Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
WYDARZENIA
30.04.2015
XV Festiwal Fantastyki Pyrkon zgromadził w tym roku ponad 30 tysięcy widzów, co czyni go jedną z największych tego typu imprez w Europie. Wśród kilkudziesięciu bloków tematycznych był także ten poświęcony filmom, a do Poznania przybyli Marek Piestrak i Zbigniew Lesień by zaprezentować widzom legendarny film science-fiction zatytułowany "Test pilota Pirxa".
Święto fantastyki Pyrkon to mekka wszystkich wielbicieli gatunku. To co dzieje się w ten jeden weekend w roku, to prawdziwe pozytywne szaleństwo. Do Poznania ściągają ludzie, którym fantastyka pod każdą postacią jest szczególnie bliska. Pisarze, filmowcy, twórcy gier (każdego rodzaju), komiksów a przede wszystkim najprawdziwsi fani gatunku, bardzo często przebrani za ulubione przez siebie postaci z komiksów, gier, filmów, seriali i wszystkich innych przejawów fantastycznej aktywności. Jest bardzo kolorowo, bardzo głośno i przede wszystkim bardzo aktywnie. Olbrzymie przestrzenie Międzynarodowych Targów Poznańskich pozwalają umieszczać tutaj liczne wystawy, obszary do grania, stoiska sprzedawców, miejsca do spotkań i dyskusji. Program od rana do nocy jest przeogromny i niemożliwy do ogarnięcia. Tutaj trzeba się zdecydować, czy w tym samym momencie poświęcić czas naukowym, komiksowym, serialowym, literackim czy właśnie filmowym spotkaniom. Nieprzypadkowo to właśnie na Pyrkonie mają miejsce liczne premiery książek, komiksów czy gier. Dla wielbicieli tematów filmowych jednym z najważniejszych wydarzeń festiwalu było spotkanie z legendarnym reżyserem kina gatunkowego Markiem Piestrakiem oraz aktorem Zbigniewem Lesieniem. Twórcy przywieźli ze sobą "Test pilota Pirxa", słynny film fantastycznonaukowy którego scenariusz powstał na podstawie opowiadania Stanisława Lema.
Marek Piestrak, fot. archiwum prywatne.
To było bardzo ciekawe spotkanie twórców z publicznością. Zanim jednak do samego "Testu…" dotarliśmy Marek Piestrak opowiedział o swojej przygodzie z kinem, powodzie podjęcia tego zawodu oraz fascynacji obszarami nie będącymi w szerokim zainteresowaniu innych polskich reżyserów. Spory na to wpływ miała możliwość podpatrywania Romana Polańskiego na planie filmu "Dziecko Rosemary". - Będąc w USA miałem możliwość spotkania pana profesora Jerzego Toeplitza, który zaprosił mnie do odwiedzenia studia, w którym powstawał horror Polańskiego. Roman oprowadził nas po planie, a mi zaproponował możliwość codziennego przyglądania się jego pracy. Skorzystałem z tej okazji – wspominał Marek Piestrak. Już po powrocie do kraju Marek Piestrak rozwija swoją karierę. Jednym z jego pierwszych filmów, jest średniometrażowe telewizyjne "Śledztwo" na podstawie prozy Stanisława Lema. Kręcony kilka dni w Londynie, bez pozwoleń i w warunkach dziś znanych tylko twórcom niezależnym, film spodobał się Lemowi. To otworzyło drogę Piestrakowi do nakręcenia "Testu pilota Pirxa", który był dla niego fabularnym debiutem.
Okazało się, że wśród zgromadzonej na Pyrkonie publiczności było wiele osób, które po raz pierwszy zmierzyły się z legendarnym filmem z 1978 roku. Dziś "Test pilota Pirxa" pozostaje jednym z nielicznych filmów fantastycznonaukowych, które powstały w polskim kinie na przestrzeni 100 lat istnienia X muzy. - W odległych czasach kinematografii scentralizowanej, jak i dzisiaj, nie było łatwo doprowadzić do realizacji projektu w takim gatunku. Nasza kinematografia nie miała możliwości samodzielnego nakręcenia takiego filmu, nie mieliśmy do tego niezbędnej infrastruktury, technicznego zaplecza - wspominał Marek Piestrak na spotkaniu z publicznością. Jakby to dziś nie wyglądało, z pomocą przybyła kinematografia radziecka. - Okazało się, że twórczość Stanisława Lema była tam szczególnie ceniona i Rosjanie bardzo chcieli z nami nakręcić ten film – dodał reżyser. Możliwości produkcyjne wschodniego sąsiada i jego doświadczenie w realizacji filmów fantastycznonaukowych okazało się niebagatelne. Nie było jednak mowy o rywalizacji pomiędzy polskimi i radzieckimi twórcami. - Wręcz przeciwnie, okazało się, że mamy dokładnie ten sam stosunek do polityki, spraw nas otaczających, władz nami rządzących – mówił Zbigniew Lesień, który w "Teście pilota Pirxa" zagrał postać Caldera.
Na zdjęciu (od lewej): Zbigniew Lesień, Krzysztof Spór i Marek Piestrak, fot. archiwum autora.
Kluczowym dla filmu było miejsce jego powstania. Radziecki pion produkcyjny skierował polską ekipę do Tallina w Estonii, które okazało się znacznie bardziej europejskie, niż jakiekolwiek inne miasto/region w Związku Radzieckim. Marek Piestrak podkreślał znakomitą atmosferę na planie filmu i współpracę z twórcami zza wschodniej granicy. Szczególnie ciepło obaj twórcy mówili o radzieckiej ekipie aktorskiej, która wystąpiła w filmie. Były to przecież znaczące osobistości radzieckiego aktorstwa, ale i tutaj pomiędzy przedstawicielami dwóch krajów nawiązano gorące przyjaźnie, które przetrwały przez wiele lat po realizacji "Testu pilota Pirxa".
Widzów ciekawiło czy w archiwach reżysera zachowały się jakieś pamiątki z czasów kręcenia filmu. - Jeszcze jakiś czas po realizacji filmu moje dzieci bawiły się w domu urwaną ręką robota, która wystąpiła w filmie – mówił Marek Piestrak. Dziś ten artefakt nie jest już dostępny i przepadł w czeluściach wspomnień. Wiadomo z nielicznych wywiadów, że reżyser jest w posiadaniu listu Stanisława Lema, który twórcom przekazał swoje uwagi do scenariusza. Nie zachował się jednak model statku kosmicznego Goliath, który zagrał w scenach z efektami wizualnymi, a dziś miałby wielką muzealną wartość. - Praca ze specjalnym ekranem do efektów specjalnych, największym tego typu w naszej części Europy, zrobiła na nas wielkie wrażenie – wspominał Marek Piestrak. - Dziś niektóre z efektów wyglądają świetnie, ale są i takie, które już wtedy nam się nie podobały. Nie mogliśmy jednak przeciągać w nieskończoność pracy nad wizualną stroną filmu, bowiem goniły nas terminy – dodał reżyser. Na ekranie po ponad 35 latach większość tych efektów nie razi, ciągle – mając świadomość czasu ich powstania – prezentują się imponująco. Nieco inaczej odebrano grę aktorów w filmie. - Ten sposób prezentacji tekstu wynikał z epoki, w której pracowaliśmy. Język od tamtego czasu bardzo się zmienił i może to właśnie razi współczesnego widza – mówił Zbigniew Lesień.
Wśród pamiątek związanych z "Testem pilota Pirxa", które zachował Marek Piestrak jest główna nagroda z konkursu filmów fantastycznych w Trieście. To tutaj w 1980 roku, czyli dokładnie 35 lat temu, polsko-radziecka produkcja pokonała "Obcego – 8 pasażera Nostromo" Ridleya Scotta. Marek Piestrak osobiście nie odebrał nagrody, za to do dziś przechowuje recenzję filmu z Variety, która bardzo pochlebnie wypowiadała się na temat jego filmu. Osobiście bardzo też ceni pierwszego "Obcego". Z dziełem Ridleya Scotta łączy "Test pilota Pirxa" jeszcze jedna ważna data, choć bardziej symboliczna. Oba filmy science-fiction pojawiły się w kinach dokładnie tego samego dnia – 25 maja 1979 roku. Zaskakujący zbieg okoliczności, którym był zaskoczony nawet Marek Piestrak. W polskich kinach "Test pilota Pirxa" zobaczyło ponad milion widzów, w Rosji kolejne 25 milionów. I choć reżyser planował jeszcze kręcenie innych filmów science-fiction na przeszkodzie stawała mu często ekonomia, a na pewno niesprzyjające kinu trudne lata 80-te i 90-te.
"Test pilota Pirxa" do dziś robi wrażenie i jak zauważono w trakcie spotkania, wielka w tym zasługa literackiego pierwowzoru autorstwa Stanisława Lema. Najważniejszy bodajże polski film fantastycznonaukowy, na tym festiwalu został odkryty na nowo. Wielbiciele gatunku powinni częściej do niego wracać. Tak było na tegorocznym Pyrkonie, tak było kilka lat wcześniej na festiwalu Tallinn Black Nights, gdzie film wyświetlany był przy pełnej sali i gdzie zebrał entuzjastyczne opinie. Dziś "Test pilota Pirxa" zasługuje na cyfrową rekonstrukcję, by dołączył do grona najważniejszych polskich filmów w historii. Zdecydowanie mamy tutaj do czynienia z klasyką gatunku, z której należy być dumnym!
Marek Piestrak, fot. archiwum prywatne.
To było bardzo ciekawe spotkanie twórców z publicznością. Zanim jednak do samego "Testu…" dotarliśmy Marek Piestrak opowiedział o swojej przygodzie z kinem, powodzie podjęcia tego zawodu oraz fascynacji obszarami nie będącymi w szerokim zainteresowaniu innych polskich reżyserów. Spory na to wpływ miała możliwość podpatrywania Romana Polańskiego na planie filmu "Dziecko Rosemary". - Będąc w USA miałem możliwość spotkania pana profesora Jerzego Toeplitza, który zaprosił mnie do odwiedzenia studia, w którym powstawał horror Polańskiego. Roman oprowadził nas po planie, a mi zaproponował możliwość codziennego przyglądania się jego pracy. Skorzystałem z tej okazji – wspominał Marek Piestrak. Już po powrocie do kraju Marek Piestrak rozwija swoją karierę. Jednym z jego pierwszych filmów, jest średniometrażowe telewizyjne "Śledztwo" na podstawie prozy Stanisława Lema. Kręcony kilka dni w Londynie, bez pozwoleń i w warunkach dziś znanych tylko twórcom niezależnym, film spodobał się Lemowi. To otworzyło drogę Piestrakowi do nakręcenia "Testu pilota Pirxa", który był dla niego fabularnym debiutem.
Okazało się, że wśród zgromadzonej na Pyrkonie publiczności było wiele osób, które po raz pierwszy zmierzyły się z legendarnym filmem z 1978 roku. Dziś "Test pilota Pirxa" pozostaje jednym z nielicznych filmów fantastycznonaukowych, które powstały w polskim kinie na przestrzeni 100 lat istnienia X muzy. - W odległych czasach kinematografii scentralizowanej, jak i dzisiaj, nie było łatwo doprowadzić do realizacji projektu w takim gatunku. Nasza kinematografia nie miała możliwości samodzielnego nakręcenia takiego filmu, nie mieliśmy do tego niezbędnej infrastruktury, technicznego zaplecza - wspominał Marek Piestrak na spotkaniu z publicznością. Jakby to dziś nie wyglądało, z pomocą przybyła kinematografia radziecka. - Okazało się, że twórczość Stanisława Lema była tam szczególnie ceniona i Rosjanie bardzo chcieli z nami nakręcić ten film – dodał reżyser. Możliwości produkcyjne wschodniego sąsiada i jego doświadczenie w realizacji filmów fantastycznonaukowych okazało się niebagatelne. Nie było jednak mowy o rywalizacji pomiędzy polskimi i radzieckimi twórcami. - Wręcz przeciwnie, okazało się, że mamy dokładnie ten sam stosunek do polityki, spraw nas otaczających, władz nami rządzących – mówił Zbigniew Lesień, który w "Teście pilota Pirxa" zagrał postać Caldera.
Kluczowym dla filmu było miejsce jego powstania. Radziecki pion produkcyjny skierował polską ekipę do Tallina w Estonii, które okazało się znacznie bardziej europejskie, niż jakiekolwiek inne miasto/region w Związku Radzieckim. Marek Piestrak podkreślał znakomitą atmosferę na planie filmu i współpracę z twórcami zza wschodniej granicy. Szczególnie ciepło obaj twórcy mówili o radzieckiej ekipie aktorskiej, która wystąpiła w filmie. Były to przecież znaczące osobistości radzieckiego aktorstwa, ale i tutaj pomiędzy przedstawicielami dwóch krajów nawiązano gorące przyjaźnie, które przetrwały przez wiele lat po realizacji "Testu pilota Pirxa".
Widzów ciekawiło czy w archiwach reżysera zachowały się jakieś pamiątki z czasów kręcenia filmu. - Jeszcze jakiś czas po realizacji filmu moje dzieci bawiły się w domu urwaną ręką robota, która wystąpiła w filmie – mówił Marek Piestrak. Dziś ten artefakt nie jest już dostępny i przepadł w czeluściach wspomnień. Wiadomo z nielicznych wywiadów, że reżyser jest w posiadaniu listu Stanisława Lema, który twórcom przekazał swoje uwagi do scenariusza. Nie zachował się jednak model statku kosmicznego Goliath, który zagrał w scenach z efektami wizualnymi, a dziś miałby wielką muzealną wartość. - Praca ze specjalnym ekranem do efektów specjalnych, największym tego typu w naszej części Europy, zrobiła na nas wielkie wrażenie – wspominał Marek Piestrak. - Dziś niektóre z efektów wyglądają świetnie, ale są i takie, które już wtedy nam się nie podobały. Nie mogliśmy jednak przeciągać w nieskończoność pracy nad wizualną stroną filmu, bowiem goniły nas terminy – dodał reżyser. Na ekranie po ponad 35 latach większość tych efektów nie razi, ciągle – mając świadomość czasu ich powstania – prezentują się imponująco. Nieco inaczej odebrano grę aktorów w filmie. - Ten sposób prezentacji tekstu wynikał z epoki, w której pracowaliśmy. Język od tamtego czasu bardzo się zmienił i może to właśnie razi współczesnego widza – mówił Zbigniew Lesień.
Wśród pamiątek związanych z "Testem pilota Pirxa", które zachował Marek Piestrak jest główna nagroda z konkursu filmów fantastycznych w Trieście. To tutaj w 1980 roku, czyli dokładnie 35 lat temu, polsko-radziecka produkcja pokonała "Obcego – 8 pasażera Nostromo" Ridleya Scotta. Marek Piestrak osobiście nie odebrał nagrody, za to do dziś przechowuje recenzję filmu z Variety, która bardzo pochlebnie wypowiadała się na temat jego filmu. Osobiście bardzo też ceni pierwszego "Obcego". Z dziełem Ridleya Scotta łączy "Test pilota Pirxa" jeszcze jedna ważna data, choć bardziej symboliczna. Oba filmy science-fiction pojawiły się w kinach dokładnie tego samego dnia – 25 maja 1979 roku. Zaskakujący zbieg okoliczności, którym był zaskoczony nawet Marek Piestrak. W polskich kinach "Test pilota Pirxa" zobaczyło ponad milion widzów, w Rosji kolejne 25 milionów. I choć reżyser planował jeszcze kręcenie innych filmów science-fiction na przeszkodzie stawała mu często ekonomia, a na pewno niesprzyjające kinu trudne lata 80-te i 90-te.
"Test pilota Pirxa" do dziś robi wrażenie i jak zauważono w trakcie spotkania, wielka w tym zasługa literackiego pierwowzoru autorstwa Stanisława Lema. Najważniejszy bodajże polski film fantastycznonaukowy, na tym festiwalu został odkryty na nowo. Wielbiciele gatunku powinni częściej do niego wracać. Tak było na tegorocznym Pyrkonie, tak było kilka lat wcześniej na festiwalu Tallinn Black Nights, gdzie film wyświetlany był przy pełnej sali i gdzie zebrał entuzjastyczne opinie. Dziś "Test pilota Pirxa" zasługuje na cyfrową rekonstrukcję, by dołączył do grona najważniejszych polskich filmów w historii. Zdecydowanie mamy tutaj do czynienia z klasyką gatunku, z której należy być dumnym!
Krzysztof Spór
SFP
Ostatnia aktualizacja: 30.04.2015
fot. Kino Polska
[wideo] Tym: Postanowiliśmy zdokumentować PRL
Noc Muzeów na planie filmowym
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2025