Artur Zaborski: Jesteś orędowniczką wprowadzenia w Polsce ulg podatkowych dla producentów zagranicznych. Dlaczego?
Marta Habior: Korzyści z tego płynące są ogromne – to więcej produkcji i koprodukcji realizowanych w Polsce, a co za tym idzie – więcej pieniędzy. Oprócz tego, że mówimy tu o zyskach dla sektora, to również dla branży transportowej, budowniczej, przemysłowej czy hotelarskiej. Do tego dochodzi rozwój regionów, turystyki kulturalnej i promocji kraju. Nie można też zapominać o profesjonalizacji talentów wynikającej z dostępu do najnowszych technologii i wiedzy zawodowców z największych studiów filmowych. Dodatkowo, dzięki stabilnej sytuacji w branży, zaczniemy przyciągać inwestorów do budowy studiów filmowych.
Na co narażamy się, nie wprowadzając ulg?
Na to, że będą się powielać takie sytuacje, jak ta przy okazji hollywoodzkiej fabuły z udziałem Jessiki Chastain o małżeństwie Żabińskich, którzy podczas drugiej wojny światowej ukrywali Żydów w zoo. Akcja toczy się w Warszawie, bohaterami są Polacy, a film kręcony jest na Węgrzech.
Dlaczego?
Bo jesteśmy jako kraj dla zagranicznych producentów kompletnie niekonkurencyjni. Zostaliśmy ostatnim krajem w regionie – oraz jednym z nielicznych w Europie – bez zachęt.
Ale mamy przecież taką instytucję, jak PISF, zapewniającą stabilne finansowanie produkcji i koprodukcji.
Stabilny system finansowania, który gwarantuje PISF i fundusze regionalne, opiera się na systemie uznaniowym, arbitralnym. Nie mamy żadnego mechanizmu automatycznego wsparcia, pozwalającego na zaplanowanie gwarantowanego wsparcia w ramach struktury finansowania. Przez to tracimy zarówno szanse na usługi filmowe, jak i koprodukcje. Dodatkowo koprodukcje oraz produkcje pozaeuropejskie obciążamy 23 proc. stawką VAT. PISF podejmował próby już w 2007 roku, żeby ulgi wprowadzić, ale natrafił na opór ministerstwa finansów. Teraz podejmowana jest kolejna próba.
Jak bardzo w tyle jesteśmy w porównaniu z innymi krajami na kontynencie?
W siedemnastu krajach Europy funkcjonuje 26 różnych mechanizmów zachęt fiskalnych. Teraz osiemnasty kraj – Norwegia – ogłosił wprowadzenie ulg, w ślad za nią – Gruzja i Ukraina. Zostaliśmy więc sami ze Szwecją i Finlandią wśród krajów, które produkują i filmowo mają coś do zaoferowania, ale nie mają takiego systemu. Z tym, że trzeba pamiętać, iż kraje skandynawskie mają wysokie koszty produkcji, ulga musiałaby być tam bardzo wysoka. My nie dość, że mamy te koszty niższe, mamy też utalentowanych twórców, niezwykle różnorodne lokacje oraz stabilny system finansowania produkcji krajowych i koprodukcji. Nie mamy tylko zachęt.