Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Bohaterem kolejnego odcinka cyklu Jerzego Armaty „Moja (filmowa) muzyka” jest Mikołaj Trzaska. Oto fragment artykułu, który w całości będzie można przeczytać w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 6/2015), już 10 czerwca 2015 roku.
Magdalena Gubała i Szymon Uliasz – autorzy niezwykle interesujących „Ścinek” (2012), uhonorowani Nagrodą im. Andrzeja Munka za odwagę i siłę osobowości – od kilkunastu miesięcy pracują nad pełnometrażowym dokumentem „Ucho wewnętrzne”, poświęconym Mikołajowi Trzasce, fantastycznemu muzykowi i kompozytorowi, także filmowemu.
Trzaska to jeden z moich ulubionych artystów. Podziwiam jego upór i konsekwencję w rozwijaniu charakteru muzycznego pisma. I radykalizm w artystycznych wypowiedziach, żadnych kompromisów. A co chyba najważniejsze, szczerość przekazu. Bez znieczulenia i zbędnych ozdobników, jakże efektownych – ale często myślowo pustych – muzycznych „wywijasów”. Asceza także może być wartością. A więc prosto, szczerze, z serca, ale i z głowy. Wydaje się, że to właśnie ów życiowo-twórczy „kodeks” połączył go z Wojtkiem Smarzowskim. To artyści z tego samego estetycznego, ale i etycznego pnia.
Bardzo ciekawe są początki artystycznej drogi Trzaski. W 1988 roku rozpoczął studia na Wydziale Malarstwa gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. W tym czasie – jak przyznaje – zafascynowany jazzem lat sześćdziesiątych, szczególnie muzyką Johna Coltrane’a i Ornette’a Colemana, podjął samodzielną naukę gry na saksofonie altowym. Ten genialny muzyk jest samoukiem!!! Niebawem zaczął grać w Sni Sredstvom Za Uklanianie, formacji Tymona Tymańskiego, z której wyłoniła się słynna Miłość, prekursor i główna gwiazda tzw. muzyki yassowej. W 1991 roku opuścił uczelnię plastyczną, całkowicie poświęcając się muzyce, a dziesięć lat później zostawił supergrupę Miłość.
Trzaska to jeden z moich ulubionych artystów. Podziwiam jego upór i konsekwencję w rozwijaniu charakteru muzycznego pisma. I radykalizm w artystycznych wypowiedziach, żadnych kompromisów. A co chyba najważniejsze, szczerość przekazu. Bez znieczulenia i zbędnych ozdobników, jakże efektownych – ale często myślowo pustych – muzycznych „wywijasów”. Asceza także może być wartością. A więc prosto, szczerze, z serca, ale i z głowy. Wydaje się, że to właśnie ów życiowo-twórczy „kodeks” połączył go z Wojtkiem Smarzowskim. To artyści z tego samego estetycznego, ale i etycznego pnia.
Bardzo ciekawe są początki artystycznej drogi Trzaski. W 1988 roku rozpoczął studia na Wydziale Malarstwa gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. W tym czasie – jak przyznaje – zafascynowany jazzem lat sześćdziesiątych, szczególnie muzyką Johna Coltrane’a i Ornette’a Colemana, podjął samodzielną naukę gry na saksofonie altowym. Ten genialny muzyk jest samoukiem!!! Niebawem zaczął grać w Sni Sredstvom Za Uklanianie, formacji Tymona Tymańskiego, z której wyłoniła się słynna Miłość, prekursor i główna gwiazda tzw. muzyki yassowej. W 1991 roku opuścił uczelnię plastyczną, całkowicie poświęcając się muzyce, a dziesięć lat później zostawił supergrupę Miłość.
Jerzy Armata
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja: 2.06.2015
fot. Gutek Film
55. KFF: Forum Stowarzyszenia Filmowców Polskich (cz. 2)
Polskie dokumenty triumfują w Krakowie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024