PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Absolutną gwiazdą drugiego dnia wydarzeń Off Camera Pro Industry 2015 była reżyserka obsady Ellen Lewis. Mariusz Włodarski i Magnus von Horn zdradzili, w jaki sposób dostali się do Cannes, a przez tajniki umowy koprodukcyjnej przeprowadziła kancelaria Porwisz i Partnerzy.
Ellen Lewis to nazwisko, które w Hollywood zna każdy. Na Off Camerę przyjechała, by zasiąść w jury konkursu "Wytyczanie drogi", ale znalazła też czas, żeby spotkać się z grupą Industry na zamkniętej sesji dyskusyjnej. Swoją karierę reżyserki obsady rozpoczęła pod okiem Juliet Taylor ponad 30 lat temu. Od 25 lat regularnie pracuje z Martinem Scorsese, ale w swoim dorobku zawodowym ma również obrazy innych reżyserów - Jima Jarmuscha, ("Broken Flowers"), Phyllidii Lloyd ("Mamma Mia!"), Sama Mendesa ("Droga do szczęścia") czy Roberta Zemeckisa ("Forrest Gump"). Ostatnio pracowała m.in. przy serialach "Anioły w Ameryce", "Zakazane imperium" i "Pozostawieni" oraz przy nowym projekcie reżysera "Detektywa" - Cary'ego Fukunagi - "It".

- Najważniejszym i zarazem najbardziej satysfakcjonującym aspektem tego zawodu jest bliska praca z reżyserem nad wizją filmu. Jesteśmy przy projekcie pierwszymi ludźmi. O czym piszą recenzenci? O aktorach. Choć prawdą jest, że zawód reżysera obsady nie jest doceniany, a nasze zadania przypisywane są innym - mówiła Lewis.- Odbieram swoją pracę w sposób bardzo wizualny - kocham twarze i aktorów charakterystycznych. Uwielbiam układać kawałeczek do kawałeczka i tak wpływać na całość. Jeżeli nie zagra jakiś drobny element, sypie się wszystko. To bardzo intuicyjne zajęcie, ale wymaga też umiejętności "politycznych", negocjatorskich. "Żonglujemy" wieloma osobami, opieramy się na intuicji i staramy się, by wszyscy byli szczęśliwi.

- Kluczowa jest relacja z reżyserem. Miałam szczęście, że zaczęłam pracować z Martinem Scorsese. Reżyser jest szefem i jeżeli jest dobry w tym, co robi, to przekłada się na lepszą pracę całej reszty ekipy - kontynuowała prelegentka. - A Scorsese jest geniuszem. Mamy fantastyczną relację zawodową i tak samo patrzymy na film. Jeżeli zaś chodzi o producentów, którzy sugerują aktorów - oczywiście, szanuję ich zdanie, zawsze sprawdzam ich sugestie. Niemniej, "pod koniec dnia", to musi być decyzja jednej osoby. To reżyser musi powiedzieć: "Tak, to działa".

Lewis zwróciła również uwagę jak dużej drobiazgowości wymaga jej zajęcie. Nie tylko "wynajduje aktorów", ale również ustala z nimi dni zdjęciowe, nawet stawki. - Cały czas pracuję z producentem liniowym i pierwszym asystentem reżysera - mówiła o swoich obowiązkach. - Czytam resume, oglądam zdjęcia i taśmy z nagraniami aktorów. Razem z zespołem przyjrzę się każdemu, choćby związany był z najmniejszą agencją we wszechświecie. Korzystam z actors access (http://www.actorsaccess.com/index.cfm?flashplayer=yes ). Spotykam się z kandydatami/chętnymi, czytam z nimi role na przesłuchaniach - nie wszyscy to praktykują, często zatrudniają innych aktorów - "czytaczy", ale ja sama akurat lubię to robić. Razem ze współpracownikami staram się stworzyć jak najmilsze i najcieplejsze środowisko dla aktorów, którzy przychodzą na casting i z których niemal wszyscy usłyszą "Nie". Podziwiam ich za to - że otwierają się przede mną, choć zdają sobie sprawę, że zostaną odrzuceni. Kto nie jest w stanie znieść nieustannego odrzucenia, nie powinien zajmować się aktorstwem. Na ogół reżyserowi przedstawiam czterech kandydatów - z grupy 20, 30 osób.

- Część zawodu reżysera obsady to nieustanna zgadywanka: co siedzi w głowie reżysera i kogo, tak naprawdę szuka - przyznała Lewis. Zdradziła też, że nieco inaczej wygląda proces obsadzania gwiazd, którym sama na ogół się nie zajmuje. - Zawsze myślę o tym, co ktoś może dać filmowi, a nie co może sobą sprzedać - podkreślała. - Jeżeli gwiazda nie będzie dobrze obsadzona, jej udział w projekcie nic nie da. A gwiazdy obsadza się na podstawie ich wcześniejszych dokonań, zdjęć. Rzadko zgadzają się na czytanie roli.

Obok intuicji kolejną cechą potrzebną dobremu reżyserowi obsady jest zdaniem Lewis otwartość. - Do każdego projektu podchodzę tak, jakbym robiła to po raz pierwszy. Zawsze jestem bardzo otwarta na możliwości - stwierdziła.

Sporym zainteresowaniem cieszył się również panel poświęcony pracy nad filmem "Intruz" (anglojęzyczny tytuł: "The Here After") - dziełem reżysera Magnusa von Horna i producenta Mariusza Włodarskiego, którzy współpracę rozpoczęli jeszcze w trakcie nauki w Szkole Filmowej w Łodzi. Światowa premiera obrazu odbędzie się już za kilkanaście dni na festiwalu w Cannes - w ramach sekcji Directors' Fortnight (więcej na ten temat pisaliśmy tu >>>> https://www.sfp.org.pl/wydarzenia,5,21072,3,1,Intruz-zadebiutuje-na-MFF-w-Cannes.html ). Twórczy tandem podzielił się z uczestnikami wydarzenia swoimi pozytywnymi i negatywnymi doświadczeniami z pięciu lat przygotowań do filmu - zarówno w kwestii prac nad samym scenariuszem, kolejnych warsztatów, w których uczestniczyli, jak i zdobywania międzynarodowego finansowania (w tym różnicach w pozyskiwaniu dotacji z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i jego szwedzkiego odpowiednika). Goście opowiedzieli o swoich dość burzliwych perturbacjach obsadowych, a także o tym, z jakimi trudnościami i wyzwaniami wiązała się organizacja pracy polskiej ekipy w Szwecji. Czy realizowali "Intruza" z myślą o Cannes? - Oczywiście, że marzyłem o fantastycznej premierze. Nie sądzę jednak, żeby w ogóle można było zrobić film pod dany festiwal. To nie jest tak, ze w internecie istnieje jakaś tajna strona z kryteriami kwalifikacyjnymi do Cannes - - odpowiadał von Horn. - Jeżeli formatujesz swój projekt pod konkretny festiwal, to od razu strzelasz sobie w nogę - zauważył Mariusz Włodarski. - Mieliśmy nadzieję na festiwale. Takie pytania pojawiały się na każdym etapie realizacji tego filmu: "Jaka strategia?", "Jakie festiwale"? Chcemy tym filmem otworzyć sobie drogę do kolejnych produkcji. Wiedzieliśmy jaki film robimy, jakie ma szanse promocyjne. Ale … o tym, czy znajdziesz się w selekcji danego festiwalu decyduje jakość samego filmu, szczęście, to, jaka jest konkurencja. Nasz spodobał się selekcjonerom. To jednak nie Cannes, a wspólne doświadczenia dają siłę do dalszej wspólnej pracy.


Joanna Szymańska, Magnus von Horn, Mariusz Włodarski, fot. DR.

Wtorkowy cykl spotkań panelowych zamknęły warsztaty prawne poświęcone umowie koprodukcyjnej. Wykład przygotował mecenas Tomasz Rytlewski z kancelarii Porwisz i Partnerzy. Prawnik omówił najistotniejsze elementy umów koprodukcyjnych, w tym klauzule istotne z punktu widzenia praw autorskich oraz rozliczeń pomiędzy producentem, a koproducentami, również z uwzględnieniem odmienności dotyczących koprodukcji międzynarodowych.
 
Poza panelami trwają również spotkania "Jeden na jeden", w ramach których odbywają się konsultacje scenariuszowe, ale też spotkania producenckie - w tym dla osób zainteresowanych realizacją filmu na terenie Małopolski. Środa (06.05) to ostatni dzień sesji dyskusyjnych. 

Dagmara Romanowska
Informacja własna
Ostatnia aktualizacja:  6.05.2015
Zobacz również
fot. Materiały prasowe
Rodzinna majówka w kinach
Bez ulg podatkowych nie będziemy konkurencyjni
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll