Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Film Kingi Dębskiej to wzruszająca i zabawna historia dwóch sióstr, które postawione w trudnej sytuacji życiowej zmuszone są współdziałać, mimo wzajemnej niechęci. Podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni odbyła się konferencja prasowa poświęcona filmowi. Obraz jest jednym z nominowanych do Konkursu Głównego.
- Moim marzeniem było takie skonstruowanie filmu, żeby widz na zmianę śmiał się i płakał, ale żeby wyszedł z kina zbudowany, a nie podłamany – podkreślała wiele miesięcy wcześniej Kinga Dębska.
- Jeżeli istnieje coś takiego jak katharsis, to ja właśnie to przeżyłam podczas czytania scenariusza – mówiła na konferencji prasowej w Gdyni odtwórczyni jednej z głównych ról, Gabriela Muskała. - Śmiałam się i płakałam na zmianę. Forma jaką przyjęła Kinga jest mi niesamowicie bliska. Też uważam, że najbardziej bolesne rzeczy lepiej przekazać w tragikomiczny sposób.
Bartosz Karczyński (odpowiedzialny za montaż), Maria Dębska, Andrzej Wojciechowski, Zbigniew Domagalski, Kinga Dębska, Agata Kulesza, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel i prowadzący konferencję - Łukasz Maciejewski, fot. Borys Skrzyński/SFP.
Marta (Agata Kulesza) odniosła sukces w życiu, jest znaną aktorką, gwiazdą popularnych seriali. Pomimo sławy i pieniędzy, wciąż nie może ułożyć sobie życia. Samotnie wychowała dorosłą już córkę (w tej roli debiutująca Maria Dębska). W przeciwieństwie do swojej silnej i dominującej starszej siostry, Kasia (Gabriela Muskała) jest wrażliwa i ma skłonność do egzaltacji. Pracuje jako nauczycielka, jej małżeństwo jest dalekie od ideału. Mąż Kasi (Marcin Dorociński - obsadzony totalnie wbrew swojemu emloi, co daje duży efekt komiczny) to życiowy nieudacznik, który bezskutecznie poszukuje pracy. Siostry nie przepadają za sobą, ale nagła choroba matki (Małgorzata Niemirska) zmusza je do wspólnego działania. Muszą zaopiekować się ukochanym, ale despotycznym ojcem (Marian Dziędziel). Marta i Kasia stopniowo zbliżają się do siebie i odzyskują utracony kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.
- Zrobiłam ten film żeby sobie poradzić z odejściem mamy i taty, które spotkało mnie i moją rodzinę – komentowała Kinga Dębska. - I to nie jest tak, że życie jest tutaj odzwierciedlone jeden do jednego. Mnóstwo tutaj historii wymyślonych, zagęszczonych. Kiedy odchodzą nasi rodzicie, wydaje nam się, że jesteśmy najbardziej nieszczęśliwymi ludźmi na świecie. A tak nie jest i sztuka filmowa jest właśnie sposobem na odczarowywanie rzeczywistości. Najtrudniejszym momentem tego filmu był koniec montażu, a montowaliśmy go dosyć długo. Kiedy wiedziałam, że muszę już go opuścić, wtedy naprawdę, naprawdę czułam, że tracę rodziców. Okazało się, że ja sobie sztucznie odłożyłam tą żałobę, a ten film był takim przedłużeniem życia z nimi.
- Mówiłam Kindze na planie, ponieważ wątki pochodzą z życia jej rodziny, żeby nie myślała, że gram ją – mówiła Agata Kulesza. - Podoba mi się, że mogliśmy sobie pozwolić na improwizację w obrębie tego tematu. Chodziło też o to, żeby wyważyć sceny komediowe i tragiczne – jak w życiu.
Kinga Dębska, fot. Borys Skrzyński/SFP.
Reżyserka tak komentowała dla wielu dziwnie brzmiący tytuł: - Po obejrzeniu filmu będzie to jasne. Zależało mi na tym, żeby tytuł sugerował, iż jest to film o rodzinie, ale że nie wszystko jest w niej okej, że są tam jakieś problemy. Nie ma to nic wspólnego z patologią. To zwykła kochająca się rodzina, w której ojciec czasami mówi do swoich córek per „ty krowo”. I nikt się o to nie obraża, ponieważ wiadomo, że on w taki właśnie sposób wyraża swoją miłość.
Za zdjęcia odpowiadał Andrzej Wojciechowski (inny projekt w którym brał udział – "Noc Walpurgi" Marcina Bortkiewicza – jest również nominowany w Konkursie Głównym). - Na początku wymyśliliśmy taką metodę, żeby pracować na długich ujęciach – komentował Wojciechowski. - Długie ujęcia mają to w sobie, że można na nich uchwycić jakiś przebieg czasowy, przebieg emocji. Chciałem zrobić bardzo oszczędne i syntetyczne zdjęcia. Miałem też pomysł, żeby odnieść się do formy sztuki japońskiej, która generalnie polega na szukaniu pewnego rodzaju harmonii. I ten motyw jest bardzo istotny w tym filmie. W sztuce japońskiej jest bardzo ważne szukanie różnych warstw, skrajnych elementów w jednym kadrze, które w jednym ujęciu tworzą dopełnienie. Ja bardzo zimno podchodzę do filmu. A tutaj zdarzyło się kilka razy, że patrzę na monitor, siedzę wśród całej potrzebnej mi technologii i mam łzy w oczach. I muszę się przyznać, że to jest dla mnie wyjątkowe.
Agata Kulesza, Gabriela Muskała i Marian Dziędziel, fot. Borys Skrzyński/SFP.
Scenografię to filmu projektowała Ewa Skoczkowska. Charakteryzacja to dzieło Ewy Kowalewskiej, zaś kostiumy – Agaty Culak. Producentem filmu jest Zbigniew Domagalski (Studio Filmowe Kalejdoskop). Film zobaczymy w kinach 15 stycznia 2015 roku.
Stowarzyszenie Filmowców Polskich jest jednym z organizatorów 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Magazyn Filmowy i Serwis Internetowy sfp.org.pl są jego partnerami medialnymi.
- Jeżeli istnieje coś takiego jak katharsis, to ja właśnie to przeżyłam podczas czytania scenariusza – mówiła na konferencji prasowej w Gdyni odtwórczyni jednej z głównych ról, Gabriela Muskała. - Śmiałam się i płakałam na zmianę. Forma jaką przyjęła Kinga jest mi niesamowicie bliska. Też uważam, że najbardziej bolesne rzeczy lepiej przekazać w tragikomiczny sposób.
Bartosz Karczyński (odpowiedzialny za montaż), Maria Dębska, Andrzej Wojciechowski, Zbigniew Domagalski, Kinga Dębska, Agata Kulesza, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel i prowadzący konferencję - Łukasz Maciejewski, fot. Borys Skrzyński/SFP.
- Zrobiłam ten film żeby sobie poradzić z odejściem mamy i taty, które spotkało mnie i moją rodzinę – komentowała Kinga Dębska. - I to nie jest tak, że życie jest tutaj odzwierciedlone jeden do jednego. Mnóstwo tutaj historii wymyślonych, zagęszczonych. Kiedy odchodzą nasi rodzicie, wydaje nam się, że jesteśmy najbardziej nieszczęśliwymi ludźmi na świecie. A tak nie jest i sztuka filmowa jest właśnie sposobem na odczarowywanie rzeczywistości. Najtrudniejszym momentem tego filmu był koniec montażu, a montowaliśmy go dosyć długo. Kiedy wiedziałam, że muszę już go opuścić, wtedy naprawdę, naprawdę czułam, że tracę rodziców. Okazało się, że ja sobie sztucznie odłożyłam tą żałobę, a ten film był takim przedłużeniem życia z nimi.
- Mówiłam Kindze na planie, ponieważ wątki pochodzą z życia jej rodziny, żeby nie myślała, że gram ją – mówiła Agata Kulesza. - Podoba mi się, że mogliśmy sobie pozwolić na improwizację w obrębie tego tematu. Chodziło też o to, żeby wyważyć sceny komediowe i tragiczne – jak w życiu.
Kinga Dębska, fot. Borys Skrzyński/SFP.
Reżyserka tak komentowała dla wielu dziwnie brzmiący tytuł: - Po obejrzeniu filmu będzie to jasne. Zależało mi na tym, żeby tytuł sugerował, iż jest to film o rodzinie, ale że nie wszystko jest w niej okej, że są tam jakieś problemy. Nie ma to nic wspólnego z patologią. To zwykła kochająca się rodzina, w której ojciec czasami mówi do swoich córek per „ty krowo”. I nikt się o to nie obraża, ponieważ wiadomo, że on w taki właśnie sposób wyraża swoją miłość.
Za zdjęcia odpowiadał Andrzej Wojciechowski (inny projekt w którym brał udział – "Noc Walpurgi" Marcina Bortkiewicza – jest również nominowany w Konkursie Głównym). - Na początku wymyśliliśmy taką metodę, żeby pracować na długich ujęciach – komentował Wojciechowski. - Długie ujęcia mają to w sobie, że można na nich uchwycić jakiś przebieg czasowy, przebieg emocji. Chciałem zrobić bardzo oszczędne i syntetyczne zdjęcia. Miałem też pomysł, żeby odnieść się do formy sztuki japońskiej, która generalnie polega na szukaniu pewnego rodzaju harmonii. I ten motyw jest bardzo istotny w tym filmie. W sztuce japońskiej jest bardzo ważne szukanie różnych warstw, skrajnych elementów w jednym kadrze, które w jednym ujęciu tworzą dopełnienie. Ja bardzo zimno podchodzę do filmu. A tutaj zdarzyło się kilka razy, że patrzę na monitor, siedzę wśród całej potrzebnej mi technologii i mam łzy w oczach. I muszę się przyznać, że to jest dla mnie wyjątkowe.
Agata Kulesza, Gabriela Muskała i Marian Dziędziel, fot. Borys Skrzyński/SFP.
Scenografię to filmu projektowała Ewa Skoczkowska. Charakteryzacja to dzieło Ewy Kowalewskiej, zaś kostiumy – Agaty Culak. Producentem filmu jest Zbigniew Domagalski (Studio Filmowe Kalejdoskop). Film zobaczymy w kinach 15 stycznia 2015 roku.
Stowarzyszenie Filmowców Polskich jest jednym z organizatorów 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Magazyn Filmowy i Serwis Internetowy sfp.org.pl są jego partnerami medialnymi.
Albert Kiciński
FFG
Ostatnia aktualizacja: 17.09.2015
fot. Borys Skrzyński/SFP
[wideo] Zło ma wiele odsłon, wiele twarzy
[wideo] Chciałbym, aby ten film był mostem a nie murem
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024