PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
- Całkowicie podpisuję się pod tym filmem. To cały ja - mówił na konferencji prasowej tuż po konkursowym pokazie „Zjednoczonych Stanów Miłości” polski reżyser Tomasz Wasilewski. Na jego film trzeba było czekać długo, niemal do samego końca Berlinale, ale życzliwe przyjęcie było dowodem na to, że cierpliwość i tym razem się opłaciła.
"Zjednoczone Stany Miłości" to trzeci pełnometrażowy film w dorobku Wasilewskiego, reżysera, który przez prestiżowe amerykańskie pismo „Variety” uznany został niedawno jednym z dziesięciu europejskich twórców wartych obserwowania. Akcja filmu rozgrywa się tuż po transformacji, na początku 1990 roku, a więc w czasach, kiedy Wasilewski miał ledwie dziesięć lat. - Zrobiłem ten film z obrazów, które miałem w głowie. Przypominałem sobie portrety ludzi i emocje, jakie były z nimi związane – wspominał. By zaraz dodać, zapytany o polityczny kontekst: - Pamiętam, jak oglądaliśmy zachodnie seriale, pamiętam gumę do żucia, ciepły chleb. Tym wtedy była dla mnie cała transformacja. Starałem się oddać te uczucia, poza polityką.

Wasilewskiego uznaje się za reżysera kobiet i jego nowy film z pewnością będzie kolejnym dowodem na potwierdzenie tej tezy. O czym zresztą opowiadał w kontekście tego, jak w ogóle zrodził się pomysł „Zjednoczonych Stanów Miłości”. - Zmiany związane z transformacją przeżyłem oczami kobiet, bo mój ojciec wyjechał wtedy na kilka lat za granicę do pracy. W moim domu zawsze zatem były kobiety - przekonywał. Swój nowy film poświęcił czterem bohaterkom, w których role wcielają się, obecne zresztą na konferencji prasowej, Julia Kijowska, Dorota Kolak, Magdalena Cielecka oraz Marta Nieradkiewicz. Zapytany o to, jak trafiły one na plan, przekonywał, że nie urządzał żadnego castingu, a wręcz prosił je, żeby zgodziły się wziąć udział w tym projekcie. - To najbardziej utalentowane polskie aktorki - dodał bez wahania.

Wszystkie z kolei zgodziły się, że praca na planie „Zjednoczonych Stanów Miłości” przypominała w dużej mierze doświadczenie teatralne. - Bardzo dużo rozmawialiśmy o tych postaciach. Tomek przeprowadzał sporo prób, dzwonił w nocy z nowymi pomysłami. Byłyśmy blisko tego projektu - opowiadała Magdalena Cielecka. Wtórowała jej Dorota Kolak, choć ona akurat Wasilewskiego poznała dopiero na planie tego filmu. - Praca była trudna, ale w Tomku ważne jest to, że potrafi zarówno zdyscyplinować aktorów, jak i ma w sobie ogromny pokład czułości - opowiadała. Zapytana o swoją bohaterkę, wspominała: - Próbowaliśmy opowiedzieć o kobiecie, która strasznie tęskni za miłością, a jednocześnie ma ogromne poczucie samotności. Znajduje to wypełnienie w dziwnym uczuciu.

  O pewnym braku mówiła też Julia Kijowska: - Opowiadaliśmy o kobiecie, która długo nie była dotykana, ponieważ nie pozwalała się dotykać. O kobiecie, która nie pozwalała sobie na to, żeby ktoś ją posiadał. To historia indywidualna, ale i historia pokolenia. Ten rodzaj braku w różnych wariantach. Marta Nieradkiewicz z kolei podkreślała, jak dużym wyzwaniem była dla niej ta rola. - Kiedy Tomek zaproponował mi tę rolę, byłam bardzo podekscytowana, ale i zdenerwowana, bo nie byłam pewna, czy uda mi się stworzyć tę postać. Spotkanie z nią nie było łatwe, bo na wielu poziomach jest zupełnie inna niż ja.    

Na konferencji prasowej zapytano również Wasilewskiego o to, dlaczego całą historię oddał w tak ciemnych barwach. - Kocham bohaterów połamanych, którzy walczą, szukają. Takich, którzy są na granicy i właśnie tam chcę ich zostawić. To widz ma zdecydować, czy skoczą, czy może wciągnie ich do środka - przekonywał reżyser. Na koniec pojawiły się nieśmiałe porównania do Krzysztofa Kieślowskiego. - Nie myślałem o tym, kiedy pisałem, a później robiłem ten film. Wydaje mi się jednak, że można odnaleźć w nim pewne wspólne myśli z ‘Dekalogiem’. Opowiadamy o podobnych czasach. Kieślowski był wtedy dorosłym człowiekiem, to była jego rzeczywistość. Pokazywał życie zwykłych ludzi i mnie też to interesuje - podsumował Wasilewski.        

"Zjednoczone Stany Miłości" nazwane zostały jednym z odważniejszych, a na pewno najbardziej sensualnych filmów tegorocznego konkursu Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie. Czy znajdzie to uznanie w oczach jury pod przewodnictwem Meryl Streep? O tym przekonamy się już jutro.


Kuba Armata
Berlinale
Ostatnia aktualizacja:  19.02.2016
Zobacz również
fot. Mañana
Sposób, w jaki Andrzej Wajda prowadzi aktorów, powinien być standardem wszędzie
Charlotte Rampling w nowym filmie Lecha Majewskiego
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll