższy czas te filmy pokazać ludziom, bo naprawdę jest co oglądać. Film dokumentalny jest ważnym elementem polskiej kultury, stąd pomysł na zrobienie tego święta dokumentu, jakim jest ten dwudniowy przegląd w kinie Iluzjon i kinie Kultura.


A.   Dlaczego 100na100, bo przecież od powstania kina minęło już 120 lat.


Minęło ponad 100 lat i pokazujemy ponad 120 filmów w tym przeglądzie, stąd taka łatwa nazwa wpadająca w ucho 100na100. Stąd też plebiscyt, w którym dwunastu gniewnych ludzi, krytyków sztuki dokumentalnej, znawców filmu dokumentalnego z całej Polski – z Krakowa, Poznania, Gdańska, Warszawy – spróbowało zmierzyć się z wyborem najlepszych. Tak jak mieliśmy kłopot z wyborem tych 100 filmów, to oni mieli jeszcze trudniejszą rzecz do zrobienia, a mianowicie musieli wybrać 10 filmów. Spodziewałem się, że dostanę listę 120 filmów od tych dwunastu gniewnych. Okazało się, że zmieścili się w 60-tce. 10 filmów dostało najwyższe oceny i to jest właśnie ta Złota Dziesiątka – są to „Muzykanci” Kazimierza Karabasza, "Usłyszcie mój krzyk" Macieja Drygasa, "Elementarz" Wojciecha Wiszniewskiego, "Kilka opowieści o człowieku" Bogdana Dziworskiego, "Wszystko może się przytrafić" Marcela Łozińskiego, „Takiego pięknego syna urodziłam” Marcina Koszałki, "Powódź" Jerzego Bossaka i Wacława Kaźmierczaka, „Siedem kobiet w różnym wieku” i „Gadające głowy” Krzysztofa Kieślowskiego oraz „Rodzina człowiecza” Władysława Ślesickiego. Tak naprawdę jest 13-stka, bo jeszcze trzy filmy miały taką samą ilość punktów, ale żeby zakończyć gdzieś tą listę wybrałem film najstarszy, czyli film Kieślowskiego. Ale tyle samo punktów od „gniewnych” dostały "Ćwiczenia warsztatowe" i "Jak żyć" Łozińskiego oraz „Defilada” Andrzeja Fidyka. Z tych filmów każdy z widzów może wybrać jeden, który jego zdaniem jest najlepszy.



A.   Jak dobierał Pan ekspertów?


Dobór ekspertów jest bardzo prosty. Bierzemy tych ludzi, którzy na filmie dokumentalnym się znają. Andrzej Bukowiecki – filmoznawca, prowadzi Dyskusyjny Klub Filmowy, Marek Hendrykowski jest profesorem z UAM-u, Jadwiga Hučková jest profesorem w Instytucie Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Mikołaj Jazdon też z UAM-u, dr Iwona Kurz z Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego, Tadeusz Lubelski jest autorem „Historii kina polskiego” – historyk, krytyk i profesor w Instytucie Sztuk Audiowizualnych UJ, Krzysztof Gierat – filmoznawca, dyrektor Krakowskiego Festiwalu Filmowego, który ogląda setki dokumentów każdego roku, nawet można powiedzieć, że tysiące, bo jeździ jeszcze na inne festiwale, Maria Malatyńska – od dawna zajmuje się filmem dokumentalnym, Anita Piotrowska z Krakowa, członek FIPRESCI, juror na wielu festiwalach, prof.  Mirosław Przylipiak z Katedry Wiedzy o Kulturze Uniwersytetu Gdańskiego, Tadeusz Sobolewski z UW, Stanisław Zawiśliński – dokumentalista, szef wydawnictwa filmowego „Skorpion”, a poza tym sam robił też filmy.

Są to ludzie, którzy filmem zajmują się nie od dziś. Ludzie, którzy dotykali i praktyki i zajmują się teorią kina. Oni te filmy oglądali, oglądają i pewnie oglądać będą. Oglądali przede wszystkim filmy stare, a mieli wybrać nie spośród ostatnich 10 lat, tylko z całego stulecia. Ogromnie ciężkie zadanie. Prosili – „może tak 20 wybrać? może 15?”.


A.   Ciężko wybrać.


Bardzo trudno. To nie jest problem wybrać jeden film jak dziewięć jest kiepskich. Tutaj mamy do czynienia z czymś, co będzie widać na tym przeglądzie – te 100 filmów to są arcydzieła. Ośmielam się użyć takiego sformułowania, bo ono jest w pełni uzasadnione. To są fantastyczne filmy – filmy, które wtedy, jak i dzisiaj są wstrząsające, pokazują rzeczywistość w sposób nieuszminkowany – są po prostu bardzo dobrymi filmami dokumentalnymi.


A.   Jak przegląd jest skonstruowany? Jak dobrano filmy do bloków?


Kiedy w ogóle kłóciliśmy się, które filmy pokazać, dobór do bloków był wypadkową możliwości – chodziło o to, czy mamy kopię. Zdarzyło się, że wybraliśmy jakiś film, a nie mamy kopii. Staramy się też żeby dobór filmów w bloku niósł jakiś przekaz, był sam w sobie interesujący, żeby pokazać coś starego i nowego. Zwykle są to jednak filmy archiwalne. Tych najnajnajnowszych nie ma, bo nie o to chodziło. Chodziło, żeby pokazać te najlepsze.


A.   Oprócz samych filmów przegląd obfituje również w panel naukowy i spotkania z twórcami?


Oprócz samych filmów, które są pokazywane w czterech salach – dwóch w Kulturze, dwóch w Iluzjonie, będą również spotkania z twórcami i na te wszystkie spotkania i projekcje jest wstęp wolny. Natomiast 6 kwietnia w kinie Kultura będzie panel naukowy poświęcony dokumentowi. Będzie referat Hendrykowskiego, Zawiślińskiego i Bukowieckiego. W tych trzech głosach powinno się zamknąć nasze aktualne widzenie filmu dokumentalnego. Jest taka szansa, że może coś nowego się po tym urodzi. Każdy z nas chciałby, aby ten film dokumentalny był zauważany i widoczny. Dopóki nie powstanie kanał TVP Dokument, dopóty będzie problem z odbiorem. Jak pokazuje się film dokumentalny o 25:97, później się mówi, że była mała oglądalność - no to gramy w wariaty! Premiera o drugiej w nocy – owszem była, nie można zarzucić, telewizja zrobiła premierę. Kto to obejrzy? 300 wariatów co nie mogło spać? A te filmy warte są tego, żeby je pokazywać i właśnie temu służyć ma ten przegląd. Pokazać, że filmy dokumentalne to są ważne przekazy kulturowe. Te filmy są nadal aktualne, one w ogóle nie straciły na wartości i jakości.


A.  Gdyby podsumować te 120 lat, zobaczyć jak na tle produkcji światowej wypada polski dokument – jak wyglądał kiedyś, a jak teraz? Jaka jest jego kondycja teraz, a jaka przyszłość?


Bardzo trudne pytanie, ponieważ ciężko wróżyć z fusów. Robienie filmów jest najdroższą zabawą po robieniu wojny. Jakość filmu, co widać na ekranie, jest zależna od ilości włożonych pieniędzy. Jeżeli tych pieniędzy jest mało, film będzie ubogi w środki wyrazu i będzie cierpiała na tym jego jakość, intelektualna również. Można sobie wymyślić najmądrzejszą rzecz, ale jak nie zapewni się dobrej oprawy wizualnej, to na rynku tych ogromnych możliwości, jakie są w tej chwili, szanse przebicia się z dokumentem są bardzo słabe. Kiedyś, właściwie w latach 70-tych, w kinie objawiało się wszystko. Była dyskusja polityczna i intelektualna – w tej chwili dużą część tego przejął Internet i tam rozgrywa się większość dyskusji. I tam jest również miejsce na dokument. Tylko znowu trzeba się tam wbić, zrobić akcję publiczną, a to wszystko kosztuje – a jak mówiliśmy, nie ma kasy. Aby dotrzeć do widza w Polsce musi być nadawca, który będzie chciał poświęcić czas właśnie na dokument. Jest materiał, jest co pokazywać, tylko trzeba chcieć. Przekonujemy od lat Telewizję Polską, żeby w ramach misji była uprzejma pokazywać polskie dokumenty. Nie można powiedzieć, że w polskiej telewizji brakuje filmów dokumentalnych – jest ich bardzo dużo, tylko udziałowy procent polskich filmów jest bardzo niski. Bierze się to stąd, że ich się produkuje bardzo, bardzo mało. Pierwszy program wyprodukował 16, drugi wyprodukował 16, niezależni twórcy pozostałych 40. No to razem mamy 70 filmów rocznie. To jest nic. I tematów nie brakuje. O wartości polskiego dokumentu w świecie może świadczyć to, jak wiele nagród zdobywa na różnej rangi festiwalach. Trzeba również pamiętać o tym, że pierwszą nominację do Oscara dla polskiego filmu zdobył „Orzeł Biały” Eugeniusza Cękalskiego. To był rok 1943. Później w 1994 roku nominacja dla Marcela Łozińskiego za "89 mm od Europy", w 2005 dla Hanny Polak i Andrzeja Celińskiego za "Dzieci z Leningradzkiego". O tym mało kto wie. Pierwszą nominację do Oscara dla Polski dostał film dokumentalny – taka jest prawda. Nie fabuła…


A.   …tylko dokument.


Znowu na początku był dokument.

Albert Kiciński
SFP
Ostatnia aktualizacja:  4.04.2016
Zobacz również
fot. Kuba Kiljan / Kuźnia Zdjęć / SFP
Krzysztof Zanussi przewodniczącym jury
Szkoła Wajdy to miejsce spotkań. Rozmowa z Katarzyną Madaj-Kozłowską
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll