Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
„Koniec świata” Moniki Pawluczuk wrócił z Hot Docs w Toronto ze świetnymi recenzjami. Krytycy chwalą przemyślaną realizację filmu i jego humanistyczny wymiar. A już 28 maja 2015 roku w Łódzkim Domu Kultury w Łodzi odbędzie się przedpremierowy pokaz dokumentu (ważna część zdjęć została zrealizowana w Lodzi, w Radiu Lodz), a kilka dni potem premiera na Krakowskim Festiwalu Filmowym.
„Oglądanie <Końca świata> to przyjemność, nie dlatego, że jest w nim kilka zabawnych scen, ale dlatego, że w tym filmie okazuje się, że nie musimy czekać na koniec świata, by rozmawiać o najważniejszych sprawach, by wyznać miłość, wypłakać się na czyimś ramieniu lub po prostu zrobić coś na pozór szalonego. Ten film mówi o chwilach i o czymś, o czym nie wolno nam nigdy zapomnieć – współczuciu, miłości, szacunku”, napisała Ulkar Alakbarova w portalu moviemovesme.com.
Punktem wyjścia filmu jest audycja radiowa, prowadzona podczas nocy, w której miał nastąpić koniec świata według kalendarza majów. Prowadzący audycję pyta słuchaczy o ich osobisty koniec świata, rozmawia o ich bardzo intymnych sprawach. Wśród osób przysłuchujących się jest dyspozytor pogotowia ratunkowego i taksówkarz.
"Koniec świata", fot. materiały promocyjne
Spoiwem łączącym bohaterów filmu jest radio. Jak przyznaje reżyserka, akcenty w filmie zmieniały się wraz z powstawaniem filmu, krystalizowaniem się jego bohaterów i wątków. - „Zamiana majańskiego kalendarza na kolejny, to tylko pretekst. Ta właściwa opowieść, sedno historii, zawsze było gdzie indziej. Pytanie było, jak ją przedstawić? Zanurkowałam w tym świecie, zdokumentowałam podziemia, poznałam ludzi, którzy się do <końca świata> przygotowują na różne sposoby, albo lękowo – chcąc uciec, schronić się, zakopać pod ziemią, albo rozwojowo - czyli wykorzystać ten moment do zmiany w życiu”, tłumaczy Monika Pawluczuk w wywiadzie z Danielem Stopą w portalu polishdocs.pl. - „Weszłam do tego świata, byłam z nimi. Zaczęliśmy robić o tym film. Nagle ta opowieść wydała nam się zbyt wprost. Radio okazało się olśnieniem formalnym”.
Recenzenci zarówno polscy jak i zagraniczni zdają się dostrzegać ten zabieg i efekt, którym jest kameralny, osobisty film autorski. Portal waytooindie.com zauważył przemyślaną (jak to określił autor recenzji, „fascynującą” strukturę filmu: autorka osiąga ciekawy efekt poprzez przeciwstawienie atmosfery rozmowy radiowej z bezpośredniością przekazu numeru alarmowego na pogotowiu. Recenzent C.J. Prince wychwycił także wielość definicji słowa apokalipsa: dla jednego z rozmówców apokalipsą będzie śmierć matki, dla drugiego utrata pracy. "Patrząc, z jaką nonszalancją ludzie traktują swoje życie w obliczu apokalipsy, zauważamy jednak, że życie usilnie i na każdym kroku próbuje pokrzyżować plany wszelkim siłom próbującym je tu i teraz zakończyć." - pisze krytyk.
"Koniec świata", fot. materiały promocyjne
Podczas dokumentacji do filmu reżyserka spotykała ludzi bardzo różnych, także osoby chore, zaburzone, które może na pierwszy rzut oka wydawały się dobrym bohaterem filmu o końca świata. - Wycofałam się z tej drogi – mówi autorka w rozmowie z Serwisem Internetowym SFP.- Musiałam zrobić krok do tyłu. Czułam, że kamera intensyfikuje ich zaburzenia. I zrobiłam kompletnie inny film – skromny, mały. Ktoś może mi zarzucić, że miał być koniec świata, a nie ma. Ale innej decyzji nie mogłam podjąć. I po ludzku i artystycznie.
Artystyczny wybór dokumentalistki docenia także portal http://polishdocs.pl. „Autorka rezygnuje z prostej, nachalnej poetyki reportażu, a w zamian przedstawia ujęcia pochodzące z miejskiego monitoringu oraz rozmyte kadry nocnych osiedli. W ten sposób gubią się nieistotne szczegóły – twarze, nazwiska, wszelkie etykiety – a na plan pierwszy wydobywa się to, co w człowieku najpiękniejsze i najcenniejsze dla każdego dokumentalisty”, czytamy w recenzji. - „Chciałam, aby ten film był medytacją, zanurzeniem w tu i teraz, takim przytrzymaniem w danym momencie, wejściem głębiej i zatrzymaniem się. Każda historia to człowiek. Niby tylko słyszymy dźwięk, a widzimy go całego, cały jego wszechświat. Mnie niezmiennie wzrusza każda historia w tym filmie, bardzo lubię wszystkich bohaterów, a jednocześnie ich losy układają się w jakąś całość, w taki głos, który wydobywa się z otchłani nocy”, mówi reżyserka we wspomnianym wyżej wywiadzie.
Monika Pawluczuk, fort. archiwum własne
Trailer filmu można zobaczyć tutaj: https://vimeo.com/123208732
Poprzedni film Moniki Pawluczuk to również głośny i wielokrotnie nagradzany dokument "Kiedy będę ptakiem". Na zakończonym 3 maja 20155 roku festiwalu Hot Docs w Toronto „Koniec świata” Moniki Pawluczuk pokazywany był obok innych polskich filmów: „Królowej ciszy” Agnieszki Zwiefki oraz „Miejsca” Julii Popławskiej ze Studia Munka SFP. Będziemy śledzić losy filmów tych utalentowanych reżyserek.
Monika Pawluczuk i Julia Popławska na spotkaniu z widzami na HotDocs, fot. archiwum własne
Punktem wyjścia filmu jest audycja radiowa, prowadzona podczas nocy, w której miał nastąpić koniec świata według kalendarza majów. Prowadzący audycję pyta słuchaczy o ich osobisty koniec świata, rozmawia o ich bardzo intymnych sprawach. Wśród osób przysłuchujących się jest dyspozytor pogotowia ratunkowego i taksówkarz.
"Koniec świata", fot. materiały promocyjne
Spoiwem łączącym bohaterów filmu jest radio. Jak przyznaje reżyserka, akcenty w filmie zmieniały się wraz z powstawaniem filmu, krystalizowaniem się jego bohaterów i wątków. - „Zamiana majańskiego kalendarza na kolejny, to tylko pretekst. Ta właściwa opowieść, sedno historii, zawsze było gdzie indziej. Pytanie było, jak ją przedstawić? Zanurkowałam w tym świecie, zdokumentowałam podziemia, poznałam ludzi, którzy się do <końca świata> przygotowują na różne sposoby, albo lękowo – chcąc uciec, schronić się, zakopać pod ziemią, albo rozwojowo - czyli wykorzystać ten moment do zmiany w życiu”, tłumaczy Monika Pawluczuk w wywiadzie z Danielem Stopą w portalu polishdocs.pl. - „Weszłam do tego świata, byłam z nimi. Zaczęliśmy robić o tym film. Nagle ta opowieść wydała nam się zbyt wprost. Radio okazało się olśnieniem formalnym”.
Recenzenci zarówno polscy jak i zagraniczni zdają się dostrzegać ten zabieg i efekt, którym jest kameralny, osobisty film autorski. Portal waytooindie.com zauważył przemyślaną (jak to określił autor recenzji, „fascynującą” strukturę filmu: autorka osiąga ciekawy efekt poprzez przeciwstawienie atmosfery rozmowy radiowej z bezpośredniością przekazu numeru alarmowego na pogotowiu. Recenzent C.J. Prince wychwycił także wielość definicji słowa apokalipsa: dla jednego z rozmówców apokalipsą będzie śmierć matki, dla drugiego utrata pracy. "Patrząc, z jaką nonszalancją ludzie traktują swoje życie w obliczu apokalipsy, zauważamy jednak, że życie usilnie i na każdym kroku próbuje pokrzyżować plany wszelkim siłom próbującym je tu i teraz zakończyć." - pisze krytyk.
"Koniec świata", fot. materiały promocyjne
Podczas dokumentacji do filmu reżyserka spotykała ludzi bardzo różnych, także osoby chore, zaburzone, które może na pierwszy rzut oka wydawały się dobrym bohaterem filmu o końca świata. - Wycofałam się z tej drogi – mówi autorka w rozmowie z Serwisem Internetowym SFP.- Musiałam zrobić krok do tyłu. Czułam, że kamera intensyfikuje ich zaburzenia. I zrobiłam kompletnie inny film – skromny, mały. Ktoś może mi zarzucić, że miał być koniec świata, a nie ma. Ale innej decyzji nie mogłam podjąć. I po ludzku i artystycznie.
Artystyczny wybór dokumentalistki docenia także portal http://polishdocs.pl. „Autorka rezygnuje z prostej, nachalnej poetyki reportażu, a w zamian przedstawia ujęcia pochodzące z miejskiego monitoringu oraz rozmyte kadry nocnych osiedli. W ten sposób gubią się nieistotne szczegóły – twarze, nazwiska, wszelkie etykiety – a na plan pierwszy wydobywa się to, co w człowieku najpiękniejsze i najcenniejsze dla każdego dokumentalisty”, czytamy w recenzji. - „Chciałam, aby ten film był medytacją, zanurzeniem w tu i teraz, takim przytrzymaniem w danym momencie, wejściem głębiej i zatrzymaniem się. Każda historia to człowiek. Niby tylko słyszymy dźwięk, a widzimy go całego, cały jego wszechświat. Mnie niezmiennie wzrusza każda historia w tym filmie, bardzo lubię wszystkich bohaterów, a jednocześnie ich losy układają się w jakąś całość, w taki głos, który wydobywa się z otchłani nocy”, mówi reżyserka we wspomnianym wyżej wywiadzie.
Monika Pawluczuk, fort. archiwum własne
Trailer filmu można zobaczyć tutaj: https://vimeo.com/123208732
Poprzedni film Moniki Pawluczuk to również głośny i wielokrotnie nagradzany dokument "Kiedy będę ptakiem". Na zakończonym 3 maja 20155 roku festiwalu Hot Docs w Toronto „Koniec świata” Moniki Pawluczuk pokazywany był obok innych polskich filmów: „Królowej ciszy” Agnieszki Zwiefki oraz „Miejsca” Julii Popławskiej ze Studia Munka SFP. Będziemy śledzić losy filmów tych utalentowanych reżyserek.
Anna Wróblewska
artykuł redakcyjny
Ostatnia aktualizacja: 18.10.2015
ANIMATION BUSINESS SEMINAR: znamy program
W świecie słowiańskich lasów i skomplikowanej techniki
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024