PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Z Radosławem Markiewiczem, reżyserem filmu „Gejsza”, w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 4/2016) rozmawia Kuba Armata. Oto fragment wywiadu, który w całości będzie można przeczytać na łamach pisma już 11 kwietnia 2016 roku.
Kuba Armata: "Gejsza" to mroczna, mocna historia mężczyzny uwikłanego w przestępczy światek. Czy pomysł na ten film chodził za panem od dłuższego czasu, czy scenariusz był raczej kwestią jakiegoś impulsu?

Radosław Markiewicz
: Raczej to drugie. Myślałem o tym, żeby nakręcić kino gatunkowe, i kiedy pojawił się producent Piotr Owcarz i zaproponował, żebyśmy zrobili coś wspólnie, długo się nie zastanawiałem. Swój ostatni film – „Raj za daleko”, zrealizowałem osiem lat temu, więc to raczej była szybka decyzja.

Czy historia, którą przedstawia pan w filmie, inspirowana jest rzeczywistymi wydarzeniami?

Sama historia jest fikcyjna. Opierałem się jednak na rozmowach, jakie przeprowadziłem z więźniami zakładu karnego w Strzelcach Opolskich. To jedno z najcięższych więzień w całym kraju. W ciągu ostatnich lat jeździłem tam wielokrotnie, przygotowując dokumentację do projektu, który ostatecznie nie powstał. Niemniej jednak więzienie z Gejszy to właśnie to miejsce.

Scenariusz napisał pan do spółki z Piotrem Owcarzem, który jednocześnie jest producentem filmu. Jak wyglądała wasza współpraca?

To było ciekawe doświadczenie, bo po raz pierwszy miałem okazję pisać scenariusz z kimś innym. Piotr ma odmienną wizję kina, zatem często trzeba było walczyć o swoje. Ale ostatecznie udało się, powstał film i to w tym wszystkim jest najważniejsze. 

Na drugim planie „Gejszy” pojawia się wielu znanych aktorów, m.in. Marian Dziędziel, Mirosław Zbrojewicz, ale też popularne: Marta Żmuda-Trzebiatowska i Agnieszka Więdłocha. Myślał pan o obsadzie już na etapie pisania scenariusza?

Nie. Nigdy nie pisałem scenariusza pod konkretnego aktora. Obsada pojawia się na późniejszym etapie. W roli głównego bohatera – Kolosa – wyobrażałem sobie Toma Hardy’ego, ale on był już zajęty.

Tym sposobem do filmu trafił Konrad Eleryk, dla którego to pierwsza tak duża rola. Nie bał się pan pewnego ryzyka, które było z tym związane? W końcu na tej roli oparty jest cały film.

Nie boję się takich rzeczy. Przed zdjęciami robię próby, spotykam się z aktorami, zatem na planie już zazwyczaj wiem, czego mogę się spodziewać. Poza tym – w moich poprzednich filmach w większości grali amatorzy i sprawdzało się to bardzo dobrze. Konrad amatorem nie jest. To bardzo zdolny młody aktor.

Stara się pan narzucić aktorom swoją wizję, czy raczej razem budujecie daną postać?

Przede wszystkim staram się pracować wspólnie z aktorem jeszcze przed zdjęciami. Na planie odbywa się to raczej na zasadzie drobnych sugestii. Szanuję proponowaną przez nich wizję granej postaci.

Wspomniał pan w materiale przedstawiającym kulisy realizacji „Gejszy”, że u pana film powstaje na planie, nie ma żelaznego przywiązania do scenariusza. Czy zatem finalny efekt znacznie różni się od początkowego zamysłu?

Od scenariusza zazwyczaj tak. Scenariusz tworzy się, siedząc w domu, przy komputerze. Wcześniej robi się dokumentację, wybiera lokacje i tak dalej. Ale to nie to samo, co praca z aktorami na planie. Sceny powinny ewoluować, w końcu film to praca zbiorowa. Często aktor ma ciekawy pomysł, operator zaproponuje jakiś nowy ruch kamery, czy chociażby pogoda zmieni nieco wygląd lokacji. Ważne jednak jest, żeby trzymać to wszystko w ryzach, żeby cały czas opowiadać swoją historię.

Kuba Armata
Magazyn Filmowy SFP 04/2016
Ostatnia aktualizacja:  4.04.2016
Zobacz również
fot. Mirosława Łukaszek
Nadchodzą targi "Film Video Foto" w Łodzi
Tarnowska Nagroda Filmowa już po raz trzydziesty!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll