Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Wyznał Bartek Prokopowicz na konferencji prasowej jego najnowszego filmu pt. "Chemia", która odbyła się podczas 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni.
Główny pomysłodawca filmu "Chemia", Bartosz Prokopowicz, zaznaczył na wstępie, że zrobił film nie dla krytyków i festiwali, ale przede wszystkim z myślą o widzach. -Chciałbym, żeby poszli do kina przeżywali emocje, ale wyszli zbudowani a nie zdołowani - podkreślił. Jest jednym z najlepszym autorów zdjęć filmowych w Polsce ("Dług", "Komornik"). "Chemia" to jego debiut reżyserski. - Została wymyślona, napisana i precyzyjnie zrealizowana. Ten film ma bardzo przemyślaną konstrukcję. Tu wszystko jest po coś. Świadomie zaczęliśmy go od dobrego momentu w i tak złym już czasie głównych bohaterów. Nie chcieliśmy od samego początku dołować naszych widzów - zaznaczył Bartek Prokopowicz. W pierwszych minutach filmu widzimy jak Lena (w tej roli Agnieszka Żulewska) zwalnia się ze swojego życia. Benek (Tomasz Schuchardt), którego dziewczyna spotyka na swojej drodze także został zwolniony z życia, stracił pracę.
- W kluczowym dla obojga momencie życia dochodzi między nimi do spotkania. Wydaje się jednak, że wyjadą wspólnie na kilka dni, które spędzą w romantycznej atmosferze. Nie nastawiają się, że dotknie ich prawdziwa miłość, a już nie mówiąc o wspólnym dziecku - zdradza Bartek Prokopowicz, przyznając równocześnie, że bardziej zależało mu nie tyle na samych bohaterach, co przede wszystkim na pokazaniu relacji, jaka ich łączy. Dlatego też zbyt wiele ani o Lenie, ani o Benku nie wiemy. Widzimy jednak najważniejsze, czyli to, w jaki sposób Lena zmaga się z rakiem i jak się w tej sytuacji zachowuje Benek - Chciałbym, aby ten film był odbierany sercem a nie głową - wyznaje reżyser. Bo jest to przede wszystkim historia o miłości, o głębokim uczuciu, jakie pomimo ciężkiej choroby Leny, połączyło dwoje młodych ludzi. - Wykorzystałem oczywiście kilka motywów z mojego własnego życia, ale sam film jest daleki od mojej prywatnej historii - wyjaśnił Prokopowicz. Kiedy po raz pierwszy pomyślał o zrealizowaniu takiego filmu, jego żona Magda jeszcze żyła. - Tamten film miał być o czymś zupełnie innym. Potem ten pomysł z wiadomego powodu zarzuciłem. Dopiero, kiedy Kasia Sarnowska przyszła do mnie z opowiadaniem napisanym w konwencji musicalu i komedii, zdałem sobie sprawę, że to jest jedyny sposób, w jaki mogę tę moją historię udźwignąć i doprowadzić do szczęśliwego końca, przy okazji za bardzo nie raniąc osób z najbliższej rodziny - przyznał reżyser.
- W kluczowym dla obojga momencie życia dochodzi między nimi do spotkania. Wydaje się jednak, że wyjadą wspólnie na kilka dni, które spędzą w romantycznej atmosferze. Nie nastawiają się, że dotknie ich prawdziwa miłość, a już nie mówiąc o wspólnym dziecku - zdradza Bartek Prokopowicz, przyznając równocześnie, że bardziej zależało mu nie tyle na samych bohaterach, co przede wszystkim na pokazaniu relacji, jaka ich łączy. Dlatego też zbyt wiele ani o Lenie, ani o Benku nie wiemy. Widzimy jednak najważniejsze, czyli to, w jaki sposób Lena zmaga się z rakiem i jak się w tej sytuacji zachowuje Benek - Chciałbym, aby ten film był odbierany sercem a nie głową - wyznaje reżyser. Bo jest to przede wszystkim historia o miłości, o głębokim uczuciu, jakie pomimo ciężkiej choroby Leny, połączyło dwoje młodych ludzi. - Wykorzystałem oczywiście kilka motywów z mojego własnego życia, ale sam film jest daleki od mojej prywatnej historii - wyjaśnił Prokopowicz. Kiedy po raz pierwszy pomyślał o zrealizowaniu takiego filmu, jego żona Magda jeszcze żyła. - Tamten film miał być o czymś zupełnie innym. Potem ten pomysł z wiadomego powodu zarzuciłem. Dopiero, kiedy Kasia Sarnowska przyszła do mnie z opowiadaniem napisanym w konwencji musicalu i komedii, zdałem sobie sprawę, że to jest jedyny sposób, w jaki mogę tę moją historię udźwignąć i doprowadzić do szczęśliwego końca, przy okazji za bardzo nie raniąc osób z najbliższej rodziny - przyznał reżyser.
Postać Benka, jednego z bohaterów "Chemii", ewoluowała wraz ze zmieniającym się scenariuszem. - Ja zadawałem pytania, Bartek na nie odpowiadał i z tych odpowiedzi w mojej głowie narodził się Benek. Ja mu tylko użyczyłem swojego ciała i emocji i przetworzyłem je jako aktor. W tym sensie Benek jest naszym wspólnym dziełem - opowiadał Tomasz Schuchardt. Agnieszka Żulewska podkreślała z kolei, jak ważnym było to, że reżyser na szczęście oddzielił nas od tego, co było prawdziwym życiem od tego, co jako aktorzy mogli wykreować na planie. - W tym sensie Magdalena Prokopowicz nigdy nie była dla mnie jakimś obciążeniem, postacią z którą musiałabym się gdzieś tam mierzyć. Mogłam budować wszystko po swojemu. Mogłam z niej jednak czerpać pewien rodzaj energii i siły - wyznała aktorka.
Stowarzyszenie Filmowców Polskich jest jednym z organizatorów 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Magazyn Filmowy i Serwis Internetowy sfp.org.pl są jego partnerami medialnymi.
Stowarzyszenie Filmowców Polskich jest jednym z organizatorów 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Magazyn Filmowy i Serwis Internetowy sfp.org.pl są jego partnerami medialnymi.
Marcin Zawiśliński
SFP
Ostatnia aktualizacja: 19.09.2015
fot. Borys Skrzyński/SFP
Dariusz Ławniczak – „Komandos” i reflektory
Znamy laureatów Młodej Gali 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024