„Przez
pojęcie kostiumu w filmie rozumiem to, w co aktor jest ubrany,
kiedy oglądamy go na ekranie. Zaznaczam,że jest to moja prywatna definicja. Pozornie można się na to zgodzić. Ale zaraz zaczynają się wątpliwości: jeżeli jest to film tzw.
kostiumowy, niekoniecznie historyczny zresztą,
kostiumy są projektowane przez
specjalnego człowieka – rzecz nie ulega
kwestii. Jeżeli aktorzy grają w filmie współczesnym,
kostiumy są również projektowane, widzowie widzą aktorów
w czymś, co jest normalnym ubraniem, ale wyraźnie dobranym, mamy na czołówce
nazwisko projektanta kostiumów – aktorzy grający
nie mają żadnych wątpliwości, że grają w kostiumach, tyle że współczesnych. Widzowie raczej też nie. Ale czy jest kostiumem strój własny, w którym oglądamy
ludzi na ekranie? A jeżeli w filmie zaciera się granica między
dokumentem a fabułą? Czy istnieje w ogóle kostium
w dokumencie?” – tak definiowała tę najbardziej materialną część filmu i jednocześnie
zastanawiała się nad jej naturą Barbara
Hoff na łamach miesięcznika
„Kino” ponad czterdzieści lat
temu (nr 6/1973). Większość tych pytań i wątpliwości jest nadal aktualna, ale
przed kostiumografkami stoją wyzwania
natury nie tylko filozoficznej, ale i organizacyjnej.
Kiedy myślimy o polskim kostiumie filmowym, pierwsze do głowy przychodzą stroje-ikony, na przykład okulary i kurtka Zbyszka Cybulskiego w „Popiele i diamencie” Andrzeja Wajdy. Prof. Tadeusz Lubelski w „Historii kina polskiego” tak opowiada o kulisach tego ekranowego wizerunku: „Wajda starałsię nadać filmowi tę gorącą tonację współczesnej wypowiedzi (…) Cybulski rozumiał tę współczesność najdosłowniej: najsłynniejsza anegdota z planu «Popiołu i diamentu» opowiada o pierwszym dniu zdjęciowym, kiedy kostiumografka (Katarzyna Chodorowicz – przyp. O.S.) wraz z asystentką próbowały wymusić na aktorze włożenie przewidzianego dla postaci Maćka Chełmickiego stroju «AK-owca z epoki»: wojskowych butów, bryczesów, długiego jasnego trencza. Tymczasem Cybulski chciał grać we własnym ubraniu: w dżinsach, kurtce, pionierkach, swoich ciemnych okularach. Wiązało się to z jego koncepcją roli: grając Maćka, aktor z jednej strony zdawał sprawę ze swojego doświadczenia, w którym mieściła się jakaś cząstka nastrojów popaździernikowych »wściekłych«, rozgoryczonych sposobem, w jaki w epoce stalinowskiej użyto ich młodzieńczego entuzjazmu; z drugiej, naśladował sposoby zachowania podpatrzone u swoich rówieśników. Cybulski jako Maciek byłkimś księżycowym, nie z tego świata, a zarazem przypominał sylwetką mijanego na ulicy chuligana; wnosił ze sobą czar romantycznego buntownika, a równocześnie – sposób bycia «złotego młodzieńca» z klubu studenckiego”. Cybulski zaproponował w „Popiele i diamencie” także nowoczesny styl gry, dzięki czemu jego strój byłdoskonale dopasowany do całości. Ten przykład znakomicie pokazuje jak wiele znaczeń może nieść ze sobą kostium filmowego bohatera.
„Kino
Andrzeja Wajdy jest kinem niezwykle wyrazistych, odważnych kostiumów, co widać już w «Pokoleniu» z
1954 roku” – komentuje Katarzyna Lewińska,
kostiumografka, która pracowała m.in.
przy „Sponsoringu” i „Body/Ciele” Małgorzaty Szumowskiej, „Domu złym” Wojtka Smarzowskiego, „Disco Polo” Macieja Bochniaka, „W ciemności” Agnieszki Holland, „Agnus Dei” Anne Fontaine. „Kostiumy w filmach Wajdy nie
zawsze są zgodne z epoką, jak na
przykład dość oryginalne stroje
ludowe w «Weselu» czy
podniesione kołnierze i gołe głowy bohaterów w «Ziemi
obiecanej», ale są brawurowe i coś mówią o postaci, doskonale pasując do reszty filmu. Łączą w sobie sztukę i
psychologię, co jest dla mnie ideałem filmowego kostiumu” – uzupełnia
Lewińska, która pracuje aktualnie przy „Powidokach”. „Wajda tak mnie instruował: »Pani Kasiu, niech pani zrobi te kostiumy, żeby były «jakieś», ale żeby coś było «jakieś», to obok musi być coś inne«. Zachęcał mnie, żebym zrobiła
»dziwne« kostiumy, a jak będą zbyt dziwne, to zrobimy normalne”.
Większość najbardziej pamiętnych filmowych kostiumów pochodzi zresztą z filmów Andrzeja Wajdy właśnie: szerokie dżinsy noszone przez Krystynę Jandę w „Człowieku z marmuru”, okulary Małgorzaty Braunek w „Polowaniu na muchy”. Wyraziste detale podkreślające silne osobowości bohaterek, młodej reżyserki Agnieszki i studentki-modliszki. Inne przykłady z rodzimego kina? Kożuszek Kmicica, granego przez Daniela Olbrychskiego w „Potopie” Jerzego Hoffmana, sukienki Teresy Tuszyńskiej w „Do widzenia, do jutra” Janusza Morgensterna, ewentualnie twardy „look” Franza Maurera, czyli Bogusława Lindy w „Psach” Władysława Pasikowskiego albo mundury przyszłości noszone przez bohaterki „Seksmisji” Juliusza Machulskiego.