PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
O kinie Tadeusza Konwickiego w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 8/2015) pisze Magdalena Bartczak. Oto fragment jej artykułu, który w całości będzie można przeczytać na łamach miesięcznika już 10 sierpnia.
Od lat w warszawskiej kawiarni Bliklego przy Nowym Świecie 35, zawsze przy tym samym stoliku i o tej samej porze można było spotkać tercet nierozłącznych przyjaciół: Gustawa Holoubka, Andrzeja Łapickiego i Tadeusza Konwickiego – skromnego i zarazem zadziornego, pełnego wewnętrznego spokoju i jednocześnie żywotności. Łapicki miał ponoć żartować, że „on i Tadzio to męska przyjaźń”, a „Tadzio i Gucio to zazdrosna miłość”. Od pewnego czasu ich stolik stawał się coraz bardziej pusty: w 2008 roku odszedł „Gucio”, w 2012 drugi z wybitnych aktorów, czule nazywany przez przyjaciół „Łapą”. Konwickiemu przez lata ten codzienny rytuał spotkań dodawał życiowej energii. „Przyjaźń to strach przed samotnością, a miłość to jeszcze większy strach przed osamotnieniem” – wyznał w „Pamflecie na siebie”, swoistym dzienniku i akcie ostatecznego pożegnania z literaturą. Ostatni utwór wybitnego pisarza, reżysera i scenarzysty ukazał się na dwadzieścia lat przed jego śmiercią. W późniejszych latach coraz rzadziej udzielał wywiadów, wycofywał się z życia publicznego. Jasno deklarował swoje rozczarowanie współczesnym podejściem do literatury: „Dziś każdy pisze książki, więc ja nie będę. Kto zresztą jeszcze je czyta?”. I rzeczywiście coraz mniej pisał. W ostatnich latach ten „mag prozy” – jak powiedział o nim Paweł Huelle – „coraz bardziej wchodził w milczenie”.
Z kinem rozstał się jeszcze wcześniej: w 1989 roku. Do tego czasu w jego dorobku znalazło się sześć pełnometrażowych filmów fabularnych i krótkometrażowa „Matura”, którą sam określił mianem „żarciku autobiograficznego”. Opowieść o maturze zdawanej na tajnych kompletach podczas powstania wileńskiego zamykała nowelową koprodukcję „Czas pokoju” (1965), zrealizowaną na zamówienie telewizji w RFN. Autorami pozostałych części byli Egon Monk i Georges Franju, który przeniósł na ekran utwór Marguerite Duras. Właśnie z paryską pisarką i jedną z duchowych patronek francuskiej Nowej Fali, Konwickiego wydaje się łączyć bardzo wiele: podstawowym tworzywem ich twórczości zawsze była pamięć, zamykająca bohaterów w doświadczeniu melancholii – gdzieś między przeszłością, która nie przemija, oraz przyszłością, która nie nadchodzi. Kluczową przestrzenią fabularną, zarówno u Konwickiego, jak i u Duras, jest labirynt wspomnień, wśród których wędrują ich zawieszone w iluzjach i tęsknotach postaci. Czasem były to wspomnienia zniekształcone, innym razem bardziej namacalne i prawdziwe od aktualnej rzeczywistości. W rozmowie z Katarzyną Bielas i Jackiem Szczerbą („Pamiętam, że było gorąco”, Kraków 2001) autor „Salta” (1965) wyznał: „Idę przez jesienny krajobraz i jest babie lato. Cały czas omotują mnie jakieś pajęczyny. Tymi pajęczynami w mojej, także w waszej biografii, są niewielkie incydenty życiowe, spotkania, czyjeś odezwanie się, pomocna ręka, czyjaś drobna intryga”. Wydaje się, że to babie lato, subtelnie przenikające teraźniejszość, leży u podłoża wszystkich jego książek, scenariuszy i przedsięwzięć reżyserskich. Powraca w nich też ten sam typ bohatera – marzyciela i jednocześnie sceptyka, któremu trudno się odnaleźć w otaczającym go świecie. Obciążonego lękami, wykorzenionego i uciekającego przed innymi ludźmi, a przede wszystkim: przed samym sobą.


Magdalena Bartczak
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  31.07.2015
Zobacz również
fot. Jerzy Troszczyński/Filmoteka Narodowa
Znamy zwycięzców 15. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty
Czy Borys Szyc jest podobny do Kantora? Zobacz!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll