PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
WYDARZENIA
  31.05.2015
Laureatem tegorocznej nagrody Pod Prąd, przyznawanej przez organizatorów krakowskiego festiwalu PKO Off Camera, został Roman Polański, który w długą zawodową podróż – pod artystyczny prąd modom i schematom – wyruszył przed laty właśnie z tego miasta. Oto fragment artykułu Jerzego Armaty, poświęconego laureatowi, który w całości będzie można przeczytać w nowym numerze „Magazynu Filmowego” (nr 6/2015), już 10 czerwca.
Roman Polański – jak czytamy w niezwykle trafnym uzasadnieniu nagrody – „do kina amerykańskiego wniósł swoje europejskie wątpliwości i niespełnienia, do kina europejskiego – amerykański szacunek dla publiczności, dyscyplinę i profesjonalizm, stał się jednym z nielicznych twórców Starego Kontynentu, którzy godzą artyzm z komercją”. 

„Podobno los każdego człowieka jest materiałem na książkę. W jego przypadku byłoby to kilka powieści. Tragiczne, wojenne dzieciństwo, młodość w PRL-u, do którego ze swoją fantazją kompletnie nie pasował, emigracja, błyskotliwa kariera w Hollywood, osobista tragedia oraz szczęście, jakie odnalazł w Paryżu u boku żony Emmanuelle Seigner, i wreszcie kino – wielka pasja, która pomagała mu przetrwać. Kocha kino, a kino kocha jego. Jest w wyśmienitej formie twórczej. Idzie własną drogą, wciąż eksperymentuje i prowokuje” – tak przedstawił laureata Andrzej Seweryn na deskach festiwalowego kina Kijów.Centrum. „Mam nadzieję, że to wszystko prawda” – skwitował słowa aktora reżyser. I dodał: „Jestem bardzo wzruszony tą krakowską nagrodą. To moje miasto, tutaj się wychowałem i marzyłem, stąd dostałem się do szkoły filmowej. Lata spędzone w Krakowie niewątpliwie uformowały moją duszę artystyczną. Film, który bardzo na mnie wpłynął, obejrzałem właśnie w krakowskim kinie Uciecha, miałem wtedy czternaście lat. Byli to »Niepotrzebni mogą odejść«, dla mnie nieodłącznie związani z Krakowem ze względu na atmosferę, charakterystyczne mgły, odrapane kamienice, mokre ulice. Głęboko zapisało się to w mojej twórczości. Wszystko, co robię, jest w jakimś sensie imitacją filmu »Niepotrzebni mogą odejść«”.

Polański urodził się w Paryżu. Gdy miał cztery lata – w 1937 roku – jego rodzina przeniosła się do Krakowa. Okres wojny spędził najpierw w krakowskim getcie, a później we wsi Wysoka koło Wadowic, gdzie ukrywał się pod nazwiskiem Roman Wilk. W Krakowie rozpoczęła się jego artystyczna kariera. Kiedy w 1947 roku razem ze swoimi rówieśnikami zwiedzał studio krakowskiego radia, przyglądając się próbie audycji Barbary Biliżanki „Radiowa Gromadka”, stwierdził, że to chała, bo dzieci przed mikrofonem są ogromnie sztuczne. „Myślisz, że ty byłbyś lepszy?" – zapytała Biliżanka. „Oczywiście” – odparł. I na dowód powiedział monolog starego gazdy. Został natychmiast zaangażowany. Potem Biliżanka wzięła go też na scenę. Zadebiutował 7 listopada 1949 roku w przedstawieniu „Cyrk Tarabumba” na deskach ówczesnego Teatru Groteska. W niezwykle popularnym Teatrze Młodego Widza wcielił się w rolę żaczka w „Farfurce królowej Bony" Anny Świrszczyńskiej, a prawdziwą furorę zrobił jako Wania w „Synu pułkuWalentina Katajewa, do której wybrano go w obecności rosyjskiego pisarza spośród 87 kandydatów.

Do Łodzi trafił z konieczności, tylko tam była szkoła filmowa. Miano ją zorganizować pod Wawelem, ale ówczesne władze wolały postawić na robotniczą Łódź niż mieszczański Kraków. Do Krakowa jednak często wracał, tu zostawił rodzinę, przyjaciół. Pamiętam niespodziewane, wigilijne spotkanie w Rotundzie pod koniec lat siedemdziesiątych czy późniejsze o dwadzieścia lat – z okazji premiery „Dziewiątych wrót” – w kinie Mikro. Przyznał wtedy, że to właśnie krakowskie kina stały się jego pierwszymi filmowymi uniwersytetami.



Jerzy Armata
Magazyn Filmowy
Ostatnia aktualizacja:  29.05.2015
Zobacz również
fot. Michał Lichtański
"Wiedźmin 3" bije rekordy popularności
Ewolucje i transformacje - rozmowa z Wiesławem Godzicem
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll